W grudniu tego roku minie 12 lat od tragicznego wypadku Michaela Schumachera. Dokładnie 29 grudnia 2013 r. podczas jazdy na nartach w Meribel we francuskich Alpach legendarny kierowca Formuły 1 upadł i uderzył głową w kamień. Od tamtej pory Niemiec jest przykuty do łóżka, sparaliżowany i wymaga stałej opieki. O jego obecnym stanie zdrowia kilka jednak wiadomo, bo rodzina konsekwentnie trzyma to w tajemnicy.
REKLAMA
Zobacz wideo Reprezentacja siatkarzy ze złotem na uniwersjadzie! Trener Dariusz Lukas podsumowuje
Tak wygląda życie Michaela Schumachera. "Całkowicie zależny"
56-latek jest wręcz odcięty od świata. Zdaniem mediów przebywa w swojej rezydencji nad Jeziorem Genewskim, a kontakt z nim ma tylko wąskie grono osób. - Michael potrzebuje stałej opieki. Jest całkowicie zależny od opiekunów. Nie jest już w stanie wypowiadać się z wykorzystaniem własnego języka. Maksymalnie 20 osób może się zbliżyć do Michaela - ujawnił w marcu tego roku prezenter stacji RTL, Felix Goerner.
Wcześniej natomiast francuski "Paris March" donosił, iż według jego bliskich krewnych Schumacher pozostaje niemal bez ruchu i płacze, gdy jest przewracany na bok, by spojrzeć na krajobrazy wokół jego domu.
Tego typu relacje to jednak rzadkość. Wielu znajomych Schumachera z czasów, gdy ten odnosił spektakularne sukcesy w Formule 1, próbowało nawiązać z nim kontakt, ale bezskutecznie. Wszystko za sprawą żony byłego kierowcy - Corinny. - Zapytałem Corinnę, czy chcą, żebym tam poszedł i spróbował pomóc, jeżeli mogę. Cóż, gdybym mógł to zrobić, to bym się nie zawahał, ale powiedzieli: "Nie, dziękujemy. To nie jest ten moment. To nie jest ten moment". Tylko iż ten moment nigdy nie nadszedł - opowiadał swego czasu były kierowca F1 Riccardo Patrese.
Wielkie kłamstwo wokół stanu zdrowia Schumachera? "Fałszywe wiadomości"
Corinna Schumacher, podobnie jak pozostali członkowie rodziny, starają się zachować jak największą prywatność. Do spotkań ze sparaliżowanym dopuszczają tylko nielicznych. W październiku zeszłego roku miał jednak nastąpić wyjątek. Media donosiły wówczas, iż Schumacher po raz pierwszy od 11 lat pokazał się szerszej grupie ludzi. "Wydaje się, iż mur zbudowany wokół Michaela powoli zaczyna się kruszyć" - pisało choćby brytyjskie "Daily Mail".
Sportowiec miał pojawić się wtedy na weselu córki w willi na Majorce. Niestety niedługo później te rewelacje zdementował były kolega Schumachera z Benettona Johnny Herbert. - Najnowsze wieści głosiły, iż Michael był na ślubie swojej córki. Niestety, z tego, co rozumiem, to były fałszywe wiadomości i nie było w tym prawdy. To zawsze będzie zamknięta przestrzeń - twierdził.
Na tragedii Schumacherów niektórzy próbowali choćby zarobić. W 2016 roku jeden z ich znajomych twierdził nawet, iż w tajemnicy zrobił Schumacherowi kilka zdjęć, a następnie próbował je sprzedać je mediom za kwotę miliona funtów. Te jednak nie dały się skusić. Rodzina niemieckiego innym razem była wręcz szantażowana ujawnieniem fotografii. Żądano od niej kwoty 15 mln euro. Spore poruszenie wywołał też rzekomy "wywiad" z Schumacherem na łamach "Die Aktuelle", który wykreowała... sztuczna inteligencja. Tego typu ekscesy wydają się wyjątkową podłością tym bardziej, iż wszystko wskazuje na to, iż legendarny kierowca już nigdy nie wróci do zdrowia.