Hiszpanie trąbią o "upadku" Barcelony. 112 milionów euro

3 godzin temu
FC Barcelona od zwycięstwa 2:1 nad Newcastle United rozpoczęła nowy sezon Ligi Mistrzów. Mimo to hiszpańskie media rozpisują się o jej kryzysie. Nie chodzi jednak o kwestie sportowe, a finansowe. Według opublikowanego przez LaLiga raportu klub w tym półroczu może wydać na wynagrodzenia dla zawodników aż 112 mln euro mniej niż w poprzednim. Władze rozgrywek już podały, skąd tak gigantyczna różnica.
LaLiga w piątek podała "limity kosztów składu", nazywane również "limitami wynagrodzeń", dla wszystkich drużyn pierwszej i drugiej ligi hiszpańskiej. Raport od razu przykuł uwagę miejscowych mediów. A wszystko przez liczby dotyczące FC Barcelony. Kataloński "Sport" już rozpisuje się w tytule "upadku Barcelony", a "Marca" o "nowym spadku". Skąd tak mocne słowa?


REKLAMA


Zobacz wideo Lewandowski, Błaszczykowski i Piszczek utemperowali Nawałkę? Żelazny: Powiedzieli mu "no panie trenerze..."


Pokazali, ile Barcelona może wydać na pensje dla piłkarzy. Gdzie się podziało 112 mln?
Okazuje się, iż FC Barcelona do czasu najbliższego zimowego okienka transferowego ma prawo wydać na wynagrodzenia dla piłkarzy 351,3 miliona euro. Kwota jest oczywiście zawrotna, ale aż o 112 mln euro niższa niż w poprzednim półroczu. Dla porównania limit wynagrodzeń w Realu Madryt wynosi bagatela 761,2 mln euro, czyli ponad dwa razy więcej i po letnim okienku transferowym nieznacznie się powiększył (z 754,9 mln euro). To pokazuje gigantyczną dysproporcję między oboma klubami.


Od razu zaczęły się więc spekulacje, co jest powodem tak drastycznego spadku. Wszystko wyjaśnił Javier Gomez, dyrektor korporacyjny LaLigi. - 112 milionów euro mniej dla Barcelony pokrywa się ze 100 milionami euro z lóż VIP. Był audytor, który powiedział "tak", potem kolejny, który powiedział "nie" i zabrał im te 100 milionów euro. To jest przyczyna - powiedział, cytowany przez "Sport".
To dlatego Barcelonie tak bardzo spadł limit płac. Wszystko wyszło na jaw
O co adekwatnie chodzi? Otóż władze rozgrywek nie zaliczyły FC Barcelonie wpływów z kontrowersyjnej sprzedaży lóż VIP na nowym Camp Nou. Klub nie ujawnił bowiem ani podmiotów, które zakupiły miejsca, ani kwoty operacji. Wskazał jedynie, iż dokonały jej dwa podmioty z Bliskiego Wschodu na okres 30 lat. LaLiga to zakwestionowała już zimą, przez co nie zgadzała się na rejestrację Daniego Olmo i Pau Victora. Ostatecznie jednak hiszpański sąd nakazał ich zarejestrować w ramach środka zapobiegawczego, dopóki sprawa nie zostanie dokładnie zbadana. Po kontrolach audytorów podtrzymano decyzję, by nie zaliczać Barcelonie tych wpływów, stąd limit gwałtownie się skurczył.


Jest jednak jeszcze jedna przyczyna gorszej kondycji finansowej FC Barcelony. Chodzi przeciągający się okres gry poza remontowanym Camp Nou. - Barcelona działa bez swojego stadionu, przez co traci dużo dochodów. Musi pogodzić się z trudną sytuacją, w jakiej się znalazła. Mówimy tu o 70-80 milionach euro rocznie, których nie generuje. Pytanie brzmi, czy zmieni się to w ciągu trzech, czy dwunastu miesięcy - dodał Gomez.
Idź do oryginalnego materiału