Z uwagi na kontuzję i mozolny proces rehabilitacji Kyrie Irving poświęca w ostatnich tygodniach sporo czasu w różnego rodzaju transmisje na żywo. Tym razem przed monitorem swojego komputera rozgrywający wspólnie z widzami oglądał najlepsze akcje m.in. Kobego Bryanta, a w pewnym momencie wyznał, dlaczego tak naprawdę odszedł z Cleveland i odpowiedział na zarzuty dotyczące rzekomej niechęci do gry u boku LeBrona.
Przez kilka pierwszych miesięcy sezonu zasadniczego Dallas Mavericks będą musieli radzić sobie bez Kyrie’ego Irvinga, który w marcu bieżącego roku doznał zerwania więzadła krzyżowego w lewym kolanie. Rozgrywający wraca w tej chwili do zdrowia, ale nie oznacza to dla niego całkowitej przerwy od koszykówki.
Na swoich transmisjach na żywo 33-latek cały czas przytacza kolejne smaczki na temat swojej kariery czy różnego rodzaju przemyśleń. Odpowiada też na pytania internautów, a jedno z nich dotyczyło rzekomej niechęci do gry u boku LeBrona Jamesa, która miała doprowadzić do zażądania transferu i ostatecznie odejścia z Cleveland Cavaliers w lecie 2017 roku.
— Ktoś powiedział, iż jeżeli nie podobała ci się gra z LeBronem, to nie spodobałaby ci się gra z Kobem. Musicie przestać z taką narracją. To nie tak, iż gra z LeBronem mi się nie podobała. Nie chcę wchodzić w szczegóły tej kwestii — zainicjował temat Kyrie.
— Kiedy trafiłem do Cleveland, byłem młodym zawodnikiem i nie miałem pojęcia, iż LeBron wróci. Nie wiedziałem też, iż Cleveland przyjmie go z powrotem po tym wszystkim g**nie, które widziałem, kiedy sam miałem 18 lat — kontynuował Irving.
Wydawać by się mogło, iż Kyrie nawiązuje tutaj do spotkania, które zostało ochrzczone mianem „najstraszniejszego meczu w historii NBA”. Kiedy 2 grudnia 2010 roku Miami Heat z Jamesem w składzie po raz pierwszy w tamtym sezonie pojawili się w Ohio, każda wzmianka o LeBronie, każdy jego kontakt z piłką, wiązał się z ogromnym buczeniem i gwizdami z trybun.
Co jednak ciekawe, Kyrie nie był jeszcze wówczas zawodnikiem Cleveland Cavaliers. Do NBA trafił dopiero przez Draft 2011, ale choćby w kolejnych latach powroty LeBrona do „domu” oznaczały, iż danego wieczoru atmosfera w Quicken Loans Arena — znanej dziś jako Rocket Arena — będzie wyjątkowo piekielna.
— Byłem po prostu młodym zawodnikiem, nie miałem tam żadnej mocy. Podpisałem maksymalną umowę z Cleveland, a o tym, iż Bron wraca, dowiedziałem się tak samo, jak wy. Nie miałem wcześniejszych informacji, nie miałem czasu w przygotowanie się.
Cała sytuacja wywiązała się ze słów Irvinga, który kilka chwil wcześniej wspomniał, iż chciałby doświadczyć gry u boku Kobego Bryanta. To wywołało jednak mieszane uczucia u widowni, wobec czego kilku oglądających — często również w wulgarny i nieodpowiedni sposób — zareagowało na wypowiedź 33-latka w negatywny sposób.
— Dlaczego powiedziałem, iż chciałbym zagrać z Kobem? Bo chciałbym zacząć moją karierę — nie zrozumcie mnie źle, kocham Cleveland, doceniam wszystko, co dla mnie zrobili — ale chciałbym móc wybrać organizację, do której miałem trafić. Chciałbym móc rozwijać się wokół moich ulubionych zawodników i ludzi. Kiedy jesteś młodym zawodnikiem w zespole, który nie wygrywa zbyt wiele, tworzy się w tobie wiele złych nawyków — zaznaczył rozgrywający.
Kyrie przyznaje, iż gra w zespole, który po odejściu LeBrona znalazł się w katastrofalnym położeniu, wpłynęła negatywnie na jego rozwój jako zawodnika, bo wytworzyła w nim wiele nieodpowiednich nawyków. Jeden z nich polegał na próbie zdobywania punktów raz za razem, bez przykładania większej uwagi na konkretne założenia, które mogłyby przyspieszyć jego progres.
— Wygrałem wiele meczów, przegrałem wiele meczów. Byłem w finałach, wygrałem finały, kilkukrotnie je też przegrałem. Jestem szczęśliwy, iż miałem okazję grać w dobrych zespołach, ale nie możecie skupiać się tylko na jednym zawodniku. Mieliśmy naprawdę solidnych graczy — wspomina Kyrie.
Irving wspomina mistrzowski zespół Cavs jako solidną ekipę, choć warto wspomnieć, iż oprócz LeBrona i Kyrie’ego tylko dwóch zawodników — Kevin Love oraz J.R. Smith — zdobywali więcej niż dziewięć punktów na mecz w trakcie sezonu zasadniczego. Dla porównania, mistrzowski zespół Oklahoma City Thunder z minionych rozgrywek miał takich zawodników aż siedmiu, choć koszykówka zmieniła się w tym czasie w ogromnym stopniu, a OKC zdobywali o ponad 16 punktów na mecz więcej niż Cavs.
— Kiedy grasz z kimś takim, jak LeBron, albo ktoś, z kim lubicie go porównywać, to cała przygoda wygląda całkowicie inaczej. Natychmiast oczekuje się od ciebie, iż będziesz na szczycie. Przy grze z LeBronem będziesz miał na sobie uwagę mediów, pojawią się różne narracje czy kwestie polityczne.
Uwaga mediów jako zespołowy partner LeBrona Jamesa jest nieunikniona. Internauci lubią wspominać wywiad, w którym jedna z dziennikarek zapytała Irvinga, jaką „ojcowska” rolę LBJ odgrywa dla niego. Reakcja rozgrywającego mówi sama za siebie.
— Ja byłem po prostu młodym zawodnikiem. To nie tak, iż nie podobała mi się gra z LeBronem. To był po prostu mój czas, by ruszyć dalej i to jest coś, co ludzie muszą zaakceptować. Ludzie chcą jakieś szczegóły [dot. odejścia], ale po prostu chciałem ruszyć dalej. To była moja decyzja i nigdy bym jej nie zmienił. Możecie mieć swoje własne opinie, ale to moje życie, moja kariera — podkreślił Kyrie.
— Nie macie pojęcia, co zrobilibyście na moim miejscu. Nie macie pie******ego pojęcia, co tam się wydarzyło. Tyle dziennikarzy komentowało całą tę sprawę, a nie wiedzieli, co się działo. A teraz jesteśmy tutaj i wy dodajecie różne szczegóły, które nie miały z tym nic wspólnego — podsumował Irving.
Po raz kolejny więc koszykarze NBA stawiają pod znakiem zapytania rzetelność mediów, które donoszą przede wszystkim o rzeczach przyciągających uwagę, a niekoniecznie tych, które są pełnym odzwierciedleniem rzeczywistości.