Legia pokazała, jak się gra do końca. Było 1:1, wybiła 96. minuta

3 godzin temu
Piłkarze Legii Warszawa przełamali serię trzech meczów z rzędu przed własną publicznością, w których nie zdobyli gola. Wreszcie trafili do siatki, ale długo wydawało się, iż nie wygrają. Aż nadeszła 96. minuta. Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 2:1.
Była szósta minuta doliczonego czasu gry drugiej połowy. Z prawej strony dośrodkował z rzutu rożnego rezerwowy Wahan Biczachczian, a świetnie grający w tym meczu stoper Jan Ziółkowski uprzedził bramkarza i strzałem głową zdobył gola na 2:1. - To był zdecydowanie MVP tego spotkania - mówili komentatorzy Canal+ Sport.


REKLAMA


Zobacz wideo Śliwowski: Janusz Wójcik przychodził i mówił: Pan Romanowski wam dopłaci...


Dwa gole do przerwy w Warszawie
Od początku mecz był toczony w szybkim tempie, oba zespoły były nastawione ofensywnie. Po zaledwie pięciu minutach gospodarze grający bez kontuzjowanych Guala, Kapustki, Wszołka i pauzującego za żółte kartki Pankova, mogli cieszyć się z gola. Ruben Vinagre strzelał z dziesięciu metrów w długi róg, ale piłkę lecącą obok bramkarza wybił obrońca.
W 30. minucie nieźle dotychczas grający na nietypowej dla siebie pozycji - prawej obronie Patryk Kun popełnił błąd w środku boiska i sprokurował kontratak. Goście nie najlepiej go rozegrali, ale Jan Ziółkowski na 20 metrze sfaulował rywala.


Do piłki podszedł Kapić i pięknym, mocnym strzałem pod poprzeczkę zdobył gola. Tobiasz rzucił się do piłki, ale jej nie sięgnął. W efekcie kibice w Warszawie byli w szoku, bo ich ulubieńcy przegrywali z drużyną, która broni się przed spadkiem.


Do ostatnich sekund pierwszej połowy Legia Warszawa nie nie potrafiła przełamać niemocy strzeleckiej w meczach przed własną publicznością. Drużyna Goncalo Feio w trzech ostatnich spotkaniach (z Pogonią Szczecin, Chelsea i Jagiellonią Białystok) nie trafiła bowiem do siatki.


Aż wreszcie w ostatniej akcji tej części gry Patryk Kun dośrodkował z prawej strony, Szkuryn z trzech metrów uderzył nieczysto, piłka odbiła się od poprzeczki, a skuteczną dobitką popisał się Luquinhas.


W 53. minucie Legia Warszawa, która bardzo przycisnęła w drugiej połowie, miała wymarzoną szansę na objęcie prowadzenie. Illa Szkuryn był faulowany w polu karnym przez Eliasa Olssona. Sędzia poszedł obejrzeć powtórkę i podyktował jedenastkę. Podszedł do niej sam poszkodowany, ale uderzył fatalnie i bramkarz z łatwością złapał piłkę.
- Szkuryn walczy o miejsce w składzie, by kibice go pokochali, a tutaj praktycznie wrzucił piłkę do koszyczka wielkanocnego - mówili komentatorzy Canal+Sport.


Potem Legia Warszawa cały czas atakowała, oddawała sporo strzałów, ale brakowało jej sytuacji do zdobycia gola. Goście nastawiali się na kontrataki i kilka z nich było groźnych. Najlepszą szansę właśnie po kontrze miał Tomas Bobcek, ale strzelił mocno z dziesięciu metrów i wysoko nad poprzeczką.


W 84. minucie gospodarze mieli piłkę meczową. Po kontrze i dośrodkowaniu Vinagre'a Olsson z sześciu metrów wybijał piłkę, ale był blisko gola samobójczego, bo trafił w poprzeczkę!
W drugiej minucie doliczonego czasu gry drugiej połowy kibice Legii Warszawa zamarli. Po kontrze Bobcek strzelał z woleja z dziesięciu metrów, ale wysoko nad poprzeczkę. Kilkanaście sekund później ten sam zawodnik miał na nodze piłkę meczową. Dostał kapitalne prostopadłe podanie od Kapicia, ale strzelił z jedenastu metrów, nieatakowany przez nikogo wprost w Tobiasza!
Legia Warszawa po tej wygranej ma 47 punktów i zajmuje piąte miejsce w tabeli. Do podium traci aż osiem punktów. Lechia Gdańsk z 27 punktami jest na 16. pozycji.
W następnej kolejce warszawianie zagrają na wyjeździe z GKS-em Katowice (26 kwietnia, godz. 20.15), a gdańszczanie podejmą Piasta Gliwice (26 kwietnia, godz. 14.45).


Zobacz: Flick reaguje na bunt w szatni Barcelony. "Musimy"
W innych poniedziałkowych meczach Puszcza Niepołomice zremisowała u siebie 2:2 (0:0) z Radomiakiem, a Jagiellonia Białystok sensacyjnie przegrała przed własną publicznością z Zagłębiem Lubin 1:3 (1:1). O godz. 20.15 mecz Lech Poznań - Cracovia.


Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 2:1 (1:1)


Bramki: Luquinhas (45.+1), Ziółkowski (90.+5) - Kapić (30.).
Legia: Tobiasz - Kun, Ziółkowski, Kapuadi, Vinagre - Goncalves (82. Szczepaniak), Oyedele Ż, Morishita - Chodyna (82. Biczachczian), Szkuryn (70. Pekhart), Luquinhas (70. Urbański).
Lechia: Weirauch - Piła, Pllana, Olsson Ż, Kałahur - Mena, Kapić, Żelizko, Chłań Ż (56. Carenko) - Bobcek, Wjunnyk.
Idź do oryginalnego materiału