Dla podopiecznych Arne Slota była to już siódma wygrana z rzędu, ale fani innych drużyn najbardziej zazdrościć mogą stylu tych zwycięstw. Mecze mistrza Anglii to istny rollercoaster emocji, w którym jednak koniec końców to piłkarze w czerwonych strojach są górą. Mało tego, ze wspomnianych siedmiu spotkań aż sześć razy zdarzało się, iż zwycięskie bramki padały po 80. minucie gry.
REKLAMA
Zobacz wideo Lewandowski, Błaszczykowski i Piszczek utemperowali Nawałkę? Żelazny: Powiedzieli mu "no panie trenerze..."
Zdobył zwycięską bramkę, po czym się skompromitował i wyleciał z boiska
Tak było też w meczu 1/16 finału Carabao Cup z Southampton, gdzie do 85. minuty utrzymywał się remis po 1:1. Wtedy Andy Robertson zagrał znakomite podanie w pole karne do Federico Chiesy, które ominęło całą linię obrony "Świętych". Włoch skleił piłkę przy nodze, po czym zagrał do wprowadzonego po przerwie Ekitike. Francuzowi pozostawało tylko posłać piłkę do pustej bramki, co też uczynił. Następnie zaczął "show", z którego po tym meczu z pewnością będzie znacznie lepiej zapamiętany.
Ekitike ucieszył się ze zwycięskiej bramki tak bardzo, iż podbiegł do narożnika boiska, przy którym ściągnął koszulkę i dumnie prezentował na niej swoje nazwisko przed trybunami Anfield. Było to oczywiście nawiązanie do słynnej cieszynki Lionela Messiego, który po strzelonej na Santiago Bernabeu bramce Realowi Madryt wykonał taki gest w stronę kibiców "Królewskich".
Pomińmy choćby porównanie samej rangi spotkań. euforia Messiego stała się kultowa i była powielana przez wielu graczy przy różnych okazjach. Ekitike najwyraźniej zapomniał jednak, iż 53. minucie meczu arbiter Thomas Bramall ukarał go żółtą kartką. Jako, iż ściągnięcie z siebie koszulki z automatu jest karane kartonikiem tego samego koloru, Bramall nie miał innej możliwości. Pokazał Francuzowi drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
Można tylko domyślać się, iż 23-latek w szatni zebrał okropną burę od Arne Slota za to, w jak bezmyślny sposób doprowadził do osłabienia drużyny. Przez najbliższe dni pewnie będzie też narażony na szyderstwa kolegów z zespołu oraz kibiców. Choć ci ostatni z pewnością gwałtownie mu wybaczą. W końcu jego bramka dała awans do kolejnej fazy pucharu.