adekwatnie ostatni tydzień to istny bałagan i chaos w reprezentacji Polski czy też wokół niej, drużyna była i jest targana konfliktami. Brakowało spójnej strategii komunikacyjnej drużyny, selekcjonera Michała Probierza i PZPN. Obrywało się także Robertowi Lewandowskiemu, przynajmniej w pierwszych godzinach afery kapitańskiej.
REKLAMA
Zobacz wideo Kto powinien zastąpić Michała Probierza? Kosecki: Powinien zostać grającym trenerem!
Lewandowski jest wściekły na PZPN. Oskarżenia o celowe działanie na jego szkodę i przeciek kontrolowany
Na początku zamieszania wytworzył się negatywny obraz Lewandowskiego, iż zachowuje się egoistycznie, stawia swoje dobro ponad mityczne już dobro drużyny i dba wyłącznie o swój PR. W marcu, po meczu z Maltą, miał otwarcie krytykować i obrażać kolegów z reprezentacji i sztab - zaprzeczył temu sam zainteresowany. Jak podaje "Weszło!", o zrobienie z Lewandowskiego głównego antagonisty afery, piłkarz i jego otoczenie obwiniają Tomasza Kozłowskiego, dyrektora departamentu komunikacji i mediów PZPN.
Napastnik FC Barcelony ma być wściekły na to, iż Kozłowski nie próbował zażegnać sytuacji kryzysowej, tylko podgrzewał atmosferę, która i tak była napięta do granic możliwości. W dodatku środowisko piłkarza zarzuca dyrektorowi, iż był odpowiedzialny za przeciek kontrolowany, wypuszczając do mediów informację o przyjeździe Lewandowskiego do Chorzowa na pożegnanie Kamila Grosickiego. Połączono następujące fakty - Kozłowski przed pracą w PZPN był szefem działu politycznego "Faktu", a to ten dziennik jako pierwszy podał informację o przybyciu piłkarza Barcelony.
- Nie jesteśmy w stanie zrozumieć, jak pracownik PZPN nie tylko nie bronił kapitana reprezentacji, ale wręcz dokładał ręce do negatywnej narracji - przekazało otoczenie Lewandowskiego w rozmowie z weszlo.com.
Kozłowski odpiera zarzuty otoczenia Lewandowskiego, twierdząc, iż robi się z niego w całej sytuacji kozła ofiarnego, a "dywagacje żądnych krwi dyskutantów odbiegają od faktów".
Zobacz też: Hajto zrównał reprezentanta Polski z ziemią. "Jak możesz...?"
Zdaniem Zbigniewa Bońka Kozłowski nie powinien już pracować w PZPN, szczególnie po aferze kapitańskiej. Domaga się dyscyplinarnego zwolnienia dyrektora. Jeszcze w środę wieczorem pytał na Twitterze: "Michała już nie ma, a Kozłowski to jeszcze jest?".
- Piłkarze zaczęli się orientować, co tam się wyrabia i jak wypływają niektóre informacje. Do kogo one wędrują. Michał zostawia tę reprezentację, a w niej są zgliszcza. Nie wyobrażam sobie, iż przychodzi teraz nowy trener, a dalej za komunikację będzie odpowiadał Kozłowski. To na samym początku byłaby śmierć dla selekcjonera - komentował na antenie Kanału Sportowego.
Tomasz Kozłowski jest dyrektorem departamentu komunikacji i mediów PZPN od sierpnia 2023 r. Zastąpił na tym stanowisku Aleksandrę Kostrzewską, której zarzucano bezczynność na stanowisku, brak kontaktów z mediami i brak interwencji w sytuacjach kryzysowych. Jednocześnie najważniejsze osoby w związku miały nie traktować Kostrzewskiej poważnie, ignorować jej uwagi i nie liczyć się z jej pomysłami i rozwiązaniami.
Reprezentacja Polski wróci do gry 4 września w wyjazdowym meczu z Holandią. Będzie już z nowym selekcjonerem, ale nie ma pewności, iż do kadry wróci Robert Lewandowski.