Jason Doyle zdecydował się na kolejne odejście. Australijczyk przede wszystkim stawia na sprawdzony grunt, ponieważ mamy początek grudnia i nie mamy pojęcia, co się wydarzy w kontekście Rowe Motor Oil Premiership. 40-latek musi zaplanować kalendarz występów i dlatego decyduje się odejść z brytyjskiego żużla, stawiając na Danię i Wielką Brytanię.
– Nie mam zamiaru czekać do stycznia, aby decydować się na pozostanie w Wielkiej Brytanii. Musimy znać naszą przyszłość i mam nadzieję, iż to się niedługo rozwiążę. (…) Nie wiem co powiedzieć, ponieważ przez cały czas nic nie wiemy. Nie mamy pojęcia, jak liga będzie wyglądać – powiedział Jason Doyle dla Speedway Stara.
Dania „kradnie” zawodników?
Co ma takiego Dania, iż zachęca coraz to większe nazwiska do startów? Przede wszystkim jest taniej. Wielka Brytania od momentu Brexitu drożeje i liczba startów nie zachęca zawodników do inwestowania. Budowanie bazy na brytyjską przygodę jest naprawdę kosztowne, a miejsce w składzie można stracić za słabsze występy. Ben Barker ostatnio przyznał, iż zawodnikom opłaca się startować w Danii i jest to dla niego zrozumiałe. Doyle natomiast kładzie nacisk na najważniejszy argument, jakim jest logistyka. Ponadto możliwość pogodzenia startów ze Szwecją jedynie pomaga.
– Dania przekonuje zawodników logistyką dla zawodników, którzy ścigają się w Polsce. Nasi polscy mechanicy mogą przejechać do Danii, a wypłaty są naprawdę dobre. Czołowi zawodnicy tam się ścigają i wygląda to naprawdę na mocną ligę – tłumaczy. – Promotorzy muszą jak najszybciej dojść do porozumienia, bo zaraz stracą zawodników. Nikt nie spojrzy na Wielką Brytanię, bo mają zaraz dopięte kontrakty w Danii i Szwecji.
Australijczycy mają problem
Młodzi Australijczycy będą mieli coraz to ciężej, aby zaistnieć w europejskim żużlu. o ile brytyjski żużel rzeczywiście podejdzie tropem recesji, zawodnicy z Australii będą mieli ograniczone pole manewru. Josh Pickering to idealny przykład, iż bez jazdy na poziomie w Wielkiej Brytanii, zdecydowanie miałby ciężko zaistnieć w innym środowisku. Jason Doyle zauważa jednak, iż w tej chwili jego młodzi koledzy muszą się zastanowić, czy naprawdę warto pakować się do Europy za wszelką cenę.
– Jestem szczęściarzem, iż zbliżam się do końca kariery. o ile miałbym teraz 17 czy 18 lat i myślałbym nad uprawianiem żużla, miałbym wątpliwości odnośnie przyjazdu do Europy. Nie masz pewności, co się wydarzy w przyszłości. Polska i Dania wyglądają na mocne ligi, ale zacząć się tam ścigać jest naprawdę trudno. Musisz wypracować sobie pozycje, w czym pomagała Wielka Brytania.
Już było dobrze
Nie da się ukryć, iż od 2022 roku kibice cieszyli się powrotem brytyjskiego podwórka na pewien poziom. Coraz to więcej gwiazd powracało, aby ścigać się na specyficznych torach z innymi żużlowcami. Jednakże zamieszanie związane z brakiem odpowiedzi na poziom ligowy, wymusza na nich zmianę w przynależności. Brady Kurtz czy Daniel Bewley natychmiast parafowali umowy w Danii, a z podobnym zamiarem noszą się kolejni zawodnicy. Doyle jest po prostu zły na poziom zarządzania i tego, co się stało.
Naprawdę dwa-trzy lata temu myślałem, iż Wielka Brytania idzie w dobrym kierunku. Mogę tutaj powiedzieć wiele niemiłych rzeczy. Jestem zawodnikiem i nie mam zamiaru bawić się w politykę, ale promotorzy muszą się wreszcie zgadać, bo zaraz stracą cały sport. Promotorzy też nie będą mieli pracy, kiedy to wszystko wywróci się do góry nogami. (…) Chciałbym być częścią żużla za 20 lat. Może nie jako zawodnik, ale na pewno w innej roli – przyznaje Doyle.
Jason Doyle













