NBA: To miał być nowy Curry. Co poszło nie tak?

3 godzin temu

Przeskok z koszykówki akademickiej do kariery zawodowej nie zawsze przebiega bez turbulencji. Na przykład taki Stephen Curry swój niesamowity rzut pokazywał już w czasach gry w barwach Davidson Wildcats, a później potrafił zaprezentować się w pełnej klasie na parkietach NBA, zostając legendą Golden State Warriors. W jego ślady miał iść Jimmer Fredette, strzelec wyborowy z BYU.

Delikatnie mówiąc, kariera 36-latka nie potoczyła się podobnym torem, co w przypadku jego starszego kolegi po fachu. Zawodnik, który ostatni raz w najlepszej lidze świata widziany był w okresie 2018-19, postanowił zakończyć karierę, co ogłosił za pośrednictwem własnych mediów społecznościowych.

– Czas pożegnać się z koszykówką. Kochałem każdą sekundę mojej kariery – te dobre, jak i te trudniejsze chwile! … Dzięki koszykówce mogłem zwiedzić spory kawałek świata: począwszy od Glen Falls w stanie Nowy Jork, przez BYU, NBA, Chiny, Grecję, aż po reprezentację USA [3×3] na igrzyskach olimpijskich! Ta gra i moja miłość do niej ukształtowały mnie jako człowieka, za co już zawsze będę wdzięczny. Tyle wspomnień i niesamowitych momentów. Nie zawsze było łatwo, ale zawsze było warto! Teraz zaczyna się nowa podróż – napisał Jimmer Fredette.

It’s time to say goodbye to basketball. I have loved every second of my career through the good and the bad! Thank you all for the support throughout the years. Basketball has made me who I am today. Excited for what is next in my life with my family! pic.twitter.com/Rx4r8Y4yfG

— Jimmer Fredette (@jimmerfredette) April 23, 2025

Nawiązanie do Stephena Curry’ego we wstępie jest tu jak najbardziej na miejscu. Reprezentując barwy Uniwersytetu Brighama Younga (BYU) obrońca rodem z Glen Falls imponował skutecznością rzutową. Prawdziwym popisem jego umiejętności był jego ostatni rok na uczelni – notował wówczas średnio 28,9 punktu na mecz, będąc najlepszym strzelcem NCAA. To zaowocowało indywidualnym wyróżnieniem – został wybrany najlepszym koszykarzem akademickim w kraju. Wydawało się, iż kariera w NBA stoi przed nim otworem.

Może szum i oczekiwania, jakie wywoływał Fredette nie były aż tak kosmicznej wielkości jak w przypadku Victora Wembanyamy czy w tej chwili Coopera Flagga, to jednak zdaniem wielu ekspertów miał wejść do ligi z drzwiami, futryną i kawałkiem ściany. Wprawdzie Milwaukee Bucks, którzy wybrali go z dziesiątym numerem draftu w 2011 roku niemal od razu oddali go do Sacramento Kings, ale to jeszcze nie musiało nic znaczyć. Tym bardziej, iż w stolicy Kalifornii niemal od razu zapanowała „Jimmermania”. Koszulka z numerem 7 niemal z miejsca się wyprzedało, co spowodowało wzrost ogólnej sprzedaży klubowych gadżetów o – bagatela – 540%.

Problem w tym, iż styl gry ulubieńca kibiców nigdy nie przełożył się na NBA. Miał problemy z fizycznością gry na poziomie najlepszej ligi świata i tak naprawdę nigdy nie odnalazł swojej formy z czasów akademickich. W Sacramento też niedługo stwierdzono, iż z tej mąki chleba nie będzie i po niespełna trzech sezonach zdecydowano się wykupić jego kontrakt.

W kolejnych latach Jimmer zaliczył krótsze lub dłuższe epizody w Chicago Bulls, New Orleans Pelicans, New York Knicks i – po trzyletniej przerwie na pobyt w Chinach, gdzie był jedną z gwiazd Shanghai Sharks i całej lokalnej ligi – Phoenix Suns, ale wciąż nie potrafił na stałe zadomowić się w rotacji którejś z wymienionych drużyn. Ogółem jego kariera w NBA stanęła na 241 meczach, w których notował średnio 3,7 punktu, 1,2 zbiórki i 1,3 asysty.

Po odejściu z Suns związał się z Panathinaikosem, któremu pomógł wywalczyć mistrzostwo kraju. Problem w tym, iż zmagający się ze spowodowanymi pandemią problemami finansowymi grecki gigant zdecydował, iż kontrakt Jimmera jest zbyt obciążający dla budżetu, więc niedługo potem podziękowano mu za współpracę. Wrócił do Chin, gdzie znów związał się z Sharks, jednak już w 2021 musiał opuścić klub ze względu na panujące w kraju obostrzenia. Miał dołączyć do Denver Nuggets na rozgrywki Ligi Letniej, jednak z niewyjaśnionych przyczyn ostatecznie zrezygnował z tej możliwości.

W finałowym etapie swojej kariery Fredette skupił się na koszykówce 3×3, dostając się choćby do reprezentacji kraju. Wraz z Team USA wystąpił na kilku ważnych międzynarodowych imprezach, w tym mistrzostwach świata (2023) i ubiegłorocznych igrzyskach olimpijskich. Na tej ostatniej imprezie miał zresztą pecha, ponieważ kontuzja odniesiona w meczu z Polską sprawiła, iż musiał przedwcześnie zakończyć turniej, co osłabiło drużynę na tyle, iż z bilansem 2-5 została wyeliminowana z dalszych gier.

W minionym sezonie Jimmer dał sobie jeszcze jedną szansę, zaliczając epizod w… libańskim Sagesse SC. Najwidoczniej sam jednak doszedł do wniosku, iż przedłużanie kariery na siłę nie ma sensu, więc zdecydował się podjąć trudną decyzję o jej zakończeniu. Oprócz wspomnianych wyżej słów, opublikował również wideo z najlepszymi momentami swojej kariery, które rozpoczyna się od zdjęcia przedstawiającego odręcznie napisanego kontraktu, jaki sporządził sam dla siebie w styczniu 2007 roku, będąc jeszcze uczniem ostatniej klasy szkoły średniej. I tylko szkoda, iż jego koszykarskie losy nie potoczyły się zgodnie z oczekiwaniami.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna
  • Idź do oryginalnego materiału