Motor Lublin nie dał rady w finale. Menedżer wskazał przyczyny

speedwaynews.pl 2 godzin temu

Orlen Oil Motor Lublin dawno nie zaznał goryczy porażki w finale PGE Ekstraligi. Hegemonię drużyny ze stolicy Lubelszczyzny przerwał PRES Grupa Deweloperska Toruń. Wprawdzie „Koziołki” wygrały rewanżowe starcie 52-38, ale to było za mało.

– Jest satysfakcja z tego, iż po raz piąty znaleźliśmy się w finale Drużynowych Mistrzostw Polski. To jest naprawdę duże osiągnięcie. W pierwszym meczu zanotowaliśmy dość znaczne straty, których nie udało się odrobić w Lublinie. Zabrakło niewiele, ale jednak zabrakło. Drużyna toruńska okazała się lepsza w dwumeczu. Zawodnicy bardzo się starali. Czasami starali się aż za bardzo, ale wyszło, jak wyszło – powiedział nam Jacek Ziółkowski.

– Ja dziękuję wszystkim zawodnikom i całej drużynie za naprawdę bardzo ambitną jazdę. Gratuluję drużynie toruńskiej świetnej postawy i tytułu mistrzów Polski – dodał nasz rozmówca.

Motor Lublin zbyt ambitny? Oto jedna z przyczyn

Menedżer ustępującego mistrza Polski przyznał, iż momentami jego zawodnicy się podpalali i zbyt gwałtownie chcieli wyprzedzać. W efekcie wykluczenia zanotowali Jack Holder i Dominik Kubera.
– Nie ma zawodników, którzy nie popełniają błędów. W Toruniu Apator był niesamowicie mocny. Ja żałuję w zasadzie jednego – wyścigu dwunastego z Motoareny. Nie powinien on się zakończyć wynikiem 1:5 – podkreślił Ziółkowski.

Już po pierwszym meczu doświadczony menedżer mówił w rozmowie ze speedwaynews.pl, iż 18 punktów straty Motoru z grodu Kopernika to za dużo. Nie pomylił się. W rewanżu „Anioły” przypieczętowały tytuł w wyścigu nr 14. Mikkel Michelsen uciekł Cierniakowi i Holderowi, a ostatnie miejsce Lamberta nie popsuło humorów w ekipie Piotra Barona.

We wspominanej gonitwie Ziółkowski postawił na zawodnika U24, a nie na bardziej doświadczonego Dominika Kuberę. Pytany przez nas o ewentualne wątpliwości, odpowiedział zdecydowanie.
– Myślałem tylko o tym, kogo z 7 punktami wystawić do wyścigu piętnastego, a kto pojedzie wcześniej – podsumował.

Dominik Kubera i Jack Holder opuszczają Motor Lublin, ale życie nie znosi pustki. W ich miejsce szykowani są Kacper Woryna oraz Martin Vaculik.

Dominik Kubera (B), Jack Holder (Ż)
Idź do oryginalnego materiału