Legia sprawiła sensację w meczu z Chelsea. Trzy gole w Londynie

1 dzień temu
Takiego występu Legii Warszawa nikt się nie spodziewał. Była skazywana na pożarcie, a tymczasem punktowała Chelsea i sprawiła, iż "The Blues" tracili pewność siebie. Tu naprawdę była możliwa choćby dogrywka. Ostatecznie Legia wygrała 2:1 i może być dumna ze swojej postawy, choćby jeżeli to nie wystarczyło do odwrócenia losów ćwierćfinału Ligi Konferencji. Zagrała bez żadnego strachu.
Legia miała nikłe szanse na dokonanie sensacyjnej remontady i odrobienie trzech goli. Ale nie miała nic do stracenia. Najważniejsze było, żeby się nie bała, żeby zagrała odważnie i bez kompleksów. I to starała się robić, zaskakiwała Chelsea dużymi fragmentami.


REKLAMA


Zobacz wideo Kto zostanie nowym trenerem Legii Warszawa? Kosecki: Urban, Magiera i Berg to trzy super kandydatury


Szybki gol Legii z Chelsea! Szok w Londynie
Chelsea mogła pozbawić Legię wszelkich złudzeń, miała dwie znakomite okazje w pierwszych pięciu minutach. Ale najpierw Cole Palmer koszmarnie spudłował sam na sam, a potem Vladan Kovacević obronił dwa niewygodne strzały w kilka sekund.
W ósmej minucie Legia wyprowadziła dobry atak pozycyjny, po którym Tomas Pekhart ścigał się do piłki w polu karnym z bramkarzem Chelsea. Ale Filip Joergensen sfaulował Czecha, sprokurował rzut karny. Do "jedenastki" podszedł Pekhart. Uderzył nisko i wystarczająco, by piłka przeszła przez ręce golkipera "The Blues". Sensacyjnie Legia objęła szybkie prowadzenie z Chelsea!


Gospodarze wyglądali na zszokowanych, bo nie rzucili się do natychmiastowej odpowiedzi, grali dość wolno. A Legia miała dwie dobre akcje w ciągu kolejnych kilkunastu minut. Najpierw Ryoya Morishita pomylił się o centymetry. Popędził prawym skrzydłem, uciekł Markowi Cucurelli, uderzył po ziemi, ale tuż obok dalszego słupka. Później Claude Goncalves zauważył, iż Joergensen wyszedł z bramki. Uderzył z ok. 40 metrów, ale piłka tylko otarła się o spojenie bramki Chelsea.
Było słychać pojedyncze gwizdy i buczenie na Stamford Bridge, kibice byli zirytowani postawą piłkarzy Chelsea. Ci wzięli się do roboty w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. W 33. londyńczycy wyrównali za sprawą trafienia Cucurelli. Wszedł niekryty w pole karne i dołożył nogę do podania Jadona Sancho z prawego skrzydła. Hiszpan mógł mieć dublet pod koniec tej części spotkania, ale spalił akcję w 42. minucie.


Do przerwy mieliśmy remis 1:1, który był dużą niespodzianką. Legia grała odważnie, nie bała się, chciała konstruować akcje i bawić się piłką.
Tego nikt nie spodziewał się na Stamford Bridge
Druga połowa zaczęła się od natarcia Chelsea, ale nie dało się pokonać Kovacevicia. Obrona Legii także wyglądała całkiem pewnie. najważniejsze były interwencje Steve'a Kapuadiego na linii bramkowej i odbiory Maxiego Oyedele. To był zdecydowanie najlepszy mecz młodego pomocnika w barwach Legii, imponował nieustępliwością i timingiem. "Schował do kieszeni" Cole'a Palmera, głównego rozgrywającego Chelsea.
Zobacz też: Świątek poznała rywalkę w ćwierćfinale. Gorzej być nie mogło
W 53. minucie wszyscy na stadionie ponownie byli w szoku. Na 2:1 dla Legii trafił Kapuadi, który był niekryty pod bramką Chelsea i mądrze strącił piłkę po strzale Goncalvesa z woleja. To pozwoliło uwierzyć, iż niemożliwe nie istnieje.


Legia miała apetyt na kolejne gole, dążyła do nich, ale brakowało skuteczności, jakości, a czasami odpowiedniej liczby zawodników pod bramką "The Blues". Chelsea próbowała wyrównać. Dobrze wyglądał po wejściu z ławki Noni Madueke, napędzał prawe skrzydło. Ale londyńczycy nie byli w stanie ani pokonać Kovacevicia, ani wygrać pojedynków z obrońcami Legii. Byli często o te ćwierć lub pół kroku spóźnieni.
Chelsea wyglądała na najpierw na zbyt pewną siebie, a potem na zbyt rozluźnioną i mogła za to słono zapłacić. Ale wytrzymała końcówkę, wykazywała się wyższą kulturą gry i oddalała zagrożenie wtedy, kiedy powinna.
Ostatecznie skończyło się sensacyjną wygraną Legii 2:1, ale stołeczni przegrali dwumecz 2:4 i odpadli z Ligi Konferencji. Pożegnali się jednak z rozgrywkami z honorem i godnością. Poniekąd ośmieszyli dzisiaj Chelsea. Wszyscy nastawiali się na drugi pogrom, a mamy najmniej spodziewany wynik. Legia jest pierwszym zespołem, który wygrał z londyńczykami w tej edycji LK.
Swoje zrobili też kibice Legii, głównie ich było słychać przez 90 minut meczu.
Idź do oryginalnego materiału