Haniebna decyzja ws. Rosjan. Polacy choćby nie zostali uprzedzeni

1 godzina temu
Prezes Polskiego Związku Judo Krzysztof Wiłkomirski nie kryje zdziwienia decyzją światowej federacji ws. Rosjan. - Nikt się z nami nie konsultował - mówi Wiłkomirski w rozmowie ze Sport.pl. Tłumaczy, dlaczego to złe rozwiązanie i czy polscy judocy będą rywalizować z rosyjskimi.
Międzynarodowa Federacja Judo (IJF) zdecydowała, iż rosyjscy judocy ponownie mogą reprezentować swój kraj i nie muszą już startować jako zawodnicy neutralni. To oznacza, iż po ich zwycięstwach na najważniejszych zawodach międzynarodowych znów usłyszymy hymn Rosji, a sportowcy mogą nosić flagi narodowe.

REKLAMA







Zobacz wideo Szef WADA o Enhanced Games, igrzyskach dopingowiczów: Cyrk i makiawelizm. To jest narażanie ludzi na śmierć



Jako Sport.pl rozmawiamy z Krzysztofem Wiłkomirskim, prezesem Polskiego Związku Judo, wielokrotnym reprezentantem Polski i m.in. byłym brązowym medalistą mistrzostw świata z 2001 roku w wadze do 73 kg. Wiłkomirski nie kryje zaskoczenia postanowieniem IJF, do którego podchodzi krytycznie.
Wojna trwa, a federacja swoje
- Jestem zdziwiony tą decyzją, bo jeżeli chodzi o status wojny - nic się nie zmieniło. W Ukrainie przez cały czas codziennie umierają ludzie. Co chwilę słyszymy o bombie, która wylądowała na jakimś szpitalu albo szkole. Giną cywile, giną żołnierze. Od wielu miesięcy realizowane są co prawda negocjacje pokojowe, ale kilka z nich wynika. Mam oczywiście nadzieję, iż to gwałtownie się skończy, ale doświadczenie podpowiada, iż wojna może jeszcze długo potrwać - mówi prezes PZJ.


Zdaniem Krzysztofa Wiłkomirskiego w obecnej sytuacji podjęcie takiej decyzji przez Międzynarodową Federację Judo tylko wzmacnia i utwierdza Rosję, iż może stawiać na swoim. - Dopuszczając rosyjskich judoków bez ograniczeń do rywalizacji, Federacja wysyła sygnał, iż chce wracać do stanu poprzedniego, co nie jest w porządku. Rosjanie do tej pory startowali pod flagą IJF, tak jak wielu innych zawodników, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji - uchodźcy, osoby, które z różnych powodów nie mogą reprezentować swojego kraju.
Ta sytuacja miała miejsce od stycznia 2023 roku, bo wcześniej rosyjscy judocy w ogóle nie byli dopuszczani do rywalizacji, gdy doszło do ataku na Ukrainę. - Moim zdaniem już takie rozwiązanie (by występowali jako neutralni - przyp. red.) było „na granicy", ale Federacja tłumaczyła, iż za każdym razem weryfikowała zawodników. Sprawdzała przed mistrzostwami świata i igrzyskami, czy takie osoby nie są rzeczywiście zaangażowane np. w promocję wojny, nie popierają działań zbrojnych. Analizowano ich profile w social mediach.



Choćby z tego powodu z 17 rosyjskich judoków, którzy mieli wystartować w zeszłym roku na igrzyskach w Paryżu, dopuszczonych zostało raptem czterech. Krajowa federacja obraziła się wtedy i ostatecznie nie wysłała żadnego zawodnika do stolicy Francji. - Rozumiem też argument, w myśl którego część osób wskazuje, iż ci judocy to często młodzi ludzie, którzy mają np. 20 lat i są Bogu ducha winni tego, co robią władze ich kraju. Natomiast sport był i jest wykorzystywany w promocji, czy choćby w propagandzie państwowej. Wykluczanie ze sportowej rywalizacji to jedna z form nacisku na państwo-agresora, może nie tak mocna, jak sankcje gospodarcze, ale również ma znaczenie - zauważa prezes Polskiego Związku Judo.
Działacze nie pytali związków
Jak słyszymy, nasz związek jako członek Międzynarodowej Federacji nie został uprzedzony, iż taka decyzja będzie podejmowana. Komunikat na stronie IJF pojawił się w czwartek. - Sport musi pozostać neutralny, niezależny i wolny od wpływów politycznych. Judo, zakorzenione w wartościach pokoju, jedności i przyjaźni, nie może pozwolić sobie na stanie się platformą dla geopolitycznych interesów - wskazano w oświadczeniu Federacji. Do zmiany doszło zaledwie dzień przed rozpoczęciem ważnych zawodów wielkoszlemowych w Abu Zabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Wiłkomirski wskazuje: „Nikt z nami tego nie konsultował. Tym bardziej jesteśmy zaskoczeni, iż tak istotna zmiana została przeprowadzona w ten sposób, bez pytania krajowych związków o opinie. Nie dziwi mnie natomiast moment ogłoszenia tej decyzji z uwagi na to, gdzie odbywały się kolejne zawody". To właśnie do Emiratów wyemigrowało w obawie przed sankcjami wielu rosyjskich oligarchów. Po wybuchu wojny w lutym 2022 r. kraj ten nie raz odwiedzał także m.in. Władimir Putin.
Czytaj także: Były piłkarz Lecha zobaczył, co napisała Legia



W maju międzynarodowi działacze dopuścili białoruskich judoków do startów pod flagą i przy wykorzystaniu hymnu państwowego. W reakcji na to Ukraiński Związek Judo zbojkotował czerwcowe mistrzostwa świata w Budapeszcie. Tłumaczył, iż „decyzja IJF to dowód rażącego lekceważenia ofiar wojny i prawa międzynarodowego". Wcześniej Ukraińcy wycofali się np. z mistrzostw świata juniorów 2023 w portugalskim Odivelas, gdzie dopuszczono jako neutralnych Rosjan i Białorusinów.
- Nie oczekuję od polskich judoków, by rezygnowali z walk z rywalami z Rosji. Jako Polski Związek moglibyśmy tak postanowić, ale wtedy za decyzję IJF płaciliby sportowo nasi zawodnicy, a nie kraj, który jest najeźdźcą. Aczkolwiek to jest trudna sytuacja - Ukraińcy wcześniej na znak protestu rezygnowali z zawodów, co można zrozumieć. Tam prawie każdy z nich ma kolegę, koleżankę czy członka rodziny, który ucierpiał w wojnie - wskazuje prezes Wiłkomirski. Przyszłoroczne mistrzostwa świata w judo odbędą się w Baku - stolicy Azerbejdżanu.
Rosjanie triumfują
Ani Polacy, ani Ukraińcy nie startowali na zakończonych w ostatnią niedzielę zawodach Wielkiego Szlema w Abu Zabi. Wystąpili przedstawiciele 52 państw, a w klasyfikacji medalowej najlepsi okazali się Rosjanie, którzy zdobyli dwa złote i cztery srebrne medale. Mistrzami zostali w kategorii 60 kg Ajub Blijew oraz Arman Adamian do 100 kg, dla których organizatorzy zagrali rosyjski hymn.
- Sytuacja z judo jest jasna. To przede wszystkim zasługa naszego prezydenta Władimira Putina. Jego autorytet w świecie judo jest niepodważalny - powiedział rosyjski minister sportu Michaił Diegtiariow. Putin jest honorowym prezesem IJF, formalnie zawieszonym od lutego 2022. Od dziecka ćwiczył judo i zna się dobrze z byłym rumuńskim judoką Mariusem Vizerem, który kieruje w tej chwili światową federacją.
Idź do oryginalnego materiału