Minister Putina trąbi o katastrofie w Rosji. "Jeszcze dwa, trzy lata"

3 godzin temu
- Mówiłem, iż bez rywalizacji nic nie osiągniemy, iż jakiekolwiek turnieje alternatywne dla igrzysk olimpijskich to ślepa uliczka - mówi Michaił Diegtiariew, rosyjski minister sportu i prezes tamtejszego komitetu olimpijskiego. W wywiadzie dla "Kommierstant" polityk ostrzega przed katastrofą rosyjskiego sportu.
Rosjanie od lutego 2022 r. i pełnoskalowej inwazji na Ukrainę są wykluczeni z międzynarodowej rywalizacji w wielu sportach lub też dopuszczeni po spełnieniu szeregu warunków (ten drugi wariant obowiązywał m.in. na igrzyskach olimpijskich w Paryżu). Warunkiem koniecznym do zmiany stanu rzeczy jest zakończenie wojny, ale nikt nie wie, kiedy to nastąpi. Co może mieć poważne konsekwencje dla rosyjskiego sportu.


REKLAMA


Zobacz wideo Tomasz Adamek kończy karierę! "Chyba, iż mnie żona z domu wypier***"


Rosja stacza się na sportowe dno? Minister Putina zabrał głos. "Katastrofalne straty"
Michaił Diegtiariew, rosyjski minister sportu i szef tamtejszego komitetu olimpijskiego, udzielił wywiadu dziennikowi "Kommiersant". - Dopóki rosyjski sport nie odzyska pełnego statusu w systemie międzynarodowym, jesteśmy w połowie drogi do celu - oznajmił. A następnie zaczął mówić o potencjalnych konsekwencjach.


- Uważam, iż kolejne dwa lub trzy lata izolacji mogłyby doprowadzić do katastrofalnych strat. Obejmuje to możliwy spadek liczby dzieci i młodzieży zgłaszających się do szkół sportowych, pogorszenie wyników i całkowitą utratę motywacji wśród elitarnych sportowców zawodowych - stwierdził.
Oto najważniejszy cel Rosjan. "Musimy to zrobić razem, a nie zamiast"
W tej sytuacji absolutnym priorytetem Rosjan jest zakończenie międzynarodowej izolacji, powodującej regres. - Ostrzegałem przed tym od samego początku, zaraz po tym, jak prezydent Rosji Władimir Putin mianował mnie ministrem sportu w zeszłym roku. Mówiłem, iż bez rywalizacji nic nie osiągniemy, iż jakiekolwiek turnieje alternatywne dla igrzysk olimpijskich to ślepa uliczka - przypomniał Diegtiariew.


- Mówię: musimy to zrobić razem, a nie zamiast. Igrzyska BRICS, igrzyska SCO, igrzyska WNP - wszystkie są dobre, ale nic nie zastąpi mistrzostw świata oraz igrzysk olimpijskich - dodał. Po czym odniósł to do nie najlepszych wyników rosyjskich sportowców na imprezach, do których ich dopuszczono (np. MŚ w pływaniu i szermierce). - Stąd biorą się utracone medale. Trzeba stale rywalizować na wysokim poziomie - wtedy zdobędzie się ich więcej - ocenił.


Sprawdź także: Tragedia na festiwalu walk byków. Nie żyje legenda
Polityk zdaje sobie sprawę, iż powrót na międzynarodowe areny nie będzie prosty, ale wydaje się zdeterminowany w realizacji celu. - Postawy różnią się w różnych federacjach i krajach. Nie wpłynie to jednak na nasz kurs - zapowiedział.
Niedawno istotną decyzję ws. rosyjskich (i białoruskich sportowców) podjął MKOl. Otóż będą mogli oni wystartować na zimowych igrzyskach olimpijskich 2026 w Mediolanie i Cortinie d'Ampezzo, jednak po spełnieniu takich samych warunków jak w Paryżu (bez flag, hymnów i reprezentacji w sportach zespołowych, a ci startujący indywidualnie nie mogą wspierać wojny czy być powiązani z wojskiem i służbami, muszą przestrzegać Karty Olimpijskiej).
Idź do oryginalnego materiału