Kulesza wybrany prezesem PZPN! Tyle osób głosowało przeciwko niemu

4 godzin temu
W kolejnych wyborach na stanowisko prezesa PZPN sensacji w nie było, gdyż w tej chwili panujący Cezary Kulesza był jedynym kandydatem na szefa związku. Delegatom pozostało tylko przyklepać jego drugą kadencję, co też uczynili. Ale czy będzie ona lepsza od pierwszej?
Zaplanowane na 30 czerwca wybory prezesa PZPN były czystą formalnością. Chociaż wśród opinii publicznej powszechne jest niezadowolenie z rządów Kuleszy, a i w samej federacji prezes ma posiadać licznych przeciwników, to opozycja nie zdołała choćby wystawić kandydata, który mógłby powalczyć o stanowisko szefa polskiej piłki.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki nie wytrzymał! Odpowiada hejterom: To są największe leszcze [To jest Sport.pl]


W efekcie na obrady Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego Delegatów Związku Piłki Nożnej w Warszawie 118 delegatów przyjechało wyłącznie po to, by zagłosować "za" lub "przeciw" Kuleszy, który potrzebował uzyskać 50 procent głosów poparcia, plus jeden. Około połowa głosów należała do reprezentantów wojewódzkich ZPN. Po dwa głosy posiadali przedstawiciele osiemnastu klubów Ekstraklasy, a po jednym kluby pierwszoligowe. Reszta należała do Stowarzyszenia Trenerów Piłki Nożnej, przedstawicieli futsalu, piłki kobiecej i środowiska sędziów.
Ostatecznie obecnego włodarza federacji poparło 98 osób, 7 było przeciwnych, a 11 wstrzymało się od głosu.


Kulesza jako prezes związku, czyli cztery lata wpadek
Cezary Kulesza został prezesem PZPN w sierpniu 2021 roku, obejmując stanowisko po Zbigniewie Bońku. Wcześniej przez ponad dekadę pełnił funkcję prezesa Jagiellonii Białystok.
Pierwszą kadencję 63-latka na stanowisku szefa związku trudno ocenić pozytywnie. Kulesza nie stronił od wpadek wizerunkowych, wynikających chociażby z braku znajomości języków obcych czy też swojego przaśnego stylu bycia. Jednak federacja pod jego wodzą ma też kilka poważniejszych afer. Należą do nich między innymi zatrudnienie na prywatnego ochroniarza Roberta Lewandowskiego Dominika G. ps. "Grucha" czy włączenie w skład oficjalnej delegacji PZPN na mecz z Mołdawią Mirosława Stasiaka - działacza skazanego za korupcję. Za czasów Kuleszy miejsce miała też niesławna afera premiowa dotycząca pieniędzy, które po Mundialu w 2022 roku reprezentacji Polski obiecał premier Mateusz Morawiecki.


Wreszcie, Kulesza jest odpowiedzialny za wybór ostatnich selekcjonerów kadry. Czesław Michniewicz osiągnął z drużyną sukces w postaci wyjścia z grupy mistrzostw świata, ale odchodził w niesławie po wspomnianej aferze premiowej. Po nim przybył Fernando Santos, który okazał się bardzo kosztownym niewypałem. Portugalczyka zastąpił Michał Probierz i był to wybór co najmniej kontrowersyjny. Trenerowi zarzucano, iż otrzymał stanowisko głównie dzięki znajomości z prezesem, gdyż obaj dobrze poznali się podczas pracy Probierza w Jagiellonii w latach 2014-2017.
Ostatecznie kadencja 52-latka zakończyła się niepowodzeniem w postaci porażki 1:2 z Finlandią w eliminacjach mistrzostw świata oraz konfliktem z Robertem Lewandowskim. Z kolei Kulesza znalazł się na etapie gorączkowego poszukiwania nowego selekcjonera, który to etap zamienił w cyrk.
Po tym wszystkim naprawdę trudno z optymizmem spoglądać na kolejne cztery lata rządów obecnego prezesa PZPN. Jedynym pocieszeniem w tym wszystkim może być fakt, iż Kulesza będzie musiał się naprawdę postarać, by jego druga kadencja była gorsza od pierwszej.
Idź do oryginalnego materiału