Kolejny rywal Jagiellonii ośmieszony. Nie było czego zbierać

2 dni temu
Zdjęcie: Screen z https://x.com/GoalsXtra/status/1841924583051690301


Najpierw rywale, z którymi Legia Warszawa zmierzy się w 2. kolejce fazy ligowej LKE, fatalnie rozpoczęli rywalizację, a teraz ich los podzielili kolejni przeciwnicy, ale Jagiellonii Białystok. Mowa o Petrocubie. Choć to mołdawski klub lepiej zagrał w pierwszych minutach starcia z Pafos FC i otworzył wynik na własnym stadionie, to później był kompletnie bezradny. Do pracy zabrał się cypryjski zespół - nie dość, iż ekspresowo odrobił straty, to całkowicie rozbił gospodarzy.
W poprzednim sezonie Jagiellonia Białystok dość niespodziewanie zdobyła mistrzostwo Polski. Niespodziewanie, bo rok wcześniej niemal do samego końca walczyła o utrzymanie w ekstraklasie. Sięgnięcie po najcenniejsze trofeum pozwoliło jej wziąć udział w eliminacjach do europejskich pucharów. Ostatecznie do Ligi Mistrzów ani Ligi Europy awansować się nie udało, ale do Ligi Konferencji Europy już tak. I w czwartek 3 października piłkarze Adriana Siemieńca rozegrali pierwszy mecz w fazie ligowej - przeciwnikiem była FC Kopenhaga. Polskich kibiców mógł też interesować inny mecz - mowa o starciu Petrocubu z Pafos FC. Pierwsza z drużyn to rywal, z którym Jagiellonii przyjdzie się mierzyć w 2. kolejce LKE.


REKLAMA


Zobacz wideo Ekstraklasa rośnie w siłę! Ponad miliard złotych przychodów


Kolejny rywal Jagiellonii zawiódł. Początek miał kapitalny. Później było coraz gorzej
Trudno było wskazać faworyta tego spotkania, choć większe szanse dawano gościom, a więc Pafosowi. Cztery wygrane, jedna porażka - oto bilans w pięciu ostatnich meczach ligowych. Z kolei Petrocub legitymował się dwoma zwycięstwami, taką samą liczbą remisów i jedną porażką. Cypryjska ekipa grała jednak na terenie rywala, więc starcie zapowiadało się na bardzo wyrównane.


I faktycznie w początkowej fazie żadna z ekip nie była w stanie zdominować rywala. Gra toczyła się cios za cios. Okazje mieli zarówno gospodarze, jak i goście. Ale to ci pierwsi szybciej znaleźli drogę do bramki. Konkretnie zrobił to Teodor Lungu. Stanął na linii jedenastego metra po tym, jak Ivan Sunjic dotknął futbolówkę ręką w polu karnym. I finalnie okazję na bramkę Lungu wykorzystał.
euforia Petrocub długo nie trwała. 33. i 37. minuta - to wtedy dwa ciosy zadali goście. Najpierw na listę strzelców wpisał się Joao Correia pod dość efektownym strzale, a następnie na prowadzenie drużynę wyprowadził Jaja, który perfekcyjnie ominął rywali i uderzył, nie dając golkiperowi żadnych szans. W pierwszej połowie więcej goli już nie padło.


Pafos nie miał litości. Petrocub na kolanach
W drugiej partii Pafos ani myślał zwalniać tempa. Już w 53. minucie na 3:1 podwyższył Correia. Wykorzystał kapitalne podanie Jonathana Silvy i po raz kolejny się nie pomylił. Petrocub się nie poddawał, ale brakowało mu nieco pomysłu na pokonanie rywala. A kiedy pomysł się znalazł, to pojawiły się kolejne problemy, tym razem z celnością.


I tak mijały kolejne minuty, a Pafos się jedynie rozpędzał. Nie chciał odpuszczać przeciwnikowi, a ostatecznie go dobić. I tak na siedem minut przed końcem podstawowego czasu gry na 4:1 trafił Moustapha Name.
Petrocub - Pafos FC 1:4
Kolejny mecz Petrocub rozegra w czwartek 24 października. Rywalem będzie wspomniana Jagiellonia Białystok.
Idź do oryginalnego materiału