Historyczna chwila dla Polski. Tak dobrze jeszcze nigdy nie było

3 dni temu
W ośmiu klubach, które awansowały do ćwierćfinałów Ligi Mistrzów, mieliśmy siedmiu Biało-Czerwonych. W każdej parze było polskie nazwisko. W protokołach pojawiło się sześciu rodaków, z czego pięciu zobaczyliśmy w akcji. Czy to tendencja, która poprawi obraz reprezentacyjnej piłki?
Siedmiu szczęśliwców to Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny (Barcelona), Matty Cash (Aston Villa), Jakub Kiwior i Michał Rosiak (Arsenal), oraz Nicola Zalewski i Piotr Zieliński (Inter). Zieliński dopiero wraca po kontuzji i w składzie ekipy z Mediolanu go nie było, ale jeżeli jest zdrowy zwykle ma miejsce w składzie u Simone Inaghiego. Wrócić ma pod koniec kwietnia, więc jest szansa, iż pojawi się w grze podczas półfinału (30 kwietnia i 6 maja).


REKLAMA


Zobacz wideo Wojciech Szczęsny powinien zostać w Barcelonie? Kosecki: Będziemy mu bić brawo!


Szczęśliwa siódemka w ćwierćfinałach
19-letni Rosiak został włączony do kadry Arsenalu na rewanżowy mecz z Realem prawdopodobnie nieco w nagrodę. Mikel Arteta chciał docenić jego dobre występy w Premier League 2, jak i w Lidze Młodzieżowej UEFA. To dla młodzieżowego reprezentanta Polski dobry znak na przyszłość i zachęta do jeszcze cięższej pracy.
Z kolei Nicola Zalewski w pierwszym meczu z Bayernem dostał tylko kilka minut. Ale już pozostali Biało-Czerwoni byli ważnymi punktami swych drużyn. Lewandowski przeciwko Borussii zagrał w sumie przez 167 minut i strzelił dwa gole. Wojciech Szczęsny w tym samym dwumeczu zagrał w pełnym wymiarze i zebrał pochwały za oba mecze. Matty Cash przeciw PSG zaliczył w sumie 135 minut, obejrzał żółtą kartkę, mógł być bohaterem drugiego spotkania, za które też zebrał dobre noty (szczególnie za drugą połowę).
Jakub Kiwior przeciw Realowi rozegrał pełne 180 minut. "The Standard" skomentował jego występ na Santiago Bernabeu jako jego "prawdopodobnie najlepszy mecz w barwach Arsenalu". "Otarł się o doskonałość" - pisał o nim też Dawid Szymczak ze Sport.pl.


Kiwior pomógł Arsenalowi zatrzymać madryckie gwiazdy, a w tym trudnym dwumeczu "Kanonierzy" stracili tylko jednego gola. Coraz lepsza dyspozycja Kiwiora przekłada się też na ligę. Zimą Polak był na Emirates Stadium rezerwowym. Wiosną zaczął grać też regularnie w Premier League.


Polacy z dużymi szansami na wygranie Ligi Mistrzów
Polski kibic ma więc prawo być nie tylko zadowolony, ale i dumny. Tym bardziej iż teraz w półfinale Champions League będziemy mieć sześciu Polaków (licząc z Rosiakiem), a w starciu Barcelony z Interem, Biało-Czerwonych możemy mieć po dwóch stronach boiska. Drugą parę tworzą PSG i Arsenal.
To święto polskiej piłki. Ostatnie lata jeżeli chodzi o polskie akcenty na tym etapie rozgrywek były skromne, lub żadne. W poprzednim roku w ćwierćfinale mieliśmy tylko dwóch naszych (Lewandowskiego i Kiwiora), a w półfinałach już żadnego. Dwa lata temu w ćwierćfinale był tylko Piotr Zieliński i Bartosz Bereszyński z Napoli, z czego na boisku meldował się tylko ten pierwszy. Napoli do półfinału nie awansowało. Cofając się aż do początku XXI w., w ćwierćfinałach LM nie znajdziemy więcej niż trzech Polaków. W półfinałach zwykle było z tym jeszcze gorzej, chyba iż uzbrojona w Łukasza Piszczka, Jakuba Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego Borussia Dortmund dochodziła do finału tych rozgrywek.


Lewandowski w ostatniej dekadzie był najczęściej grającym Polakiem w kluczowej fazie tych rozgrywek. W półfinale meldowali się też Kamil Glik, czy Łukasz Skorupski. On, podobnie jak w drodze do finału 2020 r. Marcin Bułka, oglądali mecze Romy i PSG z ławki. Najmilszą chwilą dla Polaków było wygranie rozgrywek przez Bayern z Lewandowskim w składzie (2020 r.), czy triumf Liverpoolu okraszony fantastycznymi interwencjami Jerzego Dudka w konkursie rzutów karnych (2005). Ligę Mistrzów w XXI wieku wygrywał też rezerwowy bramkarz Manchesteru United Tomasz Kuszczak (2008), który wystąpił w paru spotkaniach w fazie grupowej, czy Sławomir Wojciechowski, który w 2001 r. był zgłoszony przez Bayern do rozgrywek, ale oglądał je z boku.
W tym roku szanse, iż któryś z naszych piłkarzy założy na szyję złoty medal Ligi Mistrzów, wynoszą ponad 70 proc. Największe daje się Kiwiorowi z Arsenalu, lub Polakom z Barcelony – w zależności, kto szykuje te prognozy.


Polskie ćwierćfinały też w czwartki
Co interesujące liczniejsza reprezentacja polskich piłkarzy w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów ostatnio przydarzyła nam się... w 1995 roku, gdy w ćwierćfinale tych rozgrywek grała Legia Warszawa.
W dodatku nigdy na wiosnę nie było tak, by Polscy kibice w ćwierćfinałach innych europejskich rozgrywek (w tym przypadku Ligi Konferencji) mogli oglądać aż dwa polskie kluby. Wszystko wskazuje na to, iż akurat tu piękna przygoda Jagiellonii i Legii dobiega końca, ale ta wiosna na piłkarskich kibiców z kraju nad Wisłą jest bardzo łaskawa.
Najważniejsze, by na dobrej formie Polaków skorzystała reprezentacja. W tym momencie przy tworzeniu kadry trudno Michałowi Probierzowi wybrzydzać, skoro nasi grają w najlepszej w tej chwili drużynie Hiszpanii, Włoch, drugiej sile Premier League, czy walczą o wicemistrzostwo Holandii (Jakub Moder), lub biją się o mistrza w najmocniejszych i najbardziej utytułowanych klubach Turcji (Sebastian Szymański). Z Polaków, po których sięgają najlepsi, można skompletować niemal całą jedenastkę. Czerwcowe zgrupowanie kadry i rywalizacja z solidną Finlandią o punkty eliminacji mundialu zapowiada się zatem bardzo ciekawie.
Idź do oryginalnego materiału