Zaplanowany na 3 maja konkurs Pucharu Świata na Bali był dla Aleksandry Mirosław bardzo udany. W finale pokonała rywalkę z czasem 6,37. Wcześniej, w kwietniu, zaliczyła natomiast niezbyt korzystny start w Chinach. Okazuje się, iż między jednymi a drugimi zawodami wydarzyło się sporo. Jak sygnalizuje mąż zawodniczki i jej osobisty trener, nie obyło się bez zwrotu akcji w sposobie myślenia, który to doprowadził do ostatecznego triumfu.