Kierowcy dostają żółty bilecik. Już wiadomo, co z nim zrobić. Prawnik ostrzega

1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl


Czy zdarzyło wam się zostawić na chwilę samochód na parkingu koło punktu handlowego, a po waszym powrocie za wycieraczką czekał żółty bilecik? Uwaga, bo to dobrze znana zagrywka. Ekspert radzi, jak zachować się w takiej sytuacji.
W różnych punktach miasta pojawia się coraz więcej parkometrów. Umiejscowione koło restauracji albo punktów handlowych po pobraniu biletu zwykle uwzględniają darmowy postój do 90 minut. Zdarza się jednak, iż kierowca w pośpiechu nie pobierze biletu z parkometru, a po powrocie do auta zastaje za wycieraczką żółtą kartkę, na której widnieje informacja o wezwaniu do wzniesienia opłaty dodatkowej. zwykle jest to kwota rzędu 150-200 zł, ale zdarzają się także takie za 600 zł. Co robić w takiej sytuacji?


REKLAMA


Zobacz wideo Czy to prawda, iż kobiety nie radzą sobie z parkowaniem?


Mandat za brak biletu parkingowego. Uważajcie na oszustwa
Jak się okazuje, za tajemniczym żółtym bilecikiem stoją firmy zarządzające danym parkingiem. Kiedy ktoś z obsługi zauważy, iż kierowca nie pobrał biletu z parkometru, za wycieraczką jego samochodu umieszczane jest wezwanie do zapłaty. W rozmowie z portalem dziennik.pl Karol Hojda, który jest radcą prawnym z Wrocławia, powiedział, iż najlepiej na takie wezwanie do zapłaty w ogóle nie reagować. Dlaczego? Bo nigdy nie ma pewności, czy takie wezwanie do zapłaty pochodzi z podmiotu, który jest uprawniony do pobierania opłat.


W orzecznictwie znane są sytuacje, gdy firmy parkingowe próbowały pobierać opłaty pomimo braku umowy o zarządzanie danym terenem


- poinformował ekspert. Mało tego, zdarzają się także próby wyłudzenia pieniędzy, kiedy oszuści umieszczają na bilecie swoje konto bankowe z nadzieją, iż bezpośrednio do nich wpłynie przelew.


Wezwanie do zapłaty za parking. Ekspert radzi. Najlepiej czekać na ewentualny pozew
Co robić, jeżeli za wycieraczką znajdziemy nieszczęsny żółty bilecik? Najbezpieczniejszym rozwiązaniem według eksperta jest niereagowania na wezwanie do zapłaty i czekanie na ewentualny pozew. "


Niektóre firmy faktycznie pozywają, inne zaś tego nie praktykują, ograniczając się do wezwania do zapłaty. Pozwy zawsze kierowane są przeciwko właścicielom pojazdów, w oparciu o dane z CEPIK. Tymczasem, pozew o zapłatę w takiej sprawie należy skierować przeciwko osobie, która zaparkowała pojazd w danym miejscu i czasie. Zarządca musi również wykazać, iż spełnione zostały wszelkie obowiązki w zakresie poinformowania konsumenta o warunkach zawieranej umowy. W praktyce, firmy parkingowe nie są w stanie udowodnić ww. elementów, co kończy się przegraniem przez nich procesu


- podsumował Hojda w rozmowie z portalem dziennik.pl.


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału