Metalkas 2. Ekstraliga w minionym sezonie była mocno przewidywalna, jeżeli chodzi o końcowe rozstrzygnięcia. Pierwszą i ostatnią pozycję zajęły drużyny, które były typowane do tego przed sezonem, jednak nie zmienia to faktu, iż w tym roku działo się wiele w tych rozgrywkach.
Faworyci nie zawiedli
Od momentu podania składy na tegoroczne rozgrywki, największymi faworytami do udziału w finale były drużyny z Fogo Unii Leszno i Abramczyk Polonii Bydgoszcz. W 2024 roku leszczynianie pożegnali się z PGE Ekstraligą, a więc pierwszy raz od dwudziestu dziewięciu lat występowali na drugim szczeblu rozgrywek. Jednak kadra zespołu Rafała Okoniewskiego nie zmieniła się znacząco. W drużynie pozostali liderzy, czyli Ben Cook, Grzegorz Zengota i Janusz Kołodziej. Są to zawodnicy, którzy zdecydowanie potwierdzili swój poziom również i ligę niżej. Z kolei bydgoszczanie kolejny rok z rzędu przegrali walkę o awans o PGE Ekstraligę i teraz drużyna wzmocniona Aleksandrem Łoktajewem, Tomem Brennanem i powracającym po wielu latach Szymonem Woźniakiem, miała rzucić leszczynianom rękawicę w rywalizacji o awans.
Tarnowska telenowela
Nie sposób nie wspomnieć o sezonie Metalkas 2. Ekstraligi w wykonaniu Autona Unii Tarnów. Telenowela z udziałem „Jaskółek” trwa od marca ubiegłego roku. Wtedy klub przed startem sezonu w Krajowej Lidze Żużlowej spotykały problemy finansowe, związane z wycofaniem się ze sponsoringu Grupy Azoty. Na kilka dni przed pierwszym meczem nie było wiadomo, czy trzykrotny Drużynowy Mistrz Polski wystartuje w lidze, jednak wszystko poszło „zgodnie z planem” i tarnowianie rozpoczęli sezon, gdzie kadra drużyny wyglądała niezwykle mocno. Ostatecznie KLŻ zakończyła się zwycięstwem Unii i wywalczeniem awansu do Metalkas 2. Ekstraligi, jednak w Tarnowie święta nie było, bowiem trzeba było zapłacić zawodnikom pieniądze za sezon. To, co wydaje się być podstawą, czyli wypłacenie pensji, w tym mieście często jest kulą u nogi klubu żużlowego.
31 października to dzień, do którego należy się rozliczyć z zawodnikami za miniony sezon. W Tarnowie tego dnia udało im się tego dokonać, co otworzyło furtkę na otrzymanie licencji. Komisja licencyjna nadała Unii licencję nadzorowaną, co umożliwiło start w rozgrywkach. Jednak to nie był koniec problemów „Jaskółek”, bowiem należał dostawać stadion do wymagań Metalkas 2. Ekstraligi. W tym przypadku nie można do końca winić tarnowskiego klubu, tylko miasto i pracę remontowe ruszyły dopiero w marcu, przez to Jaskółki pierwsze treningi odjechały na własnym torze w końcówce kwietnia, a pierwsze spotkanie na stadionie w Mościcach odbyło się miesiąc później. Pomimo braku Timo Lahtiego, gospodarze niespodziewanie byli bardzo blisko wywalczenia punktów w meczu z faworyzowanym rywalem z Rzeszowa.
Jak się okazało, nie był to jednorazowy wyskok. W połowie czerwca „Jaskółki” pokonał aż 57-33 Moonfin Malesę Ostrów, która co prawda zmagała się z kontuzjami. Jednak tydzień później wizyta w Tarnowie zakończyła się boleśnie dla faworyta z Bydgoszczy. Polonia musiała radzić sobie bez Kaia Huckenbecka, jednak nie usprawiedliwia to porażki aż osiemnastoma punktami.
Były to miłe złego początki dla klubu z Tarnowa. Po kilku udanych meczach formowa sportowa zaczęła znacznie spadać, a w dodatku coraz głośniej mówiło się o zaległościach wobec zawodników. Żużlowcy Unii publicznie przyznawali, iż nie otrzymują należnych pieniędzy od klubu. Z tego powodu zaczęli oni składać wnioski o rozwiązanie kontraktu. Timo Lahti składał je kilkukrotnie i za każdym razem wycofywał, Natomiast Matej Zagar nie wystąpił w dwóch ostatnich meczach rundy zasadniczej swojego zespołu, a potem doszło do rozwiązania jego umowy. Słoweniec zasilił szeregi H. Skrzydlewska Orła Łódź, czyli bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie. W fazie play-down Autona Unia Tarnów najpierw mierzyła się z Hunters PSŻ-tem Poznań i spodziewanie, poznanianie nie mieli żadnego problemu z zapewnieniem sobie ligowego bytu. Z kolei w bezpośrednim meczu o utrzymanie, doszło do pojedynku między drużynami z Tarnowa i Łodzi, czyli byłym i aktualnym klubem Mateja Zagara. Tutaj również tarnowianie byli jedynie tłem dla rywali i przygoda „Jaskółek” z Metalkas 2. Ekstraligą trwała tylko rok.
W Łodzi też ciekawie
Wydawało się, iż łódzkiego klubu mogło zabraknąć w tegorocznych rozgrywkach. Witold Skrzydlewski ogłosił, iż wycofuje się ze sponsoringu Orła i klub jest na sprzedaż. Jednak odpowiedni kupiec się nie znalazł, a sam Skrzydlewski ostatecznie podjął decyzję, iż przez cały czas będzie „bawił się” w żużel. Skład został zbudowany po taniości, jednak niektóre nazwiska wyglądały naprawdę obiecująco. Ostatecznie jednak sezon w wykonaniu łódzkiego klubu wyglądał, tak jak to w Łodzi często bywa. W pewnym momencie doszło do otwartego konfliktu z trenerem, Januszem Ślączką, który opuścił drużynę w trakcie sezonu. Podobnie sprawa wyglądała z Patrickiem Hansenem, a w dodatku drużyna nie spisywała, tak jak powinna i Orzeł skończył sezon na siódmej pozycji.
Zawodnik Orła dał play-off Stali
Przed sezonem faworytami do udziału w play-off były drużyny z Bydgoszczy, Leszna i Krosna. Natomiast na drugim biegunie znajdowały się zespoły H. Skrzydlewska Orła Łódź i Autona Unii Tarnów. Moofnin Malesa Ostrów przez większość rundy zasadniczej zmagała się z problemami kadrowymi, a więc w boju o ostatnie miejsce w czołowej czwórce rywalizowali Hunters PSŻ Poznań oraz Texom Stal Rzeszów. Obie drużyny na przestrzeni całego sezonu były bardzo równe. Najlepiej świadczy o tym fakt, iż różnica między tymi drużynami w tabeli to jeden punkt. Wydawało się, iż o wszystkim zadecyduje mecz 14. rundy między zainteresowanymi zespołami w Poznaniu. Jednak wszystko rozstrzygnęło się podczas meczu PSŻ-u w Łodzi. Wtedy podopieczni Eryka Jóźwiaka musieli wygrać, by zachować swoje szanse na czołową czwórkę. To spotkanie nie układało im się najlepiej, ale przed biegami nominowanymi musieli wygrać dwa razy 5-1, aby świętować meczowe zwycięstwo. W obu wyścigach wystartowała para Ryan Douglas i Bartosz Smektała. Bieg czternasty zakończył się ich podwójną wygraną, a w decydującej gonitwie byli coraz bliżej ponownej wygranej 5-1. Jednak w pewnym momencie Bartosz Smektała dał się minąć Mikkelowi Andersenowi, czym samym Texom Stal Rzeszów zameldowała się w play-off. Można powiedzieć, iż rzeszowianie zawdzięczali to młodemu Duńczykowi.
Królowa wraca do Elity
Ostatecznie Metalkas 2. Ekstraliga zakończyła się zwycięstwem Fogo Unii Leszno, czym samym po roku przerwy leszczynianie wracają do PGE Ekstraligi. Podopiecznym Rafała Okoniewskiego nie udało się przejść przez ligę suchą stopą. Zanotowali oni dwie porażki, w drugiej rundzie w Krośnie (Wilki wygrały 48-42) oraz w pierwszym meczu półfinałowym (Stal wygrała 44-43). Mimo tego finał rozgrywek był bardzo interesujący. W pierwszym spotkaniu w Bydgoszczy gospodarze zaczęli budować coraz większą przewagę. Apogeum miało miejsce po dziesiątym biegu, gdy bydgoszczanie prowadzili 37-23. Od tego momentu w Unię wstąpiły nadprzyrodzone moce i leszczynianie odrobili straty, ostatecznie remisując ten mecz. W rewanżu przez całe spotkanie kontrolowali przebieg dwumeczu i mogli świętować powrót do Ekstraligi.
Co by było gdyby?
Podopiecznym Tomasza Bajerskiego pozostało jedynie jechać w barażach o PGE Ekstraligę. Ich rywalem była tam Gezet Stal Gorzów. 21 września urodziny obchodził Maksymilian Pawełczak, a więc mógł on wspomóc swoją drużynę w walce o awans. W pierwszym meczu junior Polonii zanotował debiut marzeń. W pięciu startach zdobył aż 10 punktów i bonus i walnie przyczynił się do wyniku tego meczu. Polonia wygrała na własnym torze 47-43, co stawiało ich w trudnej roli przed rewanżem. W dodatku mogli oni mówić o sporym niedosycie, bowiem tego dnia zawodzili liderzy Polonii i tracili oni wiele pozycji na dystansie. Gdyby bydgoszczanie zdołali zdobyć jeszcze kilka punktów więcej, to ten mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. W rewanżu gorzowianie wygrali 53-37 i bez żadnego problemu zapewnili sobie ligowy byt.
PSŻ „remis” Poznań
Osobliwego wyczynu dokonała drużyna Hunters PSŻ-u Poznań. Podopieczni Eryka Jóźwiaka zremisowali w tym sezonie aż 5 meczów! Pierwszy raz w historii jakkolwiek drużyna zdołała zremisować aż tyle spotkań. Poznanianie remisowali z każdą drużyną, oprócz Fogo Unii Leszno i Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Kilka razy również byli bardzo blisko zremisowania innych meczów. To właśnie m.in. przez tę passę remisów zabrakło dla nich miejsca w czołowej czwórce.
Klątwa finalistów przełamana
Od 2019 roku, drużyna, która przegrywała poprzedni finał 1. Ligi Żużlowej, czy w tej chwili Metalkas 2. Ekstraligi, w kolejnym finale zdołała wywalczyć awans do PGE Ekstraligi. Tę „klątwę” zdołała przerwać drużyna Fogo Unii Leszno, która jak już wcześniej zostało wspominane, pokonała w finale Abramczyk Polonię Bydgoszcz.
Co czeka nas w przyszłym roku?
Sezon 2026 w Metalkas 2. Ekstralidze zapowiada się interesująco. Absolutnym faworytem do wygrania rozgrywek wydaje się być Abramczyk Polonia Bydgoszcz. Prawdopodobnie ich seniorski skład wiele się nie zmieni, a w dodatku będą mieli gigantyczny atut w postaciach Wiktora Przyjemskiego i Maksymiliana Pawełczaka, którzy stworzą parę juniorską. Równie ciekawie wyglądają zestawienia zespołów z Krosna i Ostrowa Wielkopolskiego. Natomiast w walce o utrzymanie powinny wziąć udział zespoły z Łodzi, czy Piły. To właśnie Pronergy Polonia Piła jest beniaminkiem przyszłorocznych rozgrywek.
