Nie Lyles, nie Kishane. Jest nowy król sprintu. I królowa, z 10.61 s w finale
Zdjęcie: Noah Lyles (z prawej) bronił złota z Budapesztu, Kishane Thompson (w środku) był faworytem. A obu pogodził Oblique Seville
Organizatorzy mistrzostw świata w Tokio postanowili, iż oba finały sprintu na 100 metrów odbędą się jednego dnia, na dodatek zaraz po sobie. I była to mocno kontrowersyjna decyzja, bo zanim jeszcze kibice zdążyli się nacieszyć czwartym w historii (10.61 s) czasem Melissy Jefferson-Wooden, która zdeklasowała rywalki, w tym Julien Alfred, to już do boju ruszali panowie. A tam Noah Lyles i Kishane Thompson zostali pogodzeni przez nowego króla sprintu. Też z Jamajki.