Kompromitacja Manchesteru United! A mogło być jeszcze gorzej. Uratował ich VAR [WIDEO]

1 rok temu
Zdjęcie: Eleven Sports


Z Manchesterem United w tym sezonie nigdy nie ma nudy. Podopieczni Erika ten Haga w półfinale Pucharu Anglii udowodnili, iż choćby trzybramkowe prowadzenie przeciwko drugoligowcowi nie jest przewagą bezpieczną. Od totalnej kompromitacji "Czerwonych Diabłów" uchronił jedynie system VAR. Co wydarzyło się na stadionie Wembley?
W ten weekend cztery zespoły pauzowały w rozgrywkach ligowych z uwagi na półfinały Pucharu Anglii, które tradycyjnie odbywały się na stadionie Wembley. W sobotę miejsce w finale wywalczył Manchester City, który po wielkich emocjach pokonał 1:0 Chelsea. Autorem jedynego trafienia był Bernardo Silva, ale "The Blues" mogą czuć się pokrzywdzeni, gdyż jeszcze przy stanie bezbramkowego remisu sędzia nie podyktował rzutu karnego za ewidentne zagranie ręką.

REKLAMA







Zobacz wideo
Nieoczekiwane problemy wyprawy "Pateca" na Mount Everest! Adam Bielecki komentuje



Dla Manchesteru United nie ma rzeczy niemożliwych. O "paznokieć" od kompromitacji stulecia
Niedzielny półfinał miał za to zdecydowanego faworyta, albowiem Manchester United mierzył się z ekipą Coventry, która na co dzień występuje w Championship - to drugi poziom rozgrywkowy w Anglii. Wszystko układało się zgodnie z planem. Podopieczni Erika ten Haga na przerwę schodzili z wynikiem 2:0 po trafieniach Scotta McTominay'a oraz Harry'ego Maguire'a. Wszystko na boisku toczyło się pod ich kontrolą. Dopuścili jedynie do jednego strzału rywali.


Na zamknięcie pierwszego kwadransa po zmianie stron do siatki trafił także Bruno Fernandes. Manchester prowadził 3:0, a fani już świętowali awans do finału Pucharu Anglii. Wydawało się, iż całkiem słusznie, ale problem polegał na tym, iż z podobnego przeświadczenia wyszli także ich piłkarze. Futbol ponownie nauczył pokory. Pierwszego gola na Coventry w 71. minucie strzelił Ellis Simms. Osiem minut później poprawił Callum O'Hare. Już zrobiło się nerwowo, do tego stopnia, iż Andre Onana zaczął grać na czas, za co został ukarany żółtą kartką. W doliczonym czasie gry ekipa z Championship wciąż nacierała i to się opłaciło, bo podyktowany za blokowanie strzału ręką przez Aarona Wan-Bissaki został rzut karny. Na bramkę zamienił go Haji Wright. Ogromna sensacja stała się faktem. Manchester United wypuścił trzybramkowe prowadzenie i musiał walczyć w dogrywce.



W niej Bruno Fernandes czy Harry Maguire mieli swoje szanse, ale to samo można powiedzieć o graczach Coventry. Dość powiedzieć, iż w 120. minucie do bramki "Czerwonych Diabłów" trafił Victor Torp. Dopiero analiza VAR udowodniła, iż na minimalnym spalonym był jeden z zawodników pretendentów. "Nie na tym polega futbol. VAR zrujnował jeden z najwspanialszych momentów w historii Pucharu Anglii. Spalony o paznokieć" - napisał na Twitterze jeden z kibiców.





Ostatecznie doszło do rzutów karnych. Pierwszy w ekipie Manchesteru United podszedł Casemiro, którego zatrzymał golkiper Bradley Collins. Coventry wyszło na prowadzenie 2:1, ale w trzeciej i czwartej kolejce pomylili się O'Hare oraz Sheaf. "Czerwone Diabły", oprócz pudła Casemiro, strzelali celnie, przez co to oni znaleźli się w finale Pucharu Anglii, w którym zagrają derby z Manchesterem City. Wielki emocje i piękny spektakl, ale bez szczęśliwego zakończenia dla "kopciuszka".
Idź do oryginalnego materiału