Mistrzyni olimpijska wyjawiła prawdę o sobie. Nagle wkroczyła Abramowicz

3 dni temu
Zdjęcie: Screen z Agencja Wyborcza.pl


- Pamiętam wieczór dzień przed zdobyciem kwalifikacji olimpijskiej w Rzymie, kiedy wpadłam w silne emocje. Zaczęłam kwestionować siebie, iż nie dam rady, co jeżeli się nie zakwalifikuje, co dalej? - ujawniła Aleksandra Mirosław w programie "Fakty po faktach". Mistrzyni olimpijska przeżywała trudne chwile i miała spore problemy natury mentalnej przed igrzyskami olimpijskimi. I wówczas zwróciła się o pomoc do jednej z osób w sztabie Igi Świątek.
Igrzyska olimpijskie w Paryżu były dość rozczarowujące dla Polaków. Zaledwie 10 medali, z czego tylko jeden złoty. Kto go zdobył? Aleksandra Mirosław i to w kapitalnym stylu. Po drodze dwukrotnie pobiła rekord świata. Od sierpnia wynosi on 6,06 s. Natomiast w finale bez większych problemów rozprawiła się z Lijuan Deng, uzyskując czas 6,10 s. Na wielki sukces 30-latki zareagowało wielu kibiców, ekspertów, a także osobistości ze świata sportu.


REKLAMA


Zobacz wideo Luźny trening kadrowiczów. Lewandowski znów bezbłędny!


Jej wyczyn zrobił też spore wrażenie na Idze Świątek. Kilka tygodni później tenisistka rzuciła wyzwanie Mirosław. "Ola Mirosław, czy jestem gotowa, żeby się z Tobą ścigać? Sprzęt się zgadza?" - pisała Świątek, dodając zdjęcie z placu zabaw, na którym wspina się po ściance dla dzieci. "Strój perfekcyjny! Poproszę miejsce i godzinę" - odpisała jej Mirosław. Okazuje się, iż nie tylko powyższa interakcja w ostatnim czasie łączyła obie sportsmenki.
Aleksandra Mirosław zdradziła tajemnicę. Przed IO pracowała z Abramowicz. Wielka pomoc
Łączyła je również postać psycholożki sportowej Darii Abramowicz. Ta zasiada w teamie Świątek już od wielu lat i pomaga jej w utrzymaniu koncentracji, nerwów na wodzy, czy radzeniu sobie z emocjami w trakcie, jak i po meczach. Przed igrzyskami olimpijskimi Abramowicz podjęła też współpracę z Mirosław, o czym ta opowiedziała w programie "Fakty po faktach".


Okazuje się bowiem, iż zawodniczka miała dość spore problemy natury mentalnej. Pojawiały się u niej stany lękowe, z którymi trudno było jej normalnie funkcjonować. Pierwsze niepokojące symptomy miała już podczas mistrzostw świata w Bernie w 2023 roku, kiedy to nie udało jej się zakwalifikować na igrzyska. Jednak dopiero przed imprezą w Paryżu Polka zdecydowała się sięgnąć po pomoc.
- Wracając z Rzymu [gdzie wywalczyła kwalifikację, przyp. red.] wiedzieliśmy z Mateuszem [mąż Mirosław, a zarazem jej trener, przyp. red], iż mamy problem i musimy go rozwiązać. Uważam, iż to była ogromna odwaga, iż zgłosiliśmy się po pomoc. Ja wtedy trafiłam pod skrzydła psychologa - ujawniła Mirosław. Była to dla niej pierwsza taka kooperacja w karierze. Opowiedziała też nieco więcej, na czym skupiała się w interakcji z Abramowicz.


- To była ogromna praca, którą wykonałyśmy przez te dziewięć miesięcy z Darią Abramowicz. (...) To ogromna cegła dołożona do złota - zaczęła. - Dzięki Darii lepiej poznałam siebie. Dowiedziałam się, co to są stany lękowe, iż u mnie jest bardzo silnie rozwinięta cecha lęku, o co nigdy bym siebie nie podejrzewała. Dla mnie start w zawodach, momenty stresowe, z którymi sobie radziłam do momentu Berna, to wszystko przestało działać. Musiałam taki mój piórnik z narzędziami kompletnie wymienić. I to robiliśmy w okresie od Rzymu do Paryża, robiliśmy wszystko inaczej - kontynuowała.
To przelało czarę goryczy
A jakie uczucia towarzyszyły Mirosław, iż zdecydowała się podjąć współpracę z Abramowicz? - Bałam się, iż nie dam rady. Pamiętam wieczór dzień przed zdobyciem kwalifikacji olimpijskiej w Rzymie, kiedy wpadłam w silne emocje, to był płacz, wręcz prawie rozpacz. Zaczęłam kwestionować siebie, iż nie dam rady, co jeżeli się nie zakwalifikuje, co dalej? W Rzymie chciałam wygrać nie dla tej kwalifikacji, ale żeby trochę wróciła mi ta pewność, iż ja przez cały czas jestem w stanie wygrywać - mówiła.


I widać kooperacja z Abramowicz przyniosła jej wiele dobrego. W końcu osiągnęła największy sukces w karierze! - Zrobiliśmy wszystko, bym była gotowa w tym dniu, bym zdobyła złoty medal. I zrobiłam to. Co pomyślałam, gdy zobaczyłam, iż wygrałam finał? "Dreams come true". To był ten upragniony moment - mówiła tuż po zwycięstwie w Paryżu. Znając kontekst z Abramowicz, teraz te słowa nabierają nieco innego znaczenia.
Idź do oryginalnego materiału