Małgorzata Hołub-Kowalik: Chcę pokazać innym mamom, iż też mi jest ciężko, ale jednak się motywuję

10 miesięcy temu
Zdjęcie: Małgorzata Hołub-Kowalik: Chcę pokazać innym mamom, że też mi jest ciężko, ale jednak się motywuję


Małgorzata Hołub-Kowalik ma na swoim koncie mistrzostwo olimpijskie w sztafecie mieszanej 4 x 400 metrów z Tokio. Teraz kilka miesięcy po urodzeniu dziecka wraca do sportowego reżimu, tak, aby dobrze przygotować się do startu w Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Z naszą eksportową zawodniczką spotykamy się na obozie w Wałczu, gdzie opowie nam o macierzyństwie, powrocie do sportu i planach na przyszłość.

Adam Kszczot: Spotykamy się na obozie w Wałczu. Mówiłem, iż już nigdy na obozy nie wrócę, ale dla ciebie i twojej córeczki Blanki zrobiłem wyjątek.

Małgorzata Hołub-Kowalik: Też mówiłam, iż już na obozy nie wrócę, a spotykamy się w Wałczu.

Jak się czujesz w nowej roli jako mama i jako zawodniczka, wracająca do treningów po tak długiej przerwie?

Jest ciężko, muszę to przyznać. Łatwo nie jest, ale jednak chyba mi tego troszeczkę brakowało. Powiedziałam sobie, iż nigdy więcej nie wrócę do sportu, ale jak byłam w ciąży, to stwierdziłam, iż strasznie się nudzę i choćby wtedy trenowałam. W przyszłym roku są igrzyska, to ta chęć nutki rywalizacji w głowie pozostała, więc zdecydowałam, iż spróbuję. Na razie jest zderzenie z rzeczywistością. Jestem 3,5 miesiąca po porodzie, więc daję sobie jeszcze troszkę czasu.

Jestem pod wrażeniem, iż tak gwałtownie wracasz do treningu. Ćwiczyłaś jeszcze, będąc w ciąży, media się zachwycały, ja się zachwycałem, Bieganie.pl się zachwycało. Z brzuszkiem już te ćwiczenia oczywiście jechały i interesujące czy Blanka będzie miała to we krwi.

Myślę, iż tak. Po tym, co już teraz robi widać, iż jest bardzo energicznym dzieckiem. Wychowanym na obozach, bo jesteśmy teraz w Wałczu, ale w Zakopanem na obozie też była. Poszła choćby odwiedzić ciocię Justynę w pokoju hipoksyjnym na parę minut, więc śmiejemy się, iż ona jest naprawdę wychowana już na obozie.

Jakby nie mogły spać w nocy żadne dzieci, to polecam ci do 3000 metrów wysokości nad poziomem morza. Dzieci spały ze mną bez problemu. Totalny nokaut.

Okej, zapamiętam, bo może się to przydać. Chociaż na razie dużego problemu z tym nie ma. Jest raczej dużym śpioszkiem i to mi bardzo ułatwia zadanie, bo też mogę się wysypiać. Wstaję raz, maksymalnie dwa razy w ciągu nocy. Także to jest plus. Natomiast jest też wielka różnica, pomiędzy obozem w Zakopanem, a teraz. Jest coraz bardziej aktywna, więc kiedy ja potrzebuję tej regeneracji po treningu, to ona chce się bawić. Są takie momenty, kiedy mówię – ciii, Blanusia idziemy spać, mama jest strasznie zmęczona – ona wtedy zaczyna się śmiać i dokazywać. Są takie trudniejsze momenty, ale na razie daję radę. Zobaczymy, jak to się będzie rozwijało dalej.

Zanim zapytam cię o sam trening po ciąży, bo to też jest w Polsce temat tabu, to powiedz mi najpierw, dlaczego akurat Wałcz? Dlaczego akurat w Polsce? Jesteś tutaj jedyną zawodniczką z tej naszej flagowej sztafety.

Na pewno ze względu na córkę. pozostało malutka, więc nie zdecydowaliśmy się na wyjazd. Z drugiej strony jestem adekwatnie z zachodniopomorskiego, a pierwszy raz jestem w Wałczu. Obiekt jest cudowny. Serdecznie polecam, jestem zachwycona i już chcę tutaj przyjechać na kolejny obóz w styczniu. Tereny do biegania są rewelacyjne. Wokół jeziorka, bardzo przyjemne. Stadion super. Hala naprawdę na świetnym poziomie. Siłownia, wszystko nowocześnie, więc uważam, iż na chwilę obecną nic więcej nam do szczęścia nie jest potrzebne. Jak jest gorsza pogoda, możemy się schować w hali. Jest lepsza pogoda, to trenujemy na stadionie, jak na przykład dzisiaj. Uważam, iż warunki do treningu są naprawdę dobre.

Mam wrażenie, iż to jest jedyny taki obiekt, w którym jest tak duża łatwość treningu. Oprócz tego, iż jest super mikroklimat, las i oczywiście jezioro, to z drugiej strony ta halowa bieżnia lekkoatletyczna jest totalnie oddzielona od jakichkolwiek innych dyscyplin. Super sprawa, tego zawsze brakuje. Na wszystkich innych obiektach ktoś przechodzi, wchodzi. Pełno ludzi, którzy są akurat niepotrzebni w tym czasie. Jednocześnie jest w miarę blisko wszędzie, bo to jest między Szczecinem a Bydgoszczą. Naprawdę nie jest zła lokalizacja.

Dla mnie jest rewelacyjnie. Mam tutaj niecałe dwie godzinki drogi samochodem. Każdemu polecam, żeby tu po prostu przyjechać. Teraz jest zimno, więc wiadomo, iż jest troszeczkę inaczej, chociaż spadł śnieg i było naprawdę klimatycznie. Natomiast myślę, iż w okresie letnim jest naprawdę pięknie tutaj, żeby wyjść na spacer z dzieckiem wokół jeziorka. Jest też kawiarenka, gdzie można iść na kawę z widokiem na jezioro. Czego chcieć więcej przed treningiem.

Może ciepła kominka, by już tylko brakowało, ale to jest zdecydowanie więcej niż potrzeba. Powiedz mi teraz, jak to jest właśnie z tym powrotem treningowym? To nie jest proste, chociażby całe ustawienie, kręgosłup się zmienia. Jest to proces nietypowy.

Nietypowy i już teraz widzę, iż jest to proces długotrwały. Tutaj jest duża rola przede wszystkim trenera, ale też fizjoterapeutów. Ja współpracuję z fizjoterapeutką uroginekologiczną. Tutaj bardzo dużo ćwiczeń wykonuję. Ja urodziłam nienaturalnie, poprzez cesarskie cięcie, więc to też ma duży wpływ, ale małymi kroczkami przesuwamy się ciągle do przodu. Dużo ćwiczeń wzmacniających muszę dodatkowo wykonywać. Można powiedzieć, iż wracam do podstaw. Żadnych ćwiczeń na brzuch jeszcze do końca nie mogę wykonywać, ale powolutku jakieś ćwiczenia obciążeniowe wchodzą w grę. Wbrew pozorom siła idzie mi bardzo gwałtownie do góry, więc siłowo, jeżeli chodzi o nogi, to wróciłam już do swojej dyspozycji. Wytrzymałość przesuwa się do przodu, ale największy problem jest z szybkością i mocą. Tego mi bardzo brakuje. Wiadomo, iż na moim dystansie jest to niezbędne. Nad tym zdecydowanie musimy jeszcze popracować, ale daję sobie nad tym jeszcze troszeczkę czasu. Widać bardzo duży progres, jeżeli chodzi o listopad, a grudzień. W listopadzie, jak już pojechałam na ten pierwszy obóz z dziewczynami, to było ciężko. Wydawało mi się, iż nie jest ze mną tak źle, natomiast w porównaniu do dziewczyn to byłam daleko. Teraz przyjechałam tutaj, jeszcze odstaję, ale już nie tak bardzo.

Tak w głosie słyszę, iż jest to dodatkowa motywacja.

Oczywiście. Uwielbiam rywalizację. Mnie nie motywują zwycięstwa, tylko porażki. Biegałyśmy z dziewczynami podbiegi i były takie piękne filmiki tych podbiegów. Skończyłam ten trening z płaczem, bo się załamałam, iż jestem tak słaba. Potem obejrzałam sobie te filmiki i zaczęłam się tak z tego śmiać. Pokazywałam to swojemu mężowi. Ogląda biegnące dziewczyny i mówię do niego – spokojnie, mnie jeszcze na tym filmiku nie ma. Jestem 50 metrów za wszystkimi – ale obejrzałam, pośmiałam się i mówię – na następnych podbiegach już nie będę 50, tylko 30 metrów za nimi. Najpierw się popłakałam, iż jestem taka słaba. Po czym przemyślałam to i myślę – kurde, muszę się wziąć za siebie, a nie płakać i tak dalej. Z taką inną, luźniejszą głową podeszłam do następnych treningów i widzę właśnie ten progres.

Zapytam trochę zaczepnie. Największa motywacja teraz dla ciebie w sporcie to Blanka czy właśnie ten powrót i udowodnienie sobie, wszystkim, iż sport może być piękny choćby z macierzyństwem?

Jedno i drugie. Tak naprawdę ta nutka rywalizacji pozostała, ale też chcę pokazać innym mamom, iż też mi jest ciężko, ale jednak się motywuję i próbuję i iż mogą być z tego takie fajne i miłe momenty. Top of the top to jest dla mnie Blania i nic tego nie zmieni. Także, jeżeli cokolwiek, by się zadziało, to sport już na zawsze będzie tylko na drugim miejscu. Zresztą sam dobrze to wiesz, masz dwoje dzieci.

Tak rozstałem się z moją pierwszą miłością lekkoatletyką, bo dzieci są małe tylko raz, ale to najpiękniejsza przygoda i zazdroszczę ci tego etapu w życiu, bo wspomnienia, które mam w serduszku są bardzo ciepłe i ogrzewają mnie każdego zimnego wieczoru. Kochana, czego mogę ci życzyć? Zdrowia, żeby Blaneczka miała się jak najlepiej, żeby mąż każdego wieczora cię przytulał. Jak trzeba to bardzo mocno, jak trzeba to tylko delikatnie i lekko. Czekamy, aż zobaczymy cię na arenach. Bardzo mocno trzymamy kciuki. Już jako redakcja zapraszam cię do podcastów, żebyś opowiedziała o tej swojej pięknej przygodzie, bo o tym warto opowiadać.

Myślę, iż tak i na pewno skorzystam z tego zaproszenia. Dzięki bardzo.

Idź do oryginalnego materiału