Trener New York Knicks, Tom Thibodeau, słynie z tego, iż u niego nie ma miękkiej gry. Niejednokrotnie zarzuca mu się fakt, iż praktycznie nie rotuje składem, przez co podstawowi zawodnicy nie mają kiedy odpocząć, co czasem skutkuje kontuzjami, a rezerwowi nie dostają zbyt wielu szans na zaprezentowanie swoich umiejętności. Chyba jednak się jeszcze nie zdarzyło, żeby któryś z zawodników zaprotestował albo przynajmniej spróbował porozmawiać ze szkoleniowcem. Aż do teraz.
Pomysł Toma Thibodeau na prowadzenie drużyny nie zmienił się także w okresie 2024-25. Dość powiedzieć, iż w tej chwili liderami NBA pod względem średniej minut na mecz są zawodnicy New York Knicks – Josh Hart i Mikal Bridges. Obaj spędzają na parkiecie średnio po 37,8 minuty, a jeszcze szóste miejsce w tym zestawieniu zajmuje OG Anunoby (36,6 minuty na spotkanie).
Według Stefana Bondy’ego z The New York Post niektórzy zawodnicy – chociaż większość z nich głośno tego nie powie – zaczynają powoli mieć dość takiego eksploatowania. Jednym z nich jest wspomniany Bridges, który przyznał w środę, iż osobiście rozmawiał ze szkoleniowcem na temat ograniczenia czasu gry dla podstawowych zawodników. Jednym z powodów poruszenia tego tematu było zbyt duże obciążenie graczy pierwszej piątki, ale również przekonanie, iż rezerwowi zasługują na więcej minut.
– Czasami to nie jest dobre dla organizmu. Jako trener możesz chcieć, by twoi podopieczni dawali z siebie wszystko, ale postanowiłem z nim trochę porozmawiać, wiedząc, iż mamy na tyle dobrą drużyną, by nasi rezerwowi mogli wejść na boisko i nie musimy grać po 47-48 minut. Mamy wielu klasowych graczy, którzy mogą wziąć na siebie część czasu gry. To może pomóc po obu stronach parkietu, a przy tym sprawić, iż podmęczeni zawodnicy nie zostaną na boisku i nie będziemy tracić tylu punktów. To pomoże utrzymać świeżość w zespole – powiedział 28-latek.
Mikal Bridges asked Tom Thibodeau to play Knicks’ starters fewer minutes, per @SbondyNBA:
“Sometimes it’s not fun on the body… we’ve got a good enough team where our bench guys can come in and we don’t need to play 48 (minutes), 47… It helps just keeping fresh bodies out… pic.twitter.com/wvcXKnzsVr
Skrzydłowy Knicks wcale nie przesadza. Żaden podstawowy zawodnik drużyny z Wielkiego Jabłka nie spędza na parkiecie średnio mniej niż 35,1 minuty, co, jak słusznie zauważył Bridges, nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Szczególnie, gdy na ławce siedzą Miles McBride, Precious Achiuwa, Cam Payne czy Mitchell Robinson, którzy też potrafią to i owo. Stąd apel do trenera, mający w zamierzeniu poskutkować tym, by drużyna weszła do zbliżających się play-offów w miarę świeża, a nie przemęczona, jak bywało w poprzednich latach.
– Czasami myślę, iż on po prostu ma swoje przyzwyczajenia i ma fioła na ich punkcie. Po prostu musi trzymać danego zawodnika na boisku choćby nie wiem co. Wtedy trzeba mu uświadomić, żeby dał szansę przykładowemu Landry’emu (Shametowi) czy komuś innemu, bo reszta chłopaków też dobrze gra – dodał były koszykarz Phoenix Suns czy Brooklyn Nets.
Jedno, co może odrobinę dziwić, to fakt, iż akurat Bridges zdecydował się zabrać głos w tej sprawie. Skrzydłowy Knicks to prawdziwy twardziel, który od momentu wejścia do NBA w 2018 roku rozegrał 538 meczów… na 538 możliwych. Nie wydawał się być zwolennikiem zarządzania obciążeniem poszczególnych graczy czy tak zwanego „load managementu”. Chyba jednak jego pogawędka z trenerem Thibsem odniosła skutek, bo ten obiecał, iż weźmie jego sugestie pod uwagę.
Wszystko jednak, jak zwykle, zweryfikuje boisko. Przy 18 meczach pozostałych do końca sezonu zasadniczego, najważniejsze dla dalszego powodzenia drużyny będzie właśnie utrzymanie względnej świeżości zawodników podstawowego składu, zwłaszcza by potencjalnie zminimalizować ryzyko kontuzji. W tym celu konieczne będą niezbędne zmiany. Pytanie tylko, czy Thibodeau będzie w stanie chociaż na chwilę odejść od swoich przyzwyczajeń, by je wprowadzić.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!