Jak najspokojniej przetrwać offseason? Załatwić sobie ten spokój zanim rywale będą mogli cokolwiek zaoferować swoim zawodnikom. W ten sposób postanowili działać Toronto Raptors i kilka dni po dogadaniu się ze Scottiem Barnesem, porozumieli się ze swoim najważniejszym wolnym agentem – Immanuelem Quickleyem.
Zaledwie pół roku temu Immanuel Quickley był zmiennikiem w New York Knicks. Kto jeszcze pamięta te czasy? Quickley trafił do Toronto Raptors, którzy wypisali się z walki o play-off, a jego była drużyna stoczyła heroiczne boje w play-off skoncentrowane wokół nowych bohaterów i pamięć o nim w byłych barwach jest już znikoma.
Po przyjściu do Raptors gwałtownie zmieniła się rola Quickleya. Została mu powierzona rola zawodnika pierwszej piątki, z której bardzo
solidnie się wywiązywał. W 38 meczach notował średnio 18,6 punktu, 6,8 asysty i trafiał bardzo dobre 39,5% trójek. Wszystko w ostatnim roku debiutanckiego kontraktu, co miało się skończyć potencjalnym wejściem na rynek zastrzeżonych wolnych agentów.
To pozwalało oczywiście Raptors wyrównać każdą ofertę jaką Quickley dostałby na rynku, ale po co ryzykować? Doszło do szybkiego porozumienia dzięki czemu rozgrywający zwiąże się z klubem z Kanady na kolejne 5 lat, a brutto zarobi za ten czas 175 milionów dolarów. W pierwszym roku ma to być nieco ponad 30 milionów dolarów i z każdym rokiem ta kwota ma rosnąć.
W ten sposób Raptors zakończyli zapewnianie sobie spokojnej przyszłości, a jednocześnie określili się, iż trzon ich składu będzie się składał z Quickleya, Scottiego Barnesa i R.J. Barretta. Umowa tego ostatniego będzie jeszcze obowiązywała trzy lata i przez co najmniej tyle drużyna z Toronto może budować siłę zespołu w kolejnych latach.
Na tym jednak nie koniec ich ruchów. Wciąż czekamy na decyzję w sprawie kontraktu Bruce’a Browna, wolnym agentem będzie Gary Trent Jr., więc władze klubu jeszcze będą aktywne tego lata.
PROBASKET na WhatsAppie
Czy wiesz, iż PROBASKET ma kanał na WhatsAppie? Chcielibyśmy go rozwijać, ale nie uda nam się to bez Waszej pomocy!
Kanały na WhatsAppie to nowa forma komunikacji. Można powiedzieć, iż jednokierunkowa, dlatego, iż nie ma możliwości ich komentowania. Jedni powiedzą, iż to bez sensu, a dla drugich może to się okazać bardzo interesujące rozwiązanie, gdzie nie będą rozpraszać ich opinie innych osób.
Dla nas ważne jest też to, iż chcielibyśmy przekroczyć granicę 1000 obserwujących. Wtedy WhatsApp sam zacznie nas promować w wyszukiwaniach. Więc jeżeli tylko korzystasz z WhatsAppa i lubisz czytać PROBASKET, to prosimy o zaobserwowanie naszego kanału. Dziękujemy.