Kibice pokazali, co naprawdę myślą o Kubicy. Oto prawda o jego wielkim triumfie

6 godzin temu
Robert Kubica dopiął swego. To jeden z najbardziej krytykowanych i częściowo niedocenianych polskich sportowców. Często dla zasady i żartu - bo się rozbił, bo "znowu" nie ukończył wyścigu, bo nie wygrał, a przecież powinien, bo uważamy go za skarb polskiego sportu. Ale to takie wyścigi i zwycięstwa jak to w tegorocznym 24h Le Mans udowadniają, dlaczego powinniśmy dumnie go tak nazywać - pisze dziennikarz Sport.pl Jakub Balcerski.
Życie i sportowa kariera Kubicy już od dawna nadaje się na hollywoodzki film i chyba właśnie dostała niezwykły happy end. Został pierwszym Polakiem, który wygrał klasyfikację generalną jednego z najbardziej prestiżowych wyścigów na świecie - 24h Le Mans. Ale to, co w tym triumfie najpiękniejsze, tworzą okoliczności tego zwycięstwa.


REKLAMA


Zobacz wideo Marcin Gortat odpowiada na zaczepki Mameda Chalidowa! "On jest mistrzem"


Kubica jednak wygrał w barwach w Ferrari. Historia zatoczyła koło
W styczniu minęło 14 lat od wypadku Kubicy na rajdzie Ronde di Andora, w którym mógł stracić życie. Gdyby nie ta tragiczna historia, niedługo później zostałby kierowcą Ferrari w Formule 1 - do szpitala, w którym operowano wówczas Polaka przyjeżdżali wszyscy święci z włoskiej stajni z szefem zespołu Stefano Domenicalim i Fernando Alonso, legendą F1, na czele. Ale mamy 2025 rok i Robert Kubica właśnie odniósł wielki triumf w barwach Ferrari.
Oczywiście, trudno porównywać jazdę dla Ferrari w F1 i zwycięstwo dla tego zespołu w Le Mans. Kubica sam pewnie nie będzie chciał tego robić, bo już od dłuższego czasu koncentruje się raczej na przyszłości, a nie przeszłości. Takie podejście pozwoliło mu, w drodze do tego olbrzymiego sukcesu, pokonać dziesiątki przeciwności.


Bo los w ogóle nie był dla niego łaskawy. Najpierw Kubica przeszedł długą rehabilitację i przez siedem lat przeszedł aż 20 operacji. Pracował jednak ciężko nad tym, żeby umożliwić sobie powrót do ścigania, choćby jeżeli wielu zastanawiało się, czy będzie w ogóle sprawny. Wrócił do rajdów, a potem także na tor. Najpierw, żeby przetestować samochód Formuły 1, a potem doczekać się angażu w ekipie Williamsa w 2019 roku. Domknął swoją historię, dopisał do niej kolejny rozdział i większości imponował już sam jego powrót do F1.
Ale chyba wszystkim było go żal na widok tego, co działo się w tamtym sezonie. Był dla niego męczarnią i kolejną kłodą na drodze do udowodnienia światu motorsportu, ile naprawdę znaczył. Sam nie mógł jednak wiele zdziałać. Jeździł czymś, czego tempo przypominało bardziej taczkę - jak w internetowych memach - niż bolid najszybszej serii wyścigowej na świecie. Potem Kubica wspierał jeszcze kilka zespołów jako kierowca rozwojowy i zastąpił Kimiego Raikkonena na dwa wyścigi w 2021 roku, ale nie wrócił na szczyt - nie nawiązał do wyników, które osiągał z BMW Sauber w latach 2006-2008 i Renault z sezonu 2010, gdy stawał na podium i wygrywał wyścig o Grand Prix Kanady w 2008 roku. Jego licznik zatrzymał się na 99 startach - jakby nieco symbolicznie, tuż przed setnym.


Do F1 wrócić byłoby mu już bardzo ciężko - Kubica zwraca uwagę, iż wiek kierowców startujących tam się wydłuża, ale jest też spora nowa fala kierowców. Łatwiej byłoby mu o ewentualną pracę, np. przy rozwoju bolidu jednej z ekip i deklarował, iż do takiego angażu jest przez cały czas gotowy. W międzyczasie Kubica odnalazł się w wyścigach długodystansowych. Budował tam swoją pozycję od European Le Mans Series (ELMS) i kategorii LMP2 aż do awansu do Hypercarów. Tu też nie obyło się bez wydarzeń, które nie były dla Polaka łatwe. Chodzi zwłaszcza o 2021 rok i wyścig 24h Le Mans, kiedy przez awarię czujnika przepustnicy jego samochód teamu WRT zatrzymał się na ostatnim okrążeniu, tuż przed metą legendarnej rywalizacji. Dwa lata później Kubica gonił samochód Inter Europolu Competition do samego końca wyścigu, ale nie zdołał go dopaść i zajął "tylko" drugie miejsce.
Ale dziś Kubica dopiął swego. Po starcie z 13. pola, z przeszkadzającą, bliźniaczą załogą z numerem 51, która nie potrafiła z nim współpracować i najdłuższej jeździe spośród całej swojej załogi numer 83, wygrał w świątyni motorsportu. W wyścigu, w którym wszystkie oczy były skupione właśnie na nim, jakby oczekując, iż musi przyjść to szczęśliwe zakończenie.
Kubica zamknął usta tym, którzy umniejszali jego sukcesom. Z tym nie będzie już tak łatwo
Kubica pewnie spytałby: "jakie zakończenie"? On będzie gotowy do kolejnych wyzwań, ale dla nas to moment, żeby spojrzeć na to wszystko z dystansu. Zwłaszcza iż w Polsce nie jest postrzegany jednoznacznie.
Ten moment, zwycięstwo w 24h Le Mans, to moment dla tych, którzy są na torze z flagami, tych, którzy śledzili jego poczynania latami i wyczekiwali, aż potwierdzi, iż jest tak wartościowym kierowcą, jak postrzega go środowisko. Ich jest mnóstwo, a tuż po zakończeniu wyścigu we Francji w ujęciach realizatora transmisji w piękny sposób było widać, co naprawdę myślą o triumfie Kubicy - i jak tłumnie zjawili się we Francji z flagami i oprawą pod podium, której nasz kierowca długo nie zapomni.


Podium wyścigu 24h Le Mans 2025Screen Eurosport


Ale są i tacy, którzy wielokrotnie tym jego sukcesom umniejszali. Cóż, ze zwycięstwem w Le Mans może im już nie pójść tak łatwo.
Dziś Kubica zamknął usta tym, którzy często krytykowali go dla zasady. Bo się rozbił albo nie ukończył wyścigu. Czasem dla żartu. Wielu po prostu nie przechodziło przez usta, iż jego potencjał naprawdę jest ogromny i iż ci, którzy mówią o nim w superlatywach, nie robią tego kurtuazyjnie. Ani z litości, choć z pewnością historia jego wypadku przysporzyła mu wiele wsparcia od osób, które do tej pory mu nie kibicowały. Po kilku latach, które wystawiały go na próbę, niepowodzeniach i krytyce, która często nie powinna go dotykać, wreszcie pokazał, iż możemy go dumnie uważać za cenny skarb polskiego sportu.


Wystarczy zobaczyć, ile osób z całego świata pisze o "historii, która zatoczyła koło" i gratuluje Polakowi tego historycznego wyczynu. Obyśmy, my w Polsce, także ten sukces odpowiednio docenili. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, ile razy szukamy w młodych kierowcach następcy Kubicy i jak często widzimy, iż bardzo trudno nam znaleźć kierowcę, który mógłby pójść w jego ślady. Cieszmy się tym, co wydarzyło się w niedzielę w Le Mans, liczmy, iż jeszcze kilku podobnych jego sukcesów doświadczymy, ale też zwyczajnie doceńmy, iż mamy tak świetnego kierowcę.
Idź do oryginalnego materiału