Marcin Held jest postacią budzącą powszechny szacunek i sympatię. Dobre postrzeganie swojej osoby zawdzięcza spokojnemu i pokornemu stylowi bycia, do tego ponadprzeciętnymi umiejętnościami. Otrzymując czarny pas z rąk Draculino był najmłodszą osobą z tym odznaczeniem w historii polskiego BJJ. Teraz otrzymał trzecią belkę.
Tyszanin ma dopiero 32 lata, a już śmiało można nazwać go weteranem MMA i BJJ. Niektórzy choćby dostrzegają, iż zaczynając wcześnie karierę i prowadząc ją szybko, również skończy szybciej niż zwykle się zakłada. Swoje pierwsze walki toczył już w 2008 roku, pokonywał wtedy między innymi późniejsze gwiazdy: Artura Sowińskiego i Borysa Mańkowskiego. W 2011 roku, mając zaledwie 19 lat, na koncie miał już bilans walk 10-1 i debiutował w jednej z największych organizacji MMA na świecie – Bellatorze. Tam przegrał z późniejszym trzykrotnym mistrzem Michaelem Chandlerem. Kolejne walki dla amerykańskiej organizacji wyglądały bardzo dobrze, w kolejnych trzynastu pojedynkach wygrał 11 razy, z czego 8 razy przed czasem. Na ten wynik złożyły się wysokie miejsca w kolejnych turniejach wagi lekkiej, Marcin meldował się w ćwierćfinałach, półfinałach, na drugim miejscu, aż w końcu został zwycięzcą. Po wygraniu ostatniego turnieju zmierzył się z Willem Brooksem o pas mistrzowski, przegrał jednak decyzją sędziów, był to jego przedostatni pojedynek dla Bellatora.
Po kolejnej wygranej walce trafił do UFC, miał wówczas bilans walk 22-4 mając dopiero 24 lata. Początki w największej organizacji świata były jednak ciężkie – najpierw o włos przegrał z wówczas jeszcze wysoko mierzącym Diego Sanchezem, następnie po kontrowersyjnej decyzji dopisano mu porażkę z Joe Lauzonem. Dopełnieniem pecha było nadzianie się na kolano Damira Hadzovica w trzeciej walce. Mimo bilansu 0-3 dostał jeszcze szansę odbicia się i wygrał na gali w Polsce.
Kolejny rozdział jego kariery to dołączenie do ACB/ACA, gdzie wygrał trzykrotnie i odszedł do amerykańskiej organizacji PFL. Tam stanął do walki w turnieju o milion dolarów i już w pierwszej walce mocno zabłysnął – w pierwszej rundzie pokonał dwukrotnego zwycięzcę turnieju Natana Schulte. W kolejnych walkach jednak nie było tak kolorowo i przygodę w PFL zakończył bilansem 2-2.
Kolejnym jego kontraktem zostało KSW. W debiucie był faworytem w walce z Raulem Tutarauli i początkowo walka wyglądała obiecująco – wystąpiło kilka sytuacji, w których Held mógł postraszyć poddaniem, czyli czymś, czym zasłynął już we wcześniejszych organizacjach. Ostatecznie jednak walka skończyła się przegraną, gdzie Marcin został znokautowany na ziemi szukając poddania. Zrehabilitował się pół roku później zdecydowanie pokonując Romana Szymańskiego z czołówki rankingu KSW.
Pomiędzy walkami MMA Held walczył w brazylijskim jiu jitsu. Czarny pas otrzymał z rąk Viniciousa Magalhaesa w 2013 roku stając się najmłodszym właścicielem tego koloru w Polsce. Ma na koncie między innymi mistrzostwo Polski, medale ADCC w Polsce i na zawodach europejskich, medale organizacji FILA i FIJJA. Z sukcesami walczy też dla organizacji Quintet i Polaris.