W ostatnich godzinach środowisko żużlowe żyło skandalicznym nagraniem, na którym Tomasz Walczak – komisarz toru z kontrowersyjnego meczu w Częstochowie – został uchwycony podczas meczu koszykówki, wykonując obsceniczne gesty w kierunku kibiców. Sprawa wywołała falę komentarzy i spekulacji, czy taka osoba powinna dalej pełnić funkcję związaną z nadzorowaniem spotkań żużlowych. Głos w tej sprawie za pośrednictwem poratlu „X” zabrał prezes Ekstraligi Żużlowej, Wojciech Stępniewski.
Okazuje się, iż nagranie nie jest dla władz Ekstraligi żadnym zaskoczeniem.
– Ten filmik już dawno został do nas „podesłany” przez życzliwych. Jest z zimy bieżącego roku – przyznał Stępniewski. – Pan Walczak został przez nas upomniany już dawno, iż jako osoba poniekąd publiczna nie powinien w taki sposób dawać wyraz swoim koszykarskim sympatiom czy antypatiom.
Warto dodać, iż wideo, które w ostatnich dniach zyskało rozgłos, pochodzi z meczu Śląska Wrocław z Orlen Zastalem Zielona Góra. Walczak, ubrany w zielone barwy, wyraźnie kibicował ekipie z Zielonej Góry, a jego zachowanie na trybunach – łącznie z pokazywaniem środkowego palca – zostało uznane za niegodne osoby pełniącej funkcję komisarza toru.
Prezes Ekstraligi zaznaczył jednak, iż w tej chwili Walczak wciąż cieszy się zaufaniem ze strony władz ligi:
– Jako komisarz toru ma dotychczas nasze pełne zaufanie. A metody, które mają na celu jego publiczne zdyskredytowanie, są według Stępniewskiego nie do przyjęcia: – Metody dyskredytacji jego osoby są dla nas nieakceptowalne – podkreślił.
Choć Ekstraliga zna nagranie od miesięcy, sprawa wywołała kontrowersje głównie w związku z ostatnimi wydarzeniami w Częstochowie. To właśnie tam Walczak dopuścił do jazdy tor, który wcześniej sprawiał problemy. W efekcie doszło do groźnego upadku Macieja Janowskiego, a Walczak wdał się w emocjonalną wymianę zdań z zawodnikiem i jego ekipą.
Czy kontrowersyjne nagranie i kumulacja incydentów wpłyną na dalszą karierę Tomasza Walczaka jako komisarza toru? Na razie wszystko wskazuje na to, iż nie – przynajmniej w oczach władz Ekstraligi Żużlowej.

