Właściciel Pogoni odpalił bombę. Grosicki pokazał prawdziwą twarz

9 godzin temu
Jeśli liczby, które w środę po południu ujawnił Alex Haditaghi, są prawdziwe, Pogoń Szczecin zaoferowała Kamilowi Grosickiemu godny kontrakt, a sam piłkarz w negocjacjach mocno przeszarżował. 37-latek wysoko wycenił miłość do macierzystego klubu, o której wielokrotnie zapewniał - pisze Konrad Ferszter ze Sport.pl.
"Oto jeden niezaprzeczalny fakt: nikt nie jest większy od klubu. Zawodnicy przychodzą i odchodzą. Trenerzy przychodzą i odchodzą. Dyrektorzy sportowi przychodzą i odchodzą. Tylko klub pozostaje. Zawsze" - w środę na portalu X napisał właściciel Pogoni Szczecin Alex Haditaghi.


REKLAMA


Zobacz wideo Kamil Grosicki ujawnia, dlaczego wrócił do reprezentacji Polski


Był to tylko wstęp do bardzo długiego wpisu. Wpisu, w którym Haditaghi personalnie zaatakował legendę Pogoni - Kamila Grosickiego. Wszystko z powodu bardzo trudnych negocjacji w sprawie nowego kontraktu zawodnika w klubie. Haditaghi poczuł się wywołany do tablicy, może choćby urażony po tym, jak w mediach zaczęły pojawiać się informacje, iż Grosicki jest niezadowolony z dotychczasowych rozmów.
Właściciel Pogoni postanowił odpowiedzieć publicznie i wyłożył kawę na ławę. Mam wątpliwości, czy to odpowiedni sposób, który pomoże stronom w porozumieniu, ale w końcu zarobki największych gwiazd sportu w USA nie są żadną tajemnicą. jeżeli jednak liczby, które ujawnił Haditaghi są prawdziwe, to trudno mu się dziwić. Grosicki mocno przelicytował, pokazując, ile warta jest jego miłość do Pogoni, o której opowiada od lat.
Haditaghi odpalił bombę
Co mogło wkurzyć Haditaghiego? Może informacje, które w środę rano opublikował Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl. Tam pojawiło się najwięcej szczegółów. "Nowe warunki to umowa na rok z opcją przedłużenia o kolejny sezon - finansowo na poziomie zbliżonym do obecnej. Zawodnik chciałby jako legenda zakończyć karierę w ukochanym klubie, ale czuje, iż zasłużył na coś więcej: dwuletni kontrakt, podwyżkę i bonus za podpis skoro cały czas jest wyróżniającym się ligowcem. W dodatku otrzymującym powołania do reprezentacji Polski" - napisał Włodarczyk.


"Według informacji z otoczenia Grosickiego zawodnik czuje się rozgoryczony całą sytuacją. Nie jest pewien, czy klub na sto procent jest przekonany do zatrzymania go na kolejne sezony, skoro propozycja jest daleka od satysfakcjonującej. Czuje, iż może to być alibi przed kibicami i odbicie piłeczki na jego stronę kortu w negocjacjach" - dodał.


Haditaghi po południu postanowił odpalić bombę w mediach społecznościowych. "Nie podoba mi się, iż Kamil, jego agenci, przyjaciele i ludzie wokół niego negocjują na forum publicznym. Nie podoba mi się, iż prywatne rozmowy i spotkania są upubliczniane. A teraz fakty, nie opinie" - napisał właściciel Pogoni, ujawniając, iż klub zaoferował Grosickiemu identyczną pensję w wysokości 160 tys. złotych miesięcznie, roczny kontrakt z opcją przedłużenia, jeżeli zawodnik wystąpi w 75 proc. meczów przez co najmniej 30 minut.
"To uczciwa, pełna szacunku i hojna oferta" - skomentował własną propozycję Haditaghi. I trudno się z nim nie zgodzić. Dla Grosickiego to wciąż jednak za mało. jeżeli Haditaghi napisał prawdę, kapitan Pogoni zażądał aż 250 tys. złotych miesięcznie, dwóch milionów złotych premii oraz dwuletniej umowy. 37-latek mocno przelicytował. choćby biorąc pod uwagę fakt, iż jest klubową legendą i - co najważniejsze - wciąż jednym z najlepszych zawodników ekstraklasy.
Grosicki przelicytował miłość do Pogoni
To trzeba mocno podkreślać. Grosicki, mimo 37 lat na karku, wciąż jest najlepszym piłkarzem Pogoni. W tym sezonie strzelił najwięcej goli (siedem) i miał najwięcej asyst (cztery). Do tego jest kapitanem i najważniejszą postacią w szatni. Ale to nie daje mu legitymacji do naciągania klubu. Klubu, który - jak sam wielokrotnie mówił - tak bardzo kocha i mu na nim zależy. Zwłaszcza iż Grosicki to wychowanek Pogoni, który wrócił do klubu po latach i miał w nim skończyć karierę, a nie zawodnik z zagranicy, który po latach pobytu w Szczecinie - cytując klasyka - trochę się w klubie zakochał.
jeżeli liczby podane przez Haditaghiego są prawdziwe, to widać, na ile Grosicki wycenił tę miłość. 37-latek nie chce podpisać bardzo uczciwego kontraktu, który wciąż byłby jednym z najwyższych w ekstraklasie. Grosicki chce więcej. Dlaczego? Być może dlatego, iż to prawdopodobnie jego ostatnia taka umowa w życiu, bo za 2,5 roku będzie miał już 40 lat. A być może dlatego, iż podobne pieniądze czekają już na niego w Łodzi, gdzie pozyskaniem piłkarza mocno interesuje się szastający kasą Widzew. Tam zachcianki Grosickiego zostaną spełnione.


Haditaghi publicznie zapewnił, iż w rozmowach z zawodnikiem się nie ugnie, powołując się na niedawną trudną sytuację finansową klubu. I trudno oczekiwać, by właściciel Pogoni zmienił zdanie po tak twardym wystąpieniu. Wydaje się, iż wszystko zależy już tylko od Grosickiego. jeżeli 100-krotny reprezentant Polski umowy z Pogonią ostatecznie nie podpisze, udowodni, iż słowa o uczuciu do macierzystego klubu były czczym gadaniem.
Gdyby Grosickiemu naprawdę zależało na Pogoni, jak o niej opowiada, po prostu skorzystałby z dobrej propozycji. Propozycji, która przecież nie nakazywała mu grać za półdarmo. Przykładem dla Grosickiego mógłby być jego niedawny kolega z reprezentacji Polski - Jakub Błaszczykowski. Przypomnijmy tylko, iż gdy Kuba wrócił do Wisły Kraków, był gotów grać w niej za darmo. A iż zabraniało mu tego prawo, minimalną pensję 500 złotych netto przekazywał na bilety na mecze Wisły dla domów dziecka. Nikt od Grosickiego nie oczekuje dziś tego samego. Ale jak się okazuje, to i tak za mało.
choćby jeżeli 37-latek ostatecznie podpisze nowy kontrakt i zostanie w Pogoni, jego historia jest kolejną nauczką dla wszystkich kibiców. Nie tylko tych w Szczecinie, którzy w pewnym sensie mają prawo czuć się oszukani. To też pokazuje, iż nie można przywiązywać wielkiej wagi do słów swoich idoli, szkoda późniejszego rozczarowania. Piłka nożna dla zawodników to przede wszystkim zawód i chęć zarabiania jak najwięcej. To normalne i nie można ich za to winić, ale kreowany przez nich romantyzm jest dobry i słuszny do momentu, gdy zgadza się kasa. Historia Błaszczykowskiego to wyjątek, który tylko potwierdza regułę.
Idź do oryginalnego materiału