NBA: „Helikopterem na szczyt” – nowa definicja kariery LeBrona?

2 dni temu

Tegoroczne lato dla Los Angeles Lakers jest wyjątkowo pracowite. Najpierw organizacja z Miasta Aniołów (w końcu) sprowadziła środkowego w osobie DeAndre Aytona, by niedawno przedłużyć na trzy lata umowę z Luką Donciciem. Rzeczona prolongata pozwala sądzić, iż po raz pierwszy w swojej karierze LeBron James wejdzie w sezon, w którym może nie być wyraźną opcją numer jeden w swojej drużynie i nie będzie musiał brać na siebie większości ciężaru gry. Czy w takim razie można powiedzieć, co zarzucają mu niektórzy, iż legendarny koszykarz, który zdecydował się skorzystać ze swojej wartej 52,6 miliona dolarów opcji zawodnika i zostać w klubie, idzie na łatwiznę?

Wydaje się, iż debata na temat wyższości jednej ery w NBA nad drugą, a tym samym zawodników z przeszłości nad obecnymi, nie skończy się nigdy. I to ze szczególnym uwzględnieniem dyskusji na temat numeru jeden w całej historii koszykówki, głównymi kandydatami do którego to miana są – jakżeby inaczej – Michael Jordan i właśnie LeBron James. Zdaje się, iż oliwy do ognia w tym kontekście dodał John Stockton, który przedstawił swoje zdanie, sugerując, dlaczego jego zdaniem kariera legendy Chicago Bulls zdecydowanie przewyższa niebagatelne przecież osiągnięcia weterana z Los Angeles Lakers.

Podoba mi się, kiedy zawodnicy zaciskają zęby i mówią: „Bierzmy się do roboty”. Musimy się poprawić. Musimy grać z większym zaangażowanej i po prostu mądrzej, a nie na zasadzie: „Hmm, gdzie będzie łatwiej? Przeniosę się tam i zdobędę tytuł”. Uważam, iż to umniejsza wartości sukcesu. To nie jest wspinaczka na szczyt – to lot helikopterem wprost na szczyt góry – stwierdził były wybitny rozgrywający Utah Jazz, wyrażając swoją opinię na temat różnić w podejściu pomiędzy dwoma gwiazdorami NBA.

"You're not climbing the mountain, you're taking a helicopter to the top"

John Stockton was asked about how LeBron drains teams of resources before moving on to another better opportunity and he took the moment to indict LeBron for cheating the game and noted that his… pic.twitter.com/ddGBfNEBXV

— Apex Jones (@ApexJones22) August 4, 2025

Nie da się ukryć, iż 63-latek zdecydował się wbić szpilkę LeBronowi, wymierzając swoją wypowiedź zwłaszcza w decyzję swojego młodszego kolegi po fachu z 2010 roku, gdy ten dołączył do Miami Heat, tworząc gwiazdorskie trio z Dwyane’em Wade’em i Chrisem Boshem, tym samym dominując ligę na ładnych kilka lat. Równie dobrze jednak Stockowi mogło chodzić o powrót Jamesa do Cleveland Cavaliers w 2014 roku, gdzie gwałtownie został otoczony zawodnikami pokroju Kyriego Irvinga czy Kevina Love’a. Innymi słowy – zawsze miał podane wszystko na srebrnej tacy.

Dla Stocktona tego rodzaju ruchy, pomimo zdobytych mistrzostw, zdecydowanie umniejszają ich znaczenie. Z jego bardziej tradycyjnego punktu widzenia, prawdziwą wartość ewentualnego triumfu w lidze polega na wypracowaniu go wewnątrz zespołu, nie zaś na łączeniu sił z innymi gwiazdami w celu szybszego osiągnięcia sukcesu.

Sam John na parkiecie zawsze słynął z zaciętej gry i chociaż nigdy nie był mistrzem NBA, to jednak wraz z między innymi Karlem Malone’em tworzył mocną ekipę Jazz, z którą pod koniec lat 90. dwukrotnie mierzył się w finałach z Jordanem i jego Bulls. Tym samym były znakomity rozgrywający doskonale wie, ile wysiłku wymagało zwycięstwo – lub, w jego przypadku, jak blisko wygranej można było być – na najwyższym poziomie w jednej z najbardziej fizycznych epok w historii najlepszej ligi świata. Chyba właśnie z tego powodu traktuje decyzje LBJ’a jako etatowy przykład pójścia na łatwiznę.

Właściwie trudno odmówić Stocktonowi logiki, jednak jego argumentacja zdaje się pomijać pewne niuanse. Na przykład w 2018 roku, gdy James podpisał umowę z Lakers, klub przechodził przez jeden z najtrudniejszych okresów w swojej historii. Zaledwie dwa lata później LeBron poprowadził swój zespół do mistrzostwa NBA (nawet jeżeli niektórzy umniejszają wartość tytułu zdobytego „w bańce”). Co więcej, w przeciwieństwie do Jordana czy Kobe Bryanta, 40-letni w tej chwili zawodnik nie miał szczęścia rozpocząć kariery w stabilnej organizacji. Trafił do pozbawionych konkretnego kierunku, niezbyt zorganizowanych Cavs, co mogło wpłynąć na jego przyszłe decyzje o zmianie drużyn.

I wprawdzie swoją krytyką Stockton nie odkrył na nowo Ameryki ani choćby koszykówki, to jednak za jej pomocą podkreślił trwającą przepaść pokoleniową między legendami z przeszłości a obecnymi gwiazdami. Dla wielu LeBron, dzięki swojej umiejętności adaptacji, przewodzenia i wygrywania w różnych okolicznościach przyrody, bezsprzecznie pozostaje jedną z największych ikon tego sportu. Z drugiej jednak strony wypowiedzi oskarżające go o „lot helikopterem na szczyt” jeszcze długo będą podsycać niekończącą się debatę o tym, czy lepiej jest wspinać się na górę z jedną, sprawdzoną, ograną w bojach drużyną, czy też próbować zdobyć ją z różnych stron, z coraz to nowymi towarzyszami u boku.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna
  • Idź do oryginalnego materiału