Polacy nauczyli ich gry w piłkę? Aż tak to nie, ale Finowie w pewnym momencie naprawdę pokochali naszą futbolową myśl. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych sporo naszych rodaków pojawiło się w tamtejszej lidze niosąc ze sobą odrobinę treningowego profesjonalizmu, wówczas niezbyt dobrze znanego w kraju od dawien dawna zdominowanym przez sporty zimowe. Rzadko przypomina się, iż tę ekspansję zaczęliśmy na dobre od… najbliższego rywala Jagiellonii Białystok.
W Lidze Konferencji zwykle próżno szukać hegemonów europejskiej piłki, ale to się akurat dobrze składa. Lepiej dla nas i naszych drużyn, które dzielnie walczą na tym poziomie o kolejne punkty do krajowego rankingu. I dostają na swoje drodze rywali, którzy niespecjalnie mają się czym pochwalić. Przynajmniej poza granicami kraju, bo na własnym podwórku coś przecież znaczą. Inaczej pewnie byśmy choćby o nich nie usłyszeli, a tak chociaż przemkną się przez kilka nagłówków.
Dziś przemyka się więc ekipa KuPS, czyli Kuopion Palloseura – w sumie trudno się dziwić, iż w większości miejsc Finowie występują pod skróconą nazwą, sam sprawdzałem trzy razy, czy dobrze zapisałem tę pełną. I oczywiście była w niej początkowo literówka. Teraz jej już nie ma (a, sprawdzę jeszcze raz…), więc mogę śmiało nazwać samego siebie ekspertem od fińskiego klubu. Najlepsza aktualnie drużyna w Finlandii stara się być też najlepszą wizytówką tamtejszej ligi i w tym roku wygląda bardzo solidnie.
Znów przyklepała tytuł mistrzowski w kraju. W Lidze Konferencji jeszcze nie przegrała meczu, niedawno wygrała choćby całkiem pewnie z uczestnikiem ostatniej edycji Ligi Mistrzów, Slovanem Bratysława (3:1). Finowie mają więc teraz dużo luzu i po zakończonym sezonie ligowym mogą sobie pograć bez wielkiej presji. Chociaż blisko jest awans chociaż do fazy play-off europejskich rozgrywek.
Spis treści
- KuPS czyli Kuopion Palloseura. Polskie akcenty nie są tam nikomu obce
- Wielka frajda po polsku. Nasi w Finlandii poczuli się jak u siebie
- Przynieśliśmy swoją myśl do Finlandii. Przynajmniej na chwilę
- Teraz tendencja trochę się odwróciła...
- CZYTAJ WIĘCEJ O FIŃSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
KuPS czyli Kuopion Palloseura. Polskie akcenty nie są tam nikomu obce
– W poniedziałek przypieczętowaliśmy mistrzostwo, poświętowaliśmy, odbyliśmy tylko jeden trening. Zagraliśmy bez presji, a Slovan dał nam dużo miejsca, co umiemy wykorzystać – przypomina sobie w rozmowie z Weszło Piotr Parzyszek, piłkarz KuPS.
Nie musiał sięgać zbyt daleko pamięcią, mecz ze Slovanem odbył się na początku listopada. Od tego czasu Finowie rozegrali jeszcze jedno spotkanie ligowe i sparing z BK Hacken, o którym polski zawodnik też krótko wspomniał na naszych łamach.
– W sobotę polecieliśmy do Szwecji na sparing z Hacken, które też rywalizuje w LK. Warunki trudne, padał śnieg, boisko w fatalnym stanie. Przegraliśmy 0:2. Obaj trenerzy zrobili przegląd wojsk, zagrało wielu zawodników z szerokich kadr – mówił Przemysławowi Michalakowi 32-letni napastnik.
Piotr Parzyszek: Marzyłem o Azji, a trafiłem do KuPS [WYWIAD]
Forma jest więc pewną niewiadomą, ale też można upatrywać atutu KuPS w mniejszych obciążeniach meczami po sezonie. Żadnej gry co trzy dni, żadnego narzekania. Do końca trzy prestiżowe mecze z Jagiellonią, Lausanne-Sport i angielskim Crystal Palace. Nic tylko trochę się pobawić, tak jak w przeszłości polscy piłkarze bawili się w Finlandii.
Wielka frajda po polsku. Nasi w Finlandii poczuli się jak u siebie
Jeździli tam za łatwym zarobkiem na boisku. W pewnym momencie Finlandia stała się choćby dla polskich piłkarzy kierunkiem niezwykle popularnym, przez co na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych mogliśmy się tam doliczyć naprawdę licznej reprezentacji.
Kazimierz Buda, Wiesław Wraga, Andrzej Możejko czy Bogusław Kaczmarek. To tylko kilka przykładów z naprawdę licznej grupy podbijających fińską ziemię Polaków. W KuPS najlepiej pamiętają z całej tej ferajny pamiętają jednak innych naszych rodaków.
– W kolejnych latach liczba Polaków w Finlandii rosła, a polski akcent pojawił się również w Kuopio, gdy w okresie 1983 trenerem KuPS został Bogusław Hajdas. Do Hajdasa dołączyli również dwaj polscy zawodnicy z pola – Wojciech Rudy i Jerzy Kraska. Ta polska trójka była wyraźnie zadowolona z pobytu na fińskiej ziemi, zresztą pozwolono im pozostać w drużynie także w kolejnym sezonie – czytamy w opracowaniu Lassiego Kervinena pod tytułem „Internacjonalizacja wschodniofińskiej piłki nożnej na przełomie lat 70. i 80. XX wieku”.

Jerzy Kraska na boisku
– KuPS całkowicie zawiódł z brytyjskimi wzmocnieniami w okresie 1982. Klub rozważał zmianę kraju, z którego będzie czerpał wiedzę o piłce i zwrócenie uwagi na Polskę. Hajdas był drugim trenerem polskiej reprezentacji na Mistrzostwach Świata w 1982 roku i otrzymał zadanie zreformowania całego systemu szkoleniowego KuPS, zaczynając od drużyn juniorskich. Dzięki powiązaniom Hajdasa pozyskano również zagraniczne wzmocnienia, głównie z Polski – dodaje Kervinen, zauważając, iż w Polakach pokładano większe nadzieje.
Perspektywa naszych rodaków często była jednak zupełnie inna. – W Polsce było ciężko, choćby mimo zmiany systemu. W Finlandii panował spokój, wszystko było zapewnione. Gdy dostaliśmy zawodowe kontrakty, zarobki były większe niż u nas. To też miało swój wpływ – zauważał w rozmowie z Weszło Tomasz Arceusz, który wyemigrował do Finlandii w 1989 roku. Z jego perspektywy to się po prostu opłacało. A Hajdas, Rudy czy Kraska trafili do tamtejszej ligi jeszcze sześć lat wcześniej.
Po awansie sauna trwała dwa dni. Tomasz Arceusz o Finlandii [WYWIAD]
Przynieśliśmy swoją myśl do Finlandii. Przynajmniej na chwilę
Finowie ostatecznie nie znaleźli w naszych piłkarzach czy trenerze Hajdasie wielkich reformatorów, choć nauczyli się od nich całkiem sporo, szczególnie w kwestii podejścia do treningów, które u nas wyglądały, jak się okazało, trochę inaczej. Zresztą w KuPS wymienia się polski tercet jako jedne z ważniejszych, a na pewno ciekawszych, postaci w historii klubu:
– 43-letni „Bogu” był pierwszym pełnoetatowym trenerem w KuPS. Przez kilka lat sam grał w piłkę, aż do kontuzji. Przybycie szkoleniowca międzynarodowego znacząco zmieniło panujące w klubie praktyki. „Bogu” wiedział, iż KuPS jest w słabej kondycji fizycznej, więc zimą 82-83 jego piłkarze biegali, skakali, uprawiali gimnastykę i podnosili ciężary (kilka kilogramów, ale i dużo powtórzeń) – relacjonuje kibicowska kronika Kuopion Palloseura, którą tworzy jeden z fanów zespołu.

Bogusław Hajdas (drugi od prawej) przyniósł ze sobą do Finlandii bardziej wymagający plan treningowy
– W kolejnych latach piłka nożna była bardziej angażująca fizycznie. Polak trenował w KuPS przez trzy lata. Rok 1983 kończył na 9. miejscu w pierwszej lidze. W 1984 roku jego KuPS zajął 8. lokatę, a w kolejnym sezonie 6. Po Kuopio „Bogu” znów popracował trochę w Finlandii w Vaasa – czytamy z kolei w starych artykułach „Savon Sanomat”.
Były asystent trenera reprezentacji Polski coś więc ze sobą przyniósł i coś po sobie w Finlandii zostawił. Było to przede wszystkim poczucie, iż piłka nożna może czasem wyglądać zupełnie inaczej. Niech przykładem będzie takie proste wspomnienie o Wojciechu Rudym, którego do Kuopio ściągnął właśnie Hajdas: – Był najtwardszym facetem, jaki kiedykolwiek grał dla KuPS – pisze jeden z fanów na łamach kibicowskiego forum, które przeglądam sobie podczas tworzenia tego tekstu. Stara, polska szkoła.
Teraz tendencja trochę się odwróciła…
Wtedy to był klasyczny układ win-win, przynajmniej w jakimś małym zakresie. Nasi dostawali powiew spokoju, normalności. Do tego godne zarobki. Finowie w zamian mogli podejrzeć, jak wygląda piłka nożna oczami ludzi, którzy wówczas chociaż liznęli szczytu. Bogusław Hajdas przychodził wszak do KuPS świeżo po zajęciu z reprezentacją Polski trzeciego miejsca na mundialu w Hiszpanii. Był niby jedynie asystentem Antoniego Piechniczka, ale… był.
Był tam, gdzie Finowie nigdy nie dotarli, miał prawo wystartować ze swoją karierą w ich kraju z poziomu mentora. Nie przez przypadek w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” Hajdas nazywany jest przez Arceusza „wielkim ambasadorem polskiego futbolu”. Dość powiedzieć, iż w całej historii Kuopion Palloseura nasz rodak był jednym z zaledwie dwóch zagranicznych trenerów – do jego historii dopiero w 2020 roku nawiązał Norweg, Arne Erlandsen.
Teraz zresztą czasy są już trochę inne. To Finowie przyjeżdżają do naszej ligi i starają się ją podbijać. W Ekstraklasie mogą dostać niezłe pieniądze. A Polak w Finlandii, tak jak teraz Parzyszek, jest mimo wszystko rzadkością – to dosyć ekstrawagancki kierunek, co zresztą potwierdził nam sam piłkarz KuPS. – Szczerze mówiąc, gdy w czerwcu kończył mi się kontrakt w Belgii, choćby nie pomyślałbym, iż wyląduję w lidze fińskiej.
Kiedyś był to jednak kierunek całkiem oczywisty.
CZYTAJ WIĘCEJ O FIŃSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- Niewypał z Legnicy, polskie akcenty. Co warto wiedzieć o KuPS?
- Król, profesor, człowiek ze szkła. Fenomen Jariego Litmanena
- Koniec ze stabilizacją. Finowie robią rewolucję
Fot. Newspix / Lassi Sivonen

1 godzina temu
















