Parafrazując tekst piosenkarza Tadeusza Chyły, Nico Harrison to nie ma klawego życia, ale czy można się dziwić? To on stał się kozłem ofiarnym odpowiedzialnym za kompletnie nieudany sezon Dallas Mavericks po tym, jak w lutym przehandlował Lukę Doncicia do Los Angeles Lakers. Od tamtego momentu kibice drużyny życzą mu co najmniej zwolnienia i… być może dopną swego. Według najnowszych doniesień relacja pomiędzy menedżerem a właścicielami organizacji powoli zaczyna się psuć.
Kilka dni temu pisaliśmy o tym, jak krytykowany z każdej możliwej strony Nico Harrison zdecydował się po raz pierwszy od lutego „publicznie” zabrać głos. Inna sprawa, że, jak to w Dallas Mavericks ostatnio bywa nagminnie, coś musiało być nie tak. Okazało się, iż zapowiadane spotkanie z mediami, w którym uczestniczył również CEO Rick Welts, okazało się dostępne tylko dla wybranych dziennikarzy, którzy w dodatku nie zostali upoważnieni do korzystania z kamer i innych urządzeń nagrywających. Taka decyzja została mocno skrytykowana i uznana za chęć ukrycia czegoś, a wypowiedzi samych zainteresowanych tylko dolały oliwy do ognia.
Tymczasem na światło dzienne wychodzą nowe, interesujące informacje. Pomimo iż generalny menedżer Mavs był w centrum tego spotkania, najwyraźniej „wcale nie chciał go organizować” Według informacji, którymi podzielił się Shams Charania, Harrison został do tego wręcz zmuszony, co tym gorzej świadczy o atmosferze panującej w tej chwili w organizacji z Teksasu.
"Nico Harrison did not want to do this closed-door roundtable. This was not his idea. This was something that was enforced by their owner, Patrick Dumont."@ShamsCharania on the Mavs GM's press conference. pic.twitter.com/lPilLq8iin
— NBA on ESPN (@ESPNNBA) April 17, 2025– Z tego, co wiem, Nico Harrison nie chciał brać udziału w tym zamkniętym spotkaniu przy okrągłym stole. To nie był jego pomysł. To było coś, co zostało wymuszone przez właściciela drużyny, Patricka Dumonta – powiedział dziennikarz ESPN.
Słowa Shamsa brzmią tym bardziej ciekawie, iż od lutego, gdy oddanie Luki Doncicia do Los Angeles Lakers wywołało poruszenie w internecie, Patrick Dumont był jedyną osobą, która wydawała się wspierać Harrisona. Nic nie wskazywało na to, by po ponad dwóch miesiącach coś miało się zmienić w tej materii, jednak fakt, iż właściciel drużyny musi zmuszać swoich pracowników do rozmów z mediami pozwala sądzić, iż sytuacja w Dallas jest gorsza niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.
W połączeniu z nieustanną presją ze strony kibiców, którzy domagają się rozstania z menedżerem, może to stanowić bombę z opóźnionym zapłonem. jeżeli Mavericks gwałtownie odpadną w postseasonie, a i następny sezon w ich wykonaniu nie zacznie się wystarczająco dobrze, trudno sobie wyobrazić, by lojalność Dumonta, jeżeli rzeczywiście jeszcze istnieje, pozostała niezachwiana. A może i sam Nico stwierdzi, iż ma dość i postanowi zrezygnować ze stanowiska? Mimo wszystko takiej opcji również nie należy wykluczać.
Niezależnie od wszystkiego, wydaje się iż w Dallas mają już „logicznego” kandydata na następcę Harrisona. Grant Afseth, jeden z dziennikarzy, których ominęła wątpliwa przyjemność uczestniczenia w zorganizowanym przez władze Mavs „przedstawieniu”, poinformował, iż w wypadku rozstania z coraz mniej popularnym menedżerem zwolnioną posadę zajmie… jego obecny asystent.
Report: Matt Riccardi Could Replace Nico Harrison If Mavericks Fire Harrison https://t.co/M5dZzk8ECH
— Sam Amico (@AmicoHoops) April 17, 2025W swoim raporcie opublikowanym na łamach Dallas Hoops Journal Afseth zauważył, iż Matt Riccardi, który dołączył do organizacji w 2022 roku, a w 2023 dostał awans na stanowisko asystenta Harrisona, jest stale obecny w strukturach klubu i regularnie angażuje się w codzienne operacje. Pochodzący z Dallas pracownik jest znany zwłaszcza ze swojej silnej relacji z kontuzjowaną w tej chwili gwiazdą drużyny, Kyrie’em Irvingiem. Obaj panowie współpracowali jeszcze za czasów wspólnego pobytu w Brooklyn Nets.
Wprawdzie Mattowi może brakuje jeszcze nieco doświadczenia na aż tak eksponowanym stanowisku, ale wydaje się, iż jego wybór na miejsce potencjalnie zwolnione przez największą persona non grata w Dallas to naturalna kolej rzeczy. Trudno przypuszczać, by Harrison mógł kiedykolwiek odzyskać zaufanie lokalnych kibiców, którzy wciąż przy każdej możliwej okazji głośno domagają się jego zwolnienia. jeżeli teraz do tego dołożymy możliwe spięcia z właścicielem zespołu, być może przyszłość wciąż aktualnego menedżera w organizacji będzie krótsza niż się wydaje.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!