Atletico Madryt przed przerwą reprezentacyjną miało sporo problemów. Odpadło z Ligi Mistrzów po dwumeczu z Realem Madryt, a w LaLiga przegrało 2:4 z FC Barceloną, czyli bezpośrednim rywalem w walce o mistrzostwo Hiszpanii. Po powrocie do ligowej rywalizacji zawodnicy Diego Simeone chcieli przerwać kiepską serię meczem z Espanyolem.
REKLAMA
Zobacz wideo Pudzianowski dostał pytanie o freaki i się zaczęło! "Gdzie są ci kibice?!"
Wielka wpadka Atletico Madryt. Mistrzostwo Hiszpanii już odjechało?
Sobotni mecz LaLiga nie porywał, ale niedługo przed końcem pierwszej połowy piłka wpadła do bramki gospodarzy. Dokładnie w 38. minucie skierował ją tam Cezar Azpilicueta i przed przerwą dał Atletico prowadzenie 1:0. Po zmianie stron można było spodziewać się dalszych ataków madrytczyków i utrzymania korzystnego wyniku.
Inny plan mieli jednak gracze Espanyolu, a pomógł im Clement Lenglet. Środkowy obrońca gości w 69. minucie złapał za koszulkę jednego z rywali we własnym polu karnym. Sędzia nie miał innego wyjścia niż wskazanie na rzut karny, a piłkę na 11. metrze ustawił Javi Puado.
Napastnik zespołu z Barcelony stanął oko w oko z Janem Oblakiem i wytrzymał ciśnienie, wyrównując stan rywalizacji na 1:1. Jak się okazało, była to ostatnia bramka w tym spotkaniu, które zakończyło się remisem i podziałem punktów.
Espanyol dzięki remisowi oddalił się na dwa punkty od strefy spadkowej, a Atletico stratą punktów adekwatnie wypisało się z walki o mistrzostwo Hiszpanii. Na ten moment zawodnicy Diego Simeone mają na koncie 57 punktów - trzy mniej od drugiego Realu Madryt i sześć mniej od pierwszej FC Barcelony. Gdyby tego było mało, to zagrali jedno spotkanie więcej.
jeżeli więc Real i Barcelona nie "pomogą" rywalom i same nie stracą punktów, to mogą odskoczyć madrytczykom na kolejno sześć i dziewięć "oczek". W takim wypadku Atletico będzie miało już niewielkie szanse na tytuł.