Kubica jest zły na Ferrari. "Szacunku nie było"

3 godzin temu
- Szczerze to momentami nie rozumiałem za bardzo, jakie tam były pomysły i dlaczego. Mogę się domyślać, jestem dosyć inteligentnym facetem i pewnych rzeczy nie trzeba mi mówić. Myślałem, iż będziemy mieli trochę większy szacunek do siebie, ale tego szacunku z drugiej strony nie było - krytykował Robert Kubica w rozmowie z Motowizją. Mimo zwycięstwa w wyścigu 24h Le Mans był zły na fabryczne Ferrari, które grało na niekorzyść zespołu Polaka w niesportowy sposób.
Ferrari marzyło o zajęciu całego podium w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. Wygrał samochód z prywatnego zespołu AF Corse, z Robertem Kubicą za kierownicą. Trzecie miejsce zajęła załoga fabrycznego Ferrari z numerem 51. Czwarte miejsce zajął samochód z numerem 50, ale później został zdyskwalifikowany. W trakcie wyścigu inżynierowie i szefowie fabrycznego Ferrari chcieli, by wszystkie trzy auta ze sobą współpracowały, ale jednocześnie to była gra na niekorzyść AF Corse, faworyzowali swoich.


REKLAMA


Zobacz wideo Żelazny w mocnych słowach o Kuleszy i Probierzu: Nie ma tej reprezentacji bez opaski kapitańskiej Lewandowskiego


Kubica był zły na strategię całego Ferrari
Kierowcy żółtego Ferrari z numerem 83, wśród nich Kubica, dostosowywali się poleceń, które miały pomóc całej trójce. Ale współpracy zabrakło ze strony dwóch załóg fabrycznego Ferrari, na co zwracał uwagę Kubica, kiedy zmieniali go Yifei Ye i Phil Hanson. Jedna z takich sytuacji miała miejsce w niedzielę rano, kiedy Antonio Giovinazzi dostał polecenie, by przepuścić Kubicę, ale tego nie robił. Zignorował nakaz zespołu i zaczął odjeżdżać Polakowi. Kubica zwrócił uwagę w jednym z wywiadów, iż nie tylko na jego zmianach grano na niekorzyść AF Corse.
- Myślę, iż o rodzinie Ferrari ładnie to brzmi, ale nie przesadzajmy. Według mnie współpracy nie powinno być. To zbyt długi wyścig, by zaczynać współpracę na 18 godzin przed metą. Tym bardziej iż to nie jest tak, iż my jechaliśmy wolno, a oni szybciej. Szczerze to momentami nie rozumiałem za bardzo, jakie tam były pomysły i dlaczego. Mogę się domyślać, jestem dosyć inteligentnym facetem i pewnych rzeczy nie trzeba mi mówić - krytykował Kubica w rozmowie z Mikołajem Sokołem dla Motowizji.


Polski kierowca przypomniał sytuację z Philem Hansonem. Ustalono z nim konkretną strategię na jego przejazdach i nagle Ferrari próbowało ją zmienić, by samochody numer 50 i 51 były w bardziej uprzywilejowanej pozycji na torze. Według Kubicy to było krzywdzące zachowanie dla całej ekipy, na które on się nie godził.
- najważniejszy moment był, kiedy po raz pierwszy raz spałem, może dwie i pół godziny. Wróciłem do boksów przed swoją zmianą i usłyszałem to, co się wydarzyło, kiedy Phil jechał. Puściliśmy 51. Później znowu wyrobiliśmy sobie przewagę. A 51 zbiła się razem z nami przez samochód bezpieczeństwa. Gdyby go nie było, to 51 miałaby po wyścigu. Był jeden stint, który był według mnie bardzo nie fair dla zespołu i Phila. Był jedynym kierowcą Ferrari, z którym od początku ustalono, iż większość przejazdów będzie miał po 13 okrążeń, by wyrobić sobie przewagę strategiczną i zjeżdżać po rywalach. Jedziesz wtedy wolniej, ale oszczędzasz to paliwo, żeby później było łatwiej. To robiło też Porsche, ale konsekwentniej. I nagle, na jednym przejeździe, na 11. okrążeniu kazali mu zjechać, by ułatwić pit stopy czerwonym samochodom. Na tym sporo straciliśmy, przewaga praktycznie się wyzerowała - opisał triumfator 24h Le Mans.


Zobacz też: Wielka burza po ogłoszeniu US Open. Świątek w samym centrum
Zdaniem Kubicy to był przejaw braku szacunku ze strony przedstawicieli fabrycznego Ferrari. Ich samochody miało gorsze tempo i próbowali spowolnić lidera z klienckiego zespołu w niesportowy sposób.


- Później wydarzyła się rzecz, która się nie powinna wydarzyć. Ale nie chcę w to za bardzo wnikać. Dowiedziałem się o tym, poszedłem, pogadałem. Myślałem, iż będziemy mieli trochę większy szacunek do siebie, ale tego szacunku z drugiej strony nie było - dodał.


Ferrari trzeci raz z rzędu wygrało 24-godzinny wyścig w Le Mans. Robert Kubica został pierwszym Polakiem, który triumfował w tym legendarnym wyścigu w najwyższej klasie. Jego zespołowy kolega, Yifei Ye, został pierwszym Chińczykiem, który tego dokonał.
Idź do oryginalnego materiału