David Croft, dziennikarz Sky Sports, nie jest przekonany czy oficjalna wersja wydarzeń, związana z koniecznością operacji Lance Strolla, jest prawdziwa.
Kierowca Astona Martina przeszedł w tym tygodniu zabieg w Barcelonie, który miał być rozwiązaniem problemów bólowych prawej ręki i nadgarstka, na które Lance miał się uskarżać od 6 tygodni. Planem A jest żeby Kanadyjczyk wrócił do rywalizacji na najbliższą rundę F1 – GP Kanady.
Aston Martin ogłosił decyzję o wycofaniu Strolla dopiero po kwalifikacjach, a późniejsze doniesienia o furii kierowcy po czasówce wzmogły podejrzenia czy na pewno chodzi o pozostałości po kontuzji z 2023 roku.
Croft wątpi
“Nie kupuję tej historii, iż monitorowali sytuację od 6 tygodni. o ile by tak było, to oczywistym jest, iż dla dobra zespołu nie wsadzaliby Lance`a do samochodu na kwalifikacje, wiedząc, iż nie jest zdolny do pojechania wyścigu. Wsadziliby na nie Drugovicha” – mówi David Croft, komentator Formuły 1 dla Sky Sports.
“Lance w Q1 uzyskał siódmy czas. To było jasne, iż był w stanie jechać gwałtownie na tym etapie kwalifikacji” – dodaje dziennikarz.
Jego kolejne wypowiedzi sugerują, iż konieczność operacji mogła zaistnieć po wybuchu gniewu Strolla w garażu po sesji.
“Z tego co wiem, rzucony został kask, z taką siłą, iż został zniszczony po uderzeniu w ścianę. Było też wiele krzyków i przekleństw” – powiedział Croft.
“Lance ma już wprawę w uderzaniu pięściami w ściany, choć w przeszłości były to ściany działowe, które nie wyrządzały mu szkody. Słyszałem opowieści o tym już wcześniej, jeszcze przed Astonem Martinem” – dodaje dziennikarz.
Mechanik komentuje
W oficjalnych wypowiedziach Astona Martina nie znajdziemy wzmianki o złości Strolla, ale w rozmowie z Autosportem rzecznik ekipy przyznał, iż Lance był “bardzo smutny” po kwalifikacjach. Jednocześnie ekipa zaprzecza by wydarzenia po czasówce miały związek z wycofaniem kierowcy.
Jeden z mechaników Astona Martina, Harry Rush napisał na Instagramie, iż nie jest prawdą aby Lance miał ubliżać członkom zespołu.
fot. Aston Martin