FC Barcelona pokonała w czwartek Newcastle United 2:1 w meczu 1. kolejki fazy ligowej Ligi Mistrzów. Dwa gole dla Katalończyków zdobył Marcus Rashford. I choć zespół Hansiego Flicka od początku sezonu radzi sobie bardzo dobrze, to wokół Barcelony nie panuje tylko sielankowa atmosfera. Wszystko z powodu najnowszych doniesień przedstawionych przez Cadena SER.
REKLAMA
Zobacz wideo Koniec Lewandowskiego w Barcelonie? Kosecki: Jesteśmy świadkami początku końca
Nowe wieści z Hiszpanii. "Jeden z największych wstydów w historii naszego futbolu"
"Sprawa Negreiry weszła w czwartek w fazę śledztwa po tym, jak byli prezesi FC Barcelony Sandro Rosell i Josep Maria Bartomeu, a także syn Jose Marii Enriqueza Negreiry, Javier Enriquez, złożyli zeznania w sądzie. Nowy rozdział, w którym osoby zaangażowane musiały wyjaśnić charakter płatności o wartości ponad siedmiu milionów euro, których klub dokonał na rzecz firm Enriqueza Negreiry - wiceprezydenta Komitetu Technicznego Sędziów (CTA) w latach 2001-2018" - czytamy na stronie internetowej wspomnianego źródła.
W czwartek przesłuchiwana była nie tylko ta trójka. Wyjaśnienia składali także byli dyrektorzy klubu - Soler i Oscar Grau, a także partnerka Jose Marii Enriqueza Negreiry - Ana Rufas.
"Wszyscy starali się odciąć od ewentualnego spisku sądowego dotyczącego korupcji. Josep Maria Bartomeu upierał się przy istnieniu raportów sportowych i porad sędziowskich jako uzasadnieniu płatności, Sandro Rosell zapewniał, iż mając takich zawodników jak Leo Messi czy Gerard Pique, Barca nie potrzebuje pomocy sędziowskiej, aby wygrać" - dodało Cadena SER.
Czy w sprawie nastąpi przełom? Według źródła najbardziej zaskakującą wypowiedzią podczas przesłuchań wykazał się Javier Enriquez - syn Negreiry. Zdystansował się od spraw swojego ojca, mówiąc iż dowiedział się o nich "przez telefon z Cadena SER". Przyznał jednocześnie, iż otrzymał 60 tysięcy euro za swoje raporty, zaś relacje jego ojca z Barceloną określił jako "nieetyczne".
Cadena SER przywołuje także słowa Manu Carreno - prezentera El Larguero - który wprost uważa, iż sprawa, od której ujawnienia minęły już ponad dwa lata, nie przestaje bulwersować.
- Jasne jest, iż to sędzia powie, czy jest to przestępstwo, czy nie, ale to, co jest prawdą, to jeden z największych wstydów w historii naszego futbolu - skwitował dziennikarz.