Turniej Czterech Skoczni to dla niemieckich skoków narciarskich zawsze szczególny czas. Tamtejsi skoczkowie jak co roku liczą na sukces przed własną publicznością. Problem w tym, iż od sezonu 2001/02 i triumfu Svena Hannavalda nie mogą się go doczekać. Przed rozpoczęciem sezonu niemieccy fani prawdopodobnie pokładali największe nadzieje w wicemistrzu świata Karlu Geigerze i mistrzu olimpijskim Andreasie Wellingerze. Dziś jednak szanse zarówno jednego, jak i drugiego są niemal zerowe.
REKLAMA
Zobacz wideo Gorąco wokół polskich skoków. Chodzi o skład na igrzyska
Horngacher przemówił ws. niemieckich gwiazd skoków. "Nie da się zmusić"
Obaj od początku sezonu prezentują się wyjątkowo słabo. Geiger po zawodach w Ruce wycofał się choćby z dalszej rywalizacji w Pucharze Świata, a Wellinger poszedł w jego ślady po weekendzie w Klingenthal. Wrócili dopiero na niedzielne kwalifikacje w Oberstdorfie i efekt był koszmarny. Geiger był 53. i w ogóle nie zakwalifikował się do poniedziałkowego konkursu. Z kolei Wellinger spisał się tylko nieco lepiej. Zajął 39. lokatę, więc trudno oczekiwać od niego spektakularnego występu.
Indywidualne treningi nie przyniosły zatem oczekiwanych rezultatów. A to zmartwiło niemieckich dziennikarzy, którzy o problemy Geigera i Wellingera zapytali trenera niemieckiej kadry Stefana Horngachera. - jeżeli coś nie działa, prawdopodobnie będziesz chciał to wymusić. Ale nie da się zmusić do lepszego skakania czy śpiewania - powiedział szkoleniowiec w rozmowie z "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
To dlatego Wellinger i Geiger tkwią w kryzysie. Horngacher wszystko wyjaśnił. "Już nie działa"
A w czym według Horngachera tkwi główna przyczyna ich niepowodzeń? - Powiedziałbym, iż obaj wypracowali utrwalony schemat ruchu, który już nie działa. Przełamanie tego schematu i zmiana jest bardzo trudna. Obaj są doświadczonymi sportowcami, przekonanymi o swojej wybranej ścieżce - co jest zrozumiałe, ponieważ muszą działać autonomicznie. Jednak w pewnych sytuacjach pomocna jest perspektywa z zewnątrz - dodał.
Były trener Polaków zaznaczył, iż przez cały czas wierzy w Geigera i Wellingera, ale nie w kontekście Turnieju Czterech Skoczni. Liczy, iż uda im się zażegnać kryzys przed igrzyskami olimpijskimi w Mediolanie. o ile więc Niemcy marzą o sukcesie w rozpoczętej właśnie edycji turnieju, muszą ściskać kciuki za Philippa Raimunda i Felixa Hoffmanna, którzy w tym sezonie stawali już na podium i zajmują wysokie miejsca w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata (czwarte i szóste). Raimund był choćby drugi w niedzielnych kwalifikacjach. Mimo to Horngacher wcale nie jest optymistą. - Moim zdaniem żaden z nich nie jest faworytem turnieju - stwierdził wprost.

2 godzin temu











