Ktoś to w końcu powiedział o Świątek. "Zrobiono z tego niemal zbrodnię"

21 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Jayne Kamin-Oncea / IMAGN IMAGES via Reuters Connect


Iga Świątek spotkała się z falą krytyki po meczu z Mirrą Andriejewą w Indian Wells. Ekspert od marketingu sportowego Grzegorz Kita mówi wprost: "Zrobiono z tego niemal zbrodnię". Tłumaczy w Sport.pl, dlaczego jego zdaniem tenisistka tak mocno obrywa. Odnosi się do jej oświadczenia i wskazuje na sprzeczne oczekiwania stawiane Świątek i innym sportowcom.
Iga Świątek jest w Miami, gdzie w drugiej rundzie pokonała Caroline Garcię 6:2, 7:5. Przed meczem rozmawiała z Canal+ Sport i wróciła do poprzedniego spotkania jeszcze z Indian Wells. Polka w półfinale w Kalifornii przegrała z Mirrą Andriejewą 6:7, 6:1, 3:6, a po meczu mówiło się nie tylko o rezultacie pojedynku, ale i zachowaniu naszej tenisistki.


REKLAMA


Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"


W trakcie spotkania z Andriejewą Świątek uderzyła piłką o kort w pobliżu chłopca do podawania piłek. Nie została ukarana przez sędziego, a mimo to spotkała się z falą krytyki ze strony części kibiców i mediów. W reakcji na to wydała oświadczenie, a w piątek przed meczem z Garcią wskazywała, skąd pomysł na podobny komunikat.
- Chciałam dać trochę kontekstu, nie tłumaczyć się, ani usprawiedliwiać. Jak frustruję się na korcie, to nie jest to postawa, jaką chcę reprezentować. Będę nad tym pracowała. Ale to też nie jest tak, iż jak przez 1,5 roku byłam spokojna, to będę do końca życia - powiedziała Polka.
Rozmawiamy z Grzegorzem Kitą, prezesem Sport Management Polska, który ma swoje zdanie na temat ostatniego zamieszania wokół Igi Świątek. - Najbardziej zaskoczyło mnie to, jak tę sprawę rozdmuchano. Jak potraktowały to media, media społecznościowe, czy generalnie znaczna część opinii publicznej. Z zachowania, które można określić po prostu mianem "niestosowanego", zrobiono niemal zbrodnię - uważa ekspert od marketingu sportowego.
Czytaj także: Sensacja w Miami!


Zdaniem Kity, nasza tenisistka to swoista narodowa ikona sportowa w Polsce. Jest wysoko w rankingach popularności i sympatii, ale gdy pojawia się dla niej gorszy moment, to nagle budzą się krytycy w dużej masie. - Tu zaskakuje choćby nie tyle ich liczba, co także pewnego rodzaju zajadłość. Widać, iż wiele osób ma do Igi pretensje prawie o wszystko.
Nasz rozmówca uważa, iż krytyka, z jaką spotyka się wiceliderka rankingu WTA, ma w pewien sposób związek z tym, jaka nie jest, a wielu uważa, iż "powinna być". - Mam wrażenie, iż po części to mogą być reakcje na naturalny status, ale i charakter Igi Świątek. Jest gwiazdą sportu, twarzą dyscypliny, ale prawdopodobnie nie zaspokaja części współczesnych oczekiwań opinii publicznej czy mediów.
Świątek nie jest taka, jak wielu by chciało
Co Grzegorz Kita ma na myśli? - Świątek nie bryluje na salonach, nie epatuje prywatnością, nie odkrywa się za bardzo. Skupia się przede wszystkim na wykonywaniu swojego zawodu, a nie na rzeczach pobocznych.
Iga Świątek ma inny charakter niż np. Aryna Sabalenka, która jest aktywna na TikToku. Nie idzie też drogą m.in. Emmy Raducanu, która w pewnym momencie nad sport postawiła współprace sponsorskie. Rywalizacja sportowa pozostaje dla Polki najważniejsza.


Ekspert od marketingu uważa, iż nasza tenisistka mierzy się teraz ze zjawiskiem, które dotyka wielu najlepszych sportowców, a ma też związek ze specyfiką czasów, w jakich przyszło nam dziś żyć. - Im jesteś wyżej, tym więcej się od ciebie wymaga i oczekuje, tym więcej osób chce cię uderzyć. Choćby po to, żeby trochę powieźć się na sławie sportowca, bo to generuje zainteresowanie innych. To negatywny standard, jaki występuje trochę w sporcie, ale też ogólnie w dzisiejszym świecie. Żerowanie na negatywnych emocjach.
Iga Świątek wydała oświadczenie, w którym odniosła się do zachowania w meczu z Mirrą Andriejewą. "Prawdą jest, iż dałam upust emocjom w sposób, z którego nie jestem dumna. Moim celem nie było jednak wycelowanie piłki w nikogo, a upust frustracji poprzez odbicie piłki w ziemię" - napisała.


Ten komunikat nawiązywał także szerzej do emocji, do trudów, jakie ostatnio musiała przejść. Druga połowa zeszłego roku była dla Igi Świątek wyjątkowo trudna. Rozstanie z trenerem Tomaszem Wiktorowskim, przegrany półfinał igrzysk w Paryżu, sprawa związana z pozytywnym wynikiem antydopingowym, zawieszenie, brak możliwości startów i w konsekwencji utrata pozycji numer jeden na świecie.
Ważne oświadczenie
- To oświadczenie jest zaskakująco sążniste. Nie odnosi się tylko do ostatniego zamieszania z uderzeniem piłką o kort, ale też szerzej do występów, a choćby życia tenisistki. Bardzo podobało się mi się to, iż nie jest to napuszone oświadczenie o charakterze PR-owym. Często takie komunikaty bywają zbyt sztuczne i potrafią choćby dolać oliwy do ognia. Tu jest inaczej - to oświadczenie jest bardzo "ludzkie" - analizuje Grzegorz Kita.


Ekspert wskazuje na język użyty w komunikacie. - Jest tam wiele sformułowań, które dawniej uznalibyśmy za kolokwialne, ale dziś mają charakter zrozumiałych i przez to skutecznych komunikacyjnie. Rzadko się zdarza, by w oświadczeniach pojawiało się sformułowanie o "teoriach wyssanych z palca". To słowa skierowane bezpośrednio do szerokiej opinii publicznej, do kibiców, bez okrągłych słów, bardziej bezpośrednie.
Jego zdaniem użyte słownictwo pozwala zrozumieć, iż za oświadczeniem stoi "istota ludzka, człowiek, który też ma emocje, a nie produkt sportowy, robot tenisowy czy wyalienowana celebrytka". W oświadczeniu Iga Świątek pisze zresztą: "W sporcie nie ma robotów".


Nasz rozmówca pozytywnie ocenia to oświadczenia, wskazując na jego skuteczność. - Mam odczucie, iż to oświadczenie było pisane także pod przyszłość, by stworzyć fundamenty bardziej osobistego dialogu z opinią publiczną czy z mediami. Całość ma charakter bardzo autentyczny, a to jest cenne w social mediach.
Takie mamy oczekiwania wobec sportowców
Grzegorz Kita ma też na przykładzie Igi Świątek generalną uwagę, jak kibice czy media podchodzą do najlepszych sportowców, stawiając im nierealistyczne oczekiwania.


- Bardzo często oczekujemy od najlepszych sportowców zbyt wiele na zbyt różnych płaszczyznach. Z jednej strony chcemy, by zawodnik osiągał sukcesy globalne, był numerem jeden w liczącej się dyscyplinie na świecie. A z drugiej bagatelizujemy wszystkie ciężary, jakie na nim wiszą - począwszy od reżimu treningowego, ciężaru nieustannego stresu, wyników czy skończywszy na obciążeniach także stricte fizycznych - nieustanne podróże, przepakowywania się, rozpakowywania, chaotyczne pobyty w domu, zaburzone cykle dobowe - wymienia.
Jego zdaniem prowadzi to do pewnego rodzaju paradoksu, do którego wprowadzamy zawodnika. - Chcemy, by taki sportowiec był "normalny", a jednocześnie, by w żaden sposób nie wpływały na niego te wszystkie "nienormalne" ciężary, które są jego codziennością. Bardzo często ludzie formułują sprzeczne oczekiwania wobec swoich ulubieńców. Ale taka to dzisiejsza cena sławy, droższa niż dawniej - kończy Kita.
Iga Świątek jest już w trzeciej rundzie turnieju WTA 1000 w Miami. W kolejnym meczu jej rywalką będzie Belgijka Elise Mertens. Ten mecz odbędzie się w niedzielę. Transmisja w Canal+ Sport, relacja w Sport.pl.
Idź do oryginalnego materiału