Nie udało się zamieść afery pod dywan. Numer 1 rankingu ATP może stracić miliony

2 godzin temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Mike Segar


Wydawało się, iż sprawa Jannika Sinnera, który oskarżany był o stosowanie dopingu, jest już zamknięta. Nic bardziej mylnego. Jak poinformowały włoskie media, za sprawę wzięła się Światowa Agencja Antydopingowa. Sinner może zostać zdyskwalifikowany i stracić niedawno wywalczony tytuł w US Open, a co za tym idzie oddać nagrody liczone w milionach dolarów.
W marcu 2024 roku we krwi Jannika Sinnera wykryto zakazaną substancję - clostebol. Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) uwierzyła jednak w wyjaśnienia tenisisty, który został ukarany jedynie odebraniem punktów oraz nagrody pieniężnej za udział w turnieju w Indian Wells.

REKLAMA







Zobacz wideo Kosecki o hejcie: Słowa bolą, ale nie tych mizernych lamusów w Internecie



Sinner tłumaczył, iż zakazana substancja znalazła się w jego organizmie przypadkowo. Włoch tłumaczył, iż wszystko to przez masaż, jaki wykonał mu jego fizjoterapeuta, Giacomo Naldi. Trener fitness Sinnera miał kupić dostępny bez recepty spray zawierający zakazany Clostebol, a następnie dał go Naldiemu, który użył go na skaleczonym palcu.
Po zamieszaniu Sinner zwolnił i trenera fitness, i fizjoterapeutę. Od momentu kuriozalnej sytuacji Sinner pojawiał się na korcie, wygrywając turnieje w Cincinnati oraz wielkoszlemowy US Open. Nie wszyscy jednak zgadzali się z drobnymi karami nałożonymi na lidera światowego rankingu.


"Nie wyobrażam sobie, co teraz czuje każdy inny gracz, który został zawieszony za skażone substancje" - pisał na Twitterze, Denis Shapovalov. "Różne zasady dla różnych graczy" - dodawał. "Absurd - czy to było przypadkowe, czy zaplanowane. Dwukrotnie w testach wychodzi ci zakazana substancja (steroidowa)… powinieneś być nieobecny przez 2 lata" - pisał Nick Kyrgios.
Sinner może stracić wielkoszlemowy tytuł
I właśnie o taką karę dla Sinnera walczyć będzie Światowa Agencja Antydopingowa (WADA). Jak poinformowały włoskie media złożyła ona apelację do Sportowego Sądu Arbitrażowego (CAS) w Lozannie. Włosi przekonują, iż sprawa Sinnera nie jest wcale rozstrzygnięta.



W złożonej apelacji WADA przekazała, iż "brak bezpośredniej winy" lub "niedbalstwo" nie zwalnia zawodnika z odpowiedzialności i powinien on ponieść surowszą karę. WADA oczekuje, iż zawodnik zostanie zdyskwalifikowany na czas od roku do dwóch lat.
Chociaż WADA nie zażądała ukarania Sinnera zabraniem wielkoszlemowego tytułu z Nowego Jorku, to decyzja CAS może to zmienić. Gdyby CAS zdecydował o kilkumiesięcznej dyskwalifikacji zawodnika, to odebrano by mu tytuły, które wywalczył w okresie od pierwszego pozytywnego wyniku dopingowego do momentu końca dyskwalifikacji. Oznaczałoby to, iż Włoch musiałby oddać ok. 6,5 mln dolarów.


"Aby wygrać sprawę w Lozannie, WADA będzie musiała udowodnić, iż ciąg wydarzeń i odpowiedzialności przekazany przez zawodnika i jego otoczenie nie są wiarygodne. WADA będzie musiała udowodnić, iż uniewinniając zawodnika, ITIA zachowała się niewłaściwie. Oznacza to, iż agencja antydopingowa będzie musiała przedstawić dowody na to, iż Sinner albo przyjął środek świadomie, albo wiedział o jego stosowaniu przez fizjoterapeutę i nie zrobił nic, by tego uniknąć" - napisano w "Corriere Della Sera".
I dodano: "To skomplikowane zadanie, biorąc pod uwagę, iż w postępowaniu przed ITIA kilku znanych i cenionych naukowców powiązanych z WADA zeznawało na korzyść Sinnera. Wśród nich byli m.in. zastępca dyrektora laboratorium w Rzymie Xavier De La Torre, ekspert w dziedzinie sterydów. Ostateczna decyzja ws. Sinnera zapadnie w ciągu trzech-sześciu miesięcy".
Idź do oryginalnego materiału