Iga Świątek została tymczasowo zawieszona 12 września. Miała pozytywny wynik testu antydopingowego próbki z 12 sierpnia, wykryto trimetazydynę, która jest zakazaną substancją. Decyzja dotycząca miesięcznego zawieszenia pojawiła się w zeszłym tygodniu.
REKLAMA
Zobacz wideo Zamieszanie wokół Igi Świątek. "To zostało bardzo dziwnie zakomunikowane"
Koniec kary Igi Świątek
Przez zawieszenie Świątek straciła turnieje w Seulu, Pekinie i Wuhan. Nie obroniła 1000 rankingowych punktów, które straciła za zwycięstwo w turnieju w stolicy Chin rok temu. Poza tym spadła na drugie miejsce w rankingu WTA.
Przez kilka tygodni toczyła się walka o udowodnienie niewinności. To był stresujący czas dla naszej tenisistki. Na szczęście udało się wykazać, iż Polka nie zażyła zakazanego środka celowo i świadomie. Trimetazydyna znalazła się w melatoninie, którą miała przepisaną od lekarza. Ale lek na poprawę snu nie był z listy zaleconych przez ITIA.
Agencja uznała brak istotnej winy lub zaniedbania ze strony Świątek, ale musiała przyznać karę dość krótkiego zawieszenia. Ta podzieliła środowisko tenisowe.
Ostateczna decyzja dotycząca kary przyszła 27 listopada. Wliczono okres tymczasowego zawieszenia (od 12 września do 4 października). Dzień później Świątek poinformowała wszystkich o sytuacji, wydając oświadczenie i nagrywając wideo, tłumacząc wszystko po kolei. Wtedy został jej tylko tydzień kary. Kończyła się ona zatem 4 grudnia.
Właśnie tego dnia Polka zniknęła z listy zawieszonych tenisistek na oficjalnej stronie agencji. To oznacza, iż odbyła swoją karę.
Świątek może zatem wrócić m.in. do pełnoprawnych treningów na korcie i skupić się na przygotowaniach do sezonu 2025, w którym będzie chciała odzyskać pozycję liderki rankingu WTA. Pozostaje jeszcze mieć nadzieję, iż Światowa Agencja Dopingowa (WADA) nie skorzysta z prawa do odwołania się od decyzji ITIA.