Krzysztof Hołowczyc: „Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa Dakarowi”

rallyandrace.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: Hołowczyc


Choć przez lata wydawało się, iż jego dakarowy rozdział został zamknięty, Krzysztof Hołowczyc udowodnił, iż Rajd Dakar wciąż zajmuje szczególne miejsce w jego sportowym życiu. Legendarny polski kierowca ma dziś na koncie jedenaście startów w Dakarze – od 2005 roku, aż po powrót w edycji 2024. Największym sukcesem pozostaje trzecie miejsce wywalczone w 2015 roku, ale sam Hołowczyc nie ukrywa, iż wciąż czuje niedosyt.

Dziś Hołowczyca najłatwiej spotkać na trasach Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych. Razem z Łukaszem Kurzeją wywalczyli w tym roku tytuł w klasyfikacji generalnej, pomimo tego, iż aż trzykrotnie nie dojeżdżali do mety z powodu awarii.

Dowodem na to, iż prędkość wciąż jest jego ogromnym atutem, był start w Baja Poland, gdzie pojechał konkurencyjnym MINI JCW Rally 3.0i.

„Wtedy nasza przewaga w rajdzie skończyła się 15 minutami przewagi. Także mamy ciągle z Łukaszem naprawdę dużą prędkość”.

Mimo tego Hołowczyc otwarcie mówi o realiach, które dziś utrudniają walkę na najwyższym, światowym poziomie.

„Fundusz jest funduszem. W tej chwili jest bardzo ciężko zebrać dobry budżet. Ja jestem zawodnikiem już z odpowiednim wiekiem. Mimo iż jestem szybki, to sponsorzy mogą się zastanawiać, czy warto” – powiedział w rozmowie z RALLY and RACE.

I właśnie w tym miejscu pada deklaracja, która przyciąga największą uwagę.

„Ale ja jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa Dakarowi”.

Słowa te mają szczególną wagę, jeżeli spojrzeć na jego dakarowy dorobek. Jedenaście startów, podium i powrót w 2024 roku nie dały mu pełnego poczucia spełnienia.

„Byłem na podium, ale – według moich stwierdzeń – ciągle z boku. Byłem drugim przegranym, bo liczy się ten, co stoi pośrodku podium. Kiedyś chciałbym na ten Dakar wrócić. Nie wiem, jak to jest realne, jak ciężko zebrać budżet”.

fot. Krzysztof Hołowczyc

Hołowczyc pozostaje związany z zespołem X-Raid, z którym osiągał swoje największe sukcesy: „To jest mój zespół. Oni w tej chwili są trochę z tyłu – ten samochód nie jest najlepszy, mimo gonitwy. Wstawiono benzynowy silnik, dużo testów, miałem okazję brać udział w testach. Ale trzeba czekać, trzeba być cierpliwym”.

W planach pojawiają się także możliwe starty w rajdach mistrzostw świata: „Może w następnym roku pojedziemy na 2-3 rajdy Mistrzostw Świata, żeby się zmierzyć z czołówką, zobaczyć, w jakim miejscu jesteśmy. Taki jest plan, ale to nie są pięciozłotówkowe deale, tylko trzeba mieć setki tysięcy euro”.

Deklaracje Hołowczyca nabierają jeszcze większego znaczenia w kontekście Rajdu Dakar 2026, który zapisze się w historii jako edycja z rekordową liczbą Polaków na starcie – we wszystkich kluczowych kategoriach, od motocykli, przez SSV, Challenger i Ultimate, aż po Dakar Classic i ciężarówki.

Legendarny kierowca z dumą patrzy na to, co dzieje się dziś z polskim sportem terenowym: „Nie no, wspaniale. Bardzo trzymałem kciuki. Myślę, iż ciągle liczymy na to, iż na Dakarze chłopaki będą stawać na podium. To by było wspaniałe”.

I podsumowuje szerzej: „Polski motorsport, wbrew pozorom, przy tak ogromnym niedofinansowaniu, przy takim głodzie pieniędzy, ciągle się dobrze trzyma. To jest wielka pasja ludzi”.

Gdy więc w styczniu 2026 roku na trasę Dakaru wyruszy rekordowa liczba biało-czerwonych załóg, trudno nie pomyśleć o jednym z tych, którzy przecierali im szlaki. Zwłaszcza iż sam Krzysztof Hołowczyc jasno daje do zrozumienia, iż jego historia z Dakarem wciąż może mieć kolejny rozdział.

Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata motorsportu, obserwuj serwis RALLY and RACE w Wiadomościach Google.

Idź do oryginalnego materiału