Marcin Biskup: Francuzi potrafią się dobrze bawić bieganiem

1 rok temu
Zdjęcie: biskup


Marcin Biskup z CWSZ Zawiszy Bydgoszcz sprawił jedną z większych niespodzianek podczas mistrzostw Polski w Gorzowie Wielkopolskim, zdobywając srebrny medal w biegu na 5000 m z nowym rekordem życiowym – 13:55,60. O biegu na mistrzostwach Polski, pierwszym obozie wysokogórskim, progresji wyników i planach na przyszłość opowiada w wywiadzie przeprowadzonym przez Jakuba Jelonka.

Jak oceniasz swój start na mistrzostwach Polski w Gorzowie Wlkp. Czy spodziewałeś się takiego wyniku i miejsca na mecie?

Marcin Biskup: Co do miejsca i wyniku to nie spodziewałem się, iż będzie aż tak dobrze. Z mojego treningu wynikało, iż będę w stanie złamać 14 minut, aczkolwiek po cichu liczyłem też na medal. Więc wynik, który uzyskałem na mecie jest dla mnie na pewno zadowalający.

Kiedy obserwowałem Twój bieg na mistrzostwach Polski, to pobiegłeś dobrze taktycznie: trzymałeś się na końcu prowadzącej grupy i mijałeś później rywali na finiszu. Czy taki był plan od początku?

Tak, założyliśmy z trenerem, żeby spokojnie zacząć pierwszy kilometr i następnie przesuwać się do przodu. Zważywszy na to, iż na przodzie biegli faworyci, to wolałem trzymać się za nimi i nie przesuwać się zbyt wcześnie do przodu. Do czwartego kilometra było dla mnie wręcz idealnie. Na ostatnich 500 m można powiedzieć, iż popełniłem jeden błąd, ponieważ nie przesunąłem się do przodu. Mateusz Gos mi wtedy uciekł i już było praktycznie za późno na dogonienie zwycięzcy. Miałem też przede wszystkim z tyłu głowy to, zostało nas wtedy pięciu chłopaków, a medale są tylko trzy, dlatego nie chciałem ryzykować przejścia do przodu za wcześnie. Wolałem skupić się na utrzymaniu brązowego medalu, a iż na 300 metrów do mety zostało mi dużo sił, więc postanowiłem zaatakować i gonić Mateusza.

A nie obawiałeś się, iż to tempo będzie zbyt mocne. Prowadzący zaczęli po 2:47 pierwsze dwa kilometry…

Trójkę miałem w 8:24, a więc było idealnie na 14:00. Wiedziałem, iż jestem na tyle przygotowany, więc dla mnie było to dobre tempo.

Podium biegu na 5000 m w Gorzowie Wielkopolskim (fot. Michał Laudy)

W tym sezonie poprawiłeś już życiówki na 3000 m i teraz na 5000 m w Gorzowie Wielkopolskim. Widziałem też, iż byłeś na obozie w Font Romeu we Francji. Czy miało to wpływ na taki progres w tym sezonie?

Tak, obóz w Font Romeu najwięcej mi dał nowych bodźców, nowych sposobów treningowych, ponieważ nie dość, iż spróbowałem wysokich gór, to jeszcze też nauczyłem się mentalności od Francuzów, którzy tam trenowali. Będąc tam na obozie widziałem, jak oni trenują, jak do tego podchodzą. Co ciekawe, na drugich treningach ja truchtałem szybciej od osób, które regularnie biegają 13:30 na 5 km i widziałem, iż coś jest nie tak. Skoro oni biegają po 5:30/km na drugich treningach, a my truchtaliśmy po 4:30/km, to chcieliśmy zrozumieć, czemu tak się dzieje. Stwierdziliśmy, iż nie ma sensu biegać szybciej długich treningów, tylko truchtać po 4:40–4:35/km. No i przede wszystkim oni mieli inne podejście do treningu. My jak mamy jedną mocną jednostkę w ciągu weekendu, czyli to jest głównie sobota, to każdy jest zestresowany, nie rozmawiamy na treningu. Każdy się skupia na tej jednostce, a oni potrafią przyjść w grupie, śmieją się, popychają się na truchcie i wygłupiają. To mnie zaciekawiło i zafascynowało, iż potrafią się dobrze bawić i mają takie strasznie luźne podejście. To był mój pierwszy wyjazd w góry i dał mi naprawdę dużo.

Zdarzały ci się starty w duathlonie. Czy to zamknięty rozdział?

Do 2018 r. trenowałem lekką atletykę przez jakieś 7–8 lat. Później miałem dwuletnią przerwę i wróciłem do biegania. Miałem krótki epizod z duathlonem, raz wystartowałem w mistrzostwach Polski, ale było to bardziej dla zabawy. Nie czuję się dobrze w strefie triathlonu, dlatego też wróciłem do lekkiej atletyki i jak widać była to dobra decyzja, bo wszystko zmierza w dobrą stronę.

Jakie masz cele na dalszą część sezonu?

W najbliższą sobotę startuję na 10 km w Gdańsku. Liczę na wynik w okolicach 30 minut. Wiem, iż jest dużo mocnych chłopaków na tym dystansie. Dużo osób wierzy, iż zdobędę medal na mistrzostwach Polski, aczkolwiek nie jest to mój dystans, ponieważ jest mi bliżej z 5000 m do 3000 m. 10 km to przede wszystkim dużo, dużo wytrzymałości i dużo bólu, a ten dystans będę biegł dopiero drugi raz w swojej karierze, więc sam nie wiem, czego do końca się spodziewać.

Dziękuję za rozmowę!

(fot. Michał Laudy)

Idź do oryginalnego materiału