Grzegorz Zengota był jednym z liderów Fogo Unii Leszno w finale Metalkas 2. Ekstraligi. Jego dorobek punktowy mocno pomógł gościom dokonać cudu i wyrównać spotkanie, w którym wszyscy skreślili już zespół gości. Jednak Unia odrobiła straty w końcówce i doprowadziła do bardzo korzystnego dla nich wyniku. Ikona ,,Byków” po spotkaniu podsumowała zarówno swój występ, jak i drużyny.
Grzegorz Zengota o finale w Bydgoszczy
Na początku spotkania kompletnie nie potrafiliśmy się tam odnaleźć. Zrobiło się w pewnym momencie gorąco, tak mówimy sobie ,,co jest”. Natomiast zachowaliśmy w tym wszystkim spokój. Ta druga część spotkania zaczęła się układać trochę inaczej. Cieszymy się, aczkolwiek jesteśmy świadomi, iż to jest połowa drogi. Jeszcze musimy odjechać drugie spotkanie w Lesznie. Zachowujemy cierpliwość, przed nami sporo pracy.
Zmiany na torze w Bydgoszczy
Ponownie poruszony został temat tego, co stało się pomiędzy biegiem dziesiątym a biegiem jedenastym. Grzegorz Zengota podzielił się swoimi przemyśleniami na temat tego, co zmieniło się w bydgoskim owalu pod koniec spotkania finałowego.
Ciężko powiedzieć tak naprawdę. Bydgoszczanie też nie stali w miejscu, tylko cały czas szukali. My też musieliśmy się minąć, iż my poszliśmy w tym kierunku lepszym a rywale nie koniecznie. To zaczęło nam chodzić a Polonii nie. Cieszymy się po prostu, bo w pewnym momencie byliśmy świadomi tego, iż wysoko przegrywamy i ciężko będzie to nadrobić. Na szczęście w tej końcówce spotkania zaczęliśmy odrabiać. Natomiast jest remis, jest to tylko połowa drogi i do happy endu jeszcze daleka droga.
Fogo Unia Leszno, choć na początku nie potrafiła zdobywać konkretnych zdobyczy punktowych, to na dojeździe oraz refleksowo spod taśmy wyglądała naprawdę dobrze już od pierwszego biegu. Czy była to kwestia ustawień bazowanych na tych z rundy zasadniczej? Czy jednak goście do samego początku szukali czegoś na nowo i po prostu udało im się wstrzelić?
Każde spotkanie zaczynamy z czystą kartą i trzeba szukać od nowa. Ja jechałem osobiście o wiele inaczej niż w rundzie zasadniczej. No i nie ma co się oszukiwać, jesteśmy w zupełnie innym okresie, niż kiedy jechaliśmy tu mecz podczas rundy zasadniczej. Wilgotność i pogoda jest nieco inna. Te opady kilka dni przed meczem też na pewno nie ułatwiły roboty bydgoszczanom. Bo widzieliśmy, iż ten tor nie był taki sam jak na meczu półfinałowym. Nie wiem, czy tego chcieli, czy nie chcieli, ale myślę, iż on odbiegał. Aczkolwiek początek spotkania tego nie odzwierciedlał, ponieważ rywale jechali fantastycznie. Ciężko było z nimi nawiązać walkę. Natomiast pozostało rewanż, zapraszamy, będą fajne emocję.
