Piąte miejsce Katarzyny Zdziebło w chodzie na 35 kilometrów, awans Konrada Bukowieckiego do finału pchnięcia kulą, awans polskiej sztafety mieszanej 4x400 metrów do finału, awans Ewy Swobody do półfinału biegu na 100 metrów oraz awanse Weroniki Lizakowskiej i Klaudii Kazimierskiej do finału biegu na 1500 metrów - to największe sukcesy naszych reprezentantów podczas pierwszego dnia lekkoatletycznych mistrzostw świata w Tokio.
REKLAMA
Zobacz wideo Telenowela z transferem Puchacza. Żelazny: On chce się bawić w bycie influencerem
Bez Polek w finale mistrzostw świata w skoku w dal. Faworytki także zawiodły
W sobotniej sesji wieczornej odbyły się także kwalifikacje w skoku w dal kobiet, w których wystąpiły dwie nasze zawodniczki - Nikola Horowska i Anna Matuszewicz. Niestety, ale żadna z nich nie awansowała do półfinału. Horowska skoczyła 6,39 m, a Matuszewicz 6,48 m. Ile zabrakło do awansu? Jako ostatnia zakwalifikowała się Egipcjanka Esraa Owis z wynikiem 6,60 m. Zabrakło więc jednak sporo, żeby któraś z polskich lekkoatletek awansowała do finału.
Zobacz też: Gwiazda lekkiej atletyki zawieszona za doping! Igrzyska olimpijskie ma z głowy
Jednak Horowska i Matuszewicz nie były wymieniane w szerokim granie faworytek. Co innego Jazmin Sawyers i Larissa Iapichino. Brytyjka to brązowa medalistka mistrzostw Europy z 2022 roku i halowa mistrzyni Europy z 2023 roku. Poprzedni rok straciła z powodu kontuzji, ale i tak można było oczekiwać, iż awansuje do finału. Tak się nie stało, bo skoczyła 6,54 m. Zabrakło więc niewiele, co wyrażały dobitnie łzy 31-latki.
A Larissa Iapichino? Włoszka to tegoroczna mistrzyni Europy z hali i wicemistrzyni Europy sprzed roku. Tutaj musiał być awans, ale go nie było! 23-latka skoczyła 6,56 m. Także zabrakło niewiele, ale także zabraknie jej w finale, który odbędzie się w niedzielę 14 września o godz. 13:40.