Robert Lewandowski wrócił ostatnio po kontuzji, która wykluczyła go z m.in. El Clasico. Miał pauzować pięć tygodni, natomiast już po trzech był gotowy do rywalizacji. Po dwukrotnym wejściu z ławki wreszcie wyszedł w podstawowym składzie w niedzielnym meczu z Celtą Vigo. I udowodnił, iż wciąż jest w kapitalnej formie. Reprezentant Polski zanotował hat-tricka, dzięki czemu wyprzedził Neymara w rankingu najlepszych strzelców w historii FC Barcelony.
REKLAMA
Zobacz wideo Wojciech Borowiak, trener judo, o dzieciństwie Roberta Lewandowskiego: on choćby gdy jadł zupę, to z piłką pod pachą
Tomasz Hajto zabrał głos ws. wyjazdu Lewandowskiego. "Nie ma reklam, nie ma wyjazdów"
Mimo udanego weekendu Lewandowski wywołał wokół siebie niemałą burzę, gdyż w poniedziałek zamiast na zgrupowanie reprezentacji Polski poleciał do Nowego Jorku. Jego zadaniem było włączyć biało-czerwone podświetlenie Empire State Building z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Wszystko poszło zgodnie z planem, dzięki czemu we wtorek kapitan kadry pojawił się na konferencji prasowej.
Choć sytuacja jest już przeszłością, były reprezentant Polski Tomasz Hajto postanowił skomentować całe zdarzenie. - To, iż taki piłkarz, jak Robert, jest na specjalnych zasadach - ja to rozumiem. (...) Ale nie kosztem jednego dnia zgrupowania. Nikt mi nie powie, iż podróż po meczu do Ameryki i z powrotem nie wpływa na ciało zawodnika, który ma 37 lat i niedawno miał kontuzję - przekazał na antenie "Polsat Futbol Cast".
Na tym jednak nie poprzestał. - Mnie prywatnie nie interesuje, co robi Robert Lewandowski. Szanuję go jako piłkarza, jest niesamowity (...) Ale nie może być tak, iż nasz profesjonalista narzuca jakąś narrację, z tego, co wiem - biznesową. (...) Nie ma reklam, nie ma wyjazdów. Wszyscy od wielu lat przyjeżdżali na zgrupowanie w pierwszy dzień - grzmiał.
- Jak zrobiliśmy z Jankiem Urbanem dwa kroki do przodu, to nie wprowadzajmy chaosu i nie róbmy czterech do tyłu - takim zachowaniem i dyskredytowaniem innych piłkarzy - dodał. I nagle wspomniał o dyrektorze technicznym kadry, który od dawna miał wiedzieć o całym przedsięwzięciu.
- Zastanawia mnie też sytuacja Adriana Mierzejewskiego, on o tym wiedział od ponad dwóch miesięcy. Nie powiedział nikomu, zacząć grać w jakąś swoją grę. Chciał zataić, iż Roberta nie będzie, co on myślał, iż dziennikarze i piłkarze nic się nie odezwą? - zapytał retorycznie. Na koniec Hajto zaznaczył, iż ofiarą całego zajścia jest PZPN. - To stawia w złym świetle związek - podsumował.

2 godzin temu















