Guardiola wypalił po kolejnej wpadce. Tego nikt się nie spodziewał

15 godzin temu
Zdjęcie: Screen/BeanymanSports - https://www.youtube.com/watch?v=qBREcP9AGpc


Manchester City w czwartek 26 grudnia nie wygrał kolejnego spotkania. Mowa ciała Pepa Guardioli pokazuje, iż nie wie, co zrobić, by jego zespół wrócił na zwycięską ścieżkę. Kryzys trwa już od dawna, bo Obywatele w ostatnich 13 meczach zanotowali triumfowali tylko raz. Mimo to Hiszpan nie przestaje zaskakiwać na konferencjach prasowych.
Na inaugurację czwartkowego Boxing Day kibice Premier League mogli oglądać poczynania Manchesteru City i Evertonu. Obie ekipy nie są w formie, co można było zauważyć na boisku. Ostatecznie padł remis 1:1, ale Erling Haaland i Bernardo Silva mogli wcześniej zamknąć ten mecz. Portugalczyk zmarnował dogodną sytuację, a Norweg nie wykorzystał "jedenastki".


REKLAMA


Zobacz wideo Żelazny: Messi, Neymar i Mbappe w PSG to było zaprzeczenie drużyny piłkarskiej


Pep Guardiola znów zaskoczył
Realizator tego spotkania co jakiś czas pokazywał na Pepa Guardiole, który próbował motywować swoich zawodników, albo łapał się za głowę. Po zakończeniu tego spotkania Hiszpan udał się na konferencję prasową, gdzie odpowiedział na pytania dziennikarzy. Użytkownik "City Xtra" w serwisie X (dawniej Twitter) wypisał najciekawsze fragmenty jego wypowiedzi.


Guardiola zaczął od pochwalenia swoich zawodników. - Pierwsza połowa była znakomita i pierwszych 10-15 minut w drugiej do rzutu karnego również były dobre. Kiedy oni po raz pierwszy nam zagrozili, od razu strzelili gola. Oczywiście, pod koniec meczu mogliśmy jeszcze ponieść porażkę po kontrataku - stwierdził.
Zobacz też: Polski bramkarz zadebiutuje w Premier League. Sensacyjne doniesienia
- Ale jeżeli analizujesz sam wynik, to naturalne, iż nie jesteśmy szczęśliwi. Jednak to, co zawodnicy po raz kolejny pokazali, znajdując się w takiej sytuacji, było wspaniałe. Oczywiście zabrakło nam goli, których potrzebujemy - zaznaczył.


Erling Haaland zmarnował doskonałą okazję
Odpowiedzialność za strzelanie goli spoczywa na Erlingu Haalandzie. Jest on poza formą, podobnie jak Robert Lewandowski, który w ostatnich sześciu meczach Dumy Katalonii wpisał się na strzelców tylko raz, a raz nie podniósł się choćby z ławki rezerwowych. Łącznie 36-latek w tym sezonie zanotował 40 bramek.


Jego młodszy kolega z Manchesteru City zatrzymał się na 37 trafieniach i gdyby trafił rzut karny w meczu z Evertonem, zbliżyłby się do Polaka w klasyfikacji najlepszych strzelców 2024 roku. 24-latek spróbuje zagrozić bardziej doświadczonemu rywalowi 29 grudnia, kiedy to Obywatele zmierzą się z Leicester.
Idź do oryginalnego materiału