Największą gwiazdą kobiecego tenisa jest dziś Mirra Andriejewa. Rosjanka wygrała dwa turnieje rangi WTA 1000 - w Dubaju i Indian Wells. Ma na koncie 12 zwycięstw z rzędu, w tym roku pokonując pięć tenisistek z czołowej "10", w tym dwukrotnie Igę Świątek. Andriejewa właśnie awansowała na rekordowe szóste miejsce w rankingu.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"
Nic dziwnego, iż 17-latka coraz częściej porównywana jest do Świątek. Podobnie jak Polka krok po kroku pnie się do góry. Nasza tenisistka przed wygraną w Roland Garros 2020, która to stanowiła jej pierwszy tak wielki sukces, dochodziła do finału w Lugano czy czwartej rundy Roland Garros i Australian Open.
Seria Rosjanki
Andriejewa pozostało szybsza. O nastolatce dziś jest tak głośno, ale już rok temu triumfowała ona w mniejszym turnieju WTA w rumuńskiej Iasi, była w finale w Ningbo czy zdobyła w parze z rodaczką Dianą Sznajder srebrny medal igrzysk w Paryżu w grze podwójnej.
Nie jest to więc początek kariery jak u Brytyjki Emmy Raducanu czy Kanadyjki Leyli Fernandez, które jako nastolatki niespodziewanie zagrały w finale US Open 2021, ale potem nie poszły za ciosem. Andriejewa już jest powtarzalna, a ostatnia poprawa wyników sugeruje, iż mamy do czynienia z początkiem fantastycznej tenisowej historii.
Historii, która rozpoczęła się w Krasnojarsku, gdzie w 2007 r. Mirra przyszła na świat, a sześć lat później zaczęła grać w tenisa. Jeszcze wcześniej przychodziła na kort, by oglądać starszą o trzy lata siostrę Erikę, która także jest zawodową tenisistką (95. WTA). Rodzina gwałtownie przeniosła się z Syberii, gdzie nie ma zbyt dobrych do tenisowego rozwoju, do Soczi. Tam klimat jest bardziej umiarkowany, a kortów więcej.
Od początku za karierą córek stoi matka Raisa. To ona zachęcała córki do tenisa, i do dziś podróżuje z nimi po turniejach. Zakochała się w tenisie, gdy w telewizji oglądała wygraną Marata Safina w Australian Open 2005. Wtedy postanowiła, iż jej dzieci pójdą tą drogą.
Mało wiadomo na temat ojca tenisistek, który pozostaje w cieniu. Niemniej możliwości finansowe rodziny musiały być spore, skoro z uwagi na lepsze szanse rozwoju Mirra i Erika przeniosły się jako nastolatki do Francji. przez cały czas mieszkają i trenują w Elite Tennis Center w Cannes. Siostry przeszły na naukę zdalną w szkole rosyjskiej, by lepiej pogodzić edukację ze sportem.
Z Syberii do Cannes
Mirra miała około ośmiu lat, gdy wzięła udział w pierwszym międzynarodowym turnieju dla dzieci. W zawodach do lat 12 w Niemczech doszła do półfinału. Następnie jeden ze skautów agencji IMG docenił jej talent, a wielka firma od tego czasu reprezentuje jej interesy. "Za niska jak na swój wiek, ale zadziorna i niezwykle ambitna, biegała cały czas za piłką" - zapisał w notesie agent IMG, Juan Acuna Gerard.
We Francji Mirra Andriejewa rozwijała się pod okiem trenerów Jean-René Lisnarda i Jean-Christophe'a Faurela. Robiła stałe postępy, a w maju 2023 roku została numerem jeden w tenisie juniorek. Wtedy też, po otrzymaniu dzikiej karty do turnieju WTA 1000 w Madrycie, który należy do agencji IMG, zaszła aż do czwartej rundy. Świat pierwszy raz dowiedział się o jej nazwisku.
Przegrała wówczas dopiero z Aryną Sabalenką, po drodze pokonując Leylę Fernandez, Beatriz Haddad Maię (wówczas 14. na świecie) i Magdę Linette (19.). Andriejewa została trzecią najmłodszą zawodniczką, która wygrała mecz w głównej drabince imprezy WTA 1000 po Coco Gauff i Catherine Bellis.
Tych dokonań z przymiotnikiem "najmłodsza" znajdziemy więcej w CV Mirry Andriejewej. W wieku 17 lat i 37 dni Rosjanka została najmłodszą półfinalistką Wielkiego Szlema od czasów Martiny Hingis (na US Open 1997). Jest również najmłodszą, która dokonała tego na Roland Garros (także od czasów Hingis w 1997 r.)
Mirra jest najmłodszą zwyciężczynią Indian Wells od czasu Sereny Williams, która dokonała tego w 1999 r. Rosjanka miała w dniu finału 17 lat i 309 dni, Amerykanka 17 lat i 283 dni. 18. urodziny nowa gwiazda będzie obchodzić 29 kwietnia.
Czytaj także: Horror w meczu Chwalińskiej!
Andriejewa jest też najmłodszą tenisistką, która zdobyła medal olimpijski od czasu, gdy Jennifer Capriati sięgała po złoto w grze pojedynczej podczas igrzysk w Barcelonie w 1992 roku. Należy także do elitarnego trzyosobowego grona zawodniczek, które poniżej 18. roku życia pokonały w jednym turnieju WTA aktualną numer jeden i dwa na świecie. W 1987 roku Steffi Graf dokonała tego w Miami, 12 lat później Serena Williams w US Open. Andriejewa w Indian Wells ograła zarówno Świątek, jak i Sabalenkę.
Od roku trenerką Mirry Andriejewej pozostaje Hiszpanka Conchita Martinez, była wiceliderka kobiecego tenisa, mistrzyni Wimbledonu. Wcześniej współpracowała z ze swoją rodaczką Garbine Muguruzą, byłą numer jeden, która w styczniu 2023 zagrała ostatni mecz w karierze.
Martinez poleciała do Cannes, gdzie trenuje Andriejewa, choć co jakiś czas namawia podopieczną do przeprowadzki do Hiszpanii. - Może kiedyś, ale na ten moment mówię "nie". Chociaż lubię też Hiszpanię - przyznała Mirra.
Rosjanie muszą uważać, bo w podobnych okolicznościach stracili już jeden talent. Dwa lata temu paszport francuski zyskała Warwara Graczowa, która od lat mieszka w tym kraju, po tym jak przeniosła się z Rosji. Spekulacje na temat zmiany obywatelstwa z rosyjskiego na hiszpański od lat towarzyszą także mieszkającej dziś w Barcelonie Darii Kasatkinie.
Jej trenerka nie może nachwalić się nastolatki. - Jestem pod wielkim wrażeniem jej dojrzałości. Jest kompletna, a jednocześnie ma też wiele obszarów, w których może się poprawić. Na tym się skupiam - powiedziała. Gdy otrzymała propozycję współpracy od agenta Rosjanki, przyjęła ją od razu. Taki talent jak u Mirry Andriejewej nie zdarza się codziennie.
17-latka potrafi zaimponować w obronie jak w finale w Indian Wells przeciwko Arynie Sabalence. Innym razem gra ofensywnie jak w starciu z Igą Świątek w Dubaju. Na tle utytułowanych rywalek imponuje spokojem. To zasługa współpracy z psychologiem. - Dał mi wiele rad. Mój główny problem to złość. zwykle denerwuję się na siebie, gdy coś nie wychodzi. Pracujemy więc nad tym, jak sobie radzić z tą złością - przyznała.
Andriejewa pod opieką Martinez
Andriejewa gra bardzo różnorodnie. Potrafi uderzać mocno zza końcowej linii, płasko. Innym razem pójdzie do siatki, zagra dropszota, odegra woleja. Nie przez przypadek została wicemistrzynią olimpijską w deblu, bo przy siatce także potrafi się odnaleźć.
Do tego pod wodzą Martinez znacznie rozwinęła się fizycznie i poprawiła serwis. Mocne podanie ustawia jej wymiany, pozwala wygrywać kolejne akcje, zdobyć punkty "za darmo" asami. W Indian Wells serwowała choćby z prędkością 202 km/h w starciu z Igą Świątek. - Nie miałam pojęcia, iż mój serwis jest tak szybki. Podczas tie-breaka spojrzałam na ekran i zobaczyłem 126 mil. Ale nie miałam pojęcia, czym są mile. To najszybszy serwis, jaki kiedykolwiek wykonałam - opisywała z przejęciem.
Andriejewa słucha wielu rad, jakie w czasie spotkań przekazuje jej trenerka. To było widać zwłaszcza w pojedynkach ze Świątek. Gdy Hiszpanka sugerowała tenisistce, aby ta zaczęła grać w innym kierunku, po chwili atakowała inaczej wiceliderkę rankingu. 17-latka przyznała, iż początkowo nie potrafiła wprowadzić w życie podobnych wskazówek.
Kamery uchwyciły też, jak korzystała z notatek w zeszycie w czasie rywalizacji w Indian Wells. Wiatr odsłonił kolejne strony, na których widać było informacje dotyczące poszczególnych zawodniczek, z którymi się mierzyła. To także przypomina Igę Świątek, która wielokrotnie posługiwała się podobnym notatnikiem.
Andriejewa ma wielki talent, a dzięki współpracy z IMG zyskała umowy sponsorskie z markami Nike i Wilson. Potrzebuje mądrych osób wokół, by nie wpaść w pułapkę biznesu, jak Emma Raducanu. Brytyjka po wygranej w US Open skupiła się na kolejnych partnerach niż na rywalizacji sportowej. U Rosjanki mama Raisa ma czuwać nad odpowiednimi akcentami w karierze 17-latki. Tak - by podobnie jak Iga Świątek - przez cały czas pozostawała skupiona głównie na tenisie.
Kolejne wyzwanie to rosnące oczekiwania. Dziś obserwujemy tendencję wzrostową, Andriejewa wygrywa kolejne turnieje w roli underdoga. Weszła już jednak do pierwszej ligi tenisowej, a presja będzie coraz większa - także ta własna. Gdy po zwycięstwie w Dubaju pierwszy raz dotarła do top 10, powiedziała: - To był mój cel na ten sezon i osiągnęłam go w lutym. Teraz będę celować w miejsce w pierwszej piątce.
Do piątej Madison Keys traci 300 punktów. Czy przegoni ją na turnieju w Miami, który właśnie wystartował?