Liverpool FC przed przejęciem steru przez Jürgena Kloppa, a choćby na początku jego rządów, było często przezywane przez jedną dewizę, powtarzaną jak mantrę przez zagorzałych kibiców – „To jest ten sezon”. Co by nie mówić, hasło zostało z klubem przez parę lat, aby później przerodzić się w spory sukces. Zmaza sezonu 2013/14 przerodziła się w Ligę Mistrzów oraz Premier League parę lat później. Dlaczego jednak przywołuje piłkarski świat do naszego żużlowego zakątka? Ponieważ mam wrażenie, iż często kibice Ultrapur Start Gniezno mają podobną manierę, co niegdyś fani słynnych „The Reds”. Rzekomy jeden sezon na zapleczu, przerodził się w trzy kolejne. Frustracja kibiców narasta, perspektywy są dosyć mgliste, a żużel jest często zero-jedynkowy – przegrywasz, odpadasz i budujesz wszystko od nowa.
Kadrowa rewolucja
Sezon 2024 okazał się sporym rozczarowaniem po przegranym finale z Unią Tarnów. Gnieźnianie wygrali fazę zasadniczą, przejechali się po OK Kolejarzu Opole i stanęli do boju o awans. Problem okazał się jednak w przypadku drugiego zagranicznego zawodnika. Do składu wrócił fatalny Kevin Wölbert, który nie dowiózł oczekiwanego rezultatu, Kyle Howarth dosyć gwałtownie wyparował, a Villads Nagel jeszcze nie wszedł na ten poziom. Tak naprawdę drugi mecz finałowy ratowali Mikołaj Czapla, walczący zarazem o zostanie zauważonym jako potencjonalny zawodnik U24 oraz Sam Masters z wynikiem siedemnastu punktów. Zabrakło dobrego meczu w Tarnowie, zabrakło Kevina Fajfera… Naprawdę wiele czynników sprowadziło się do tego stopnia, iż Ultrapur Start Gniezno znowu został w Krajowej Lidze Żużlowej.
Pożegnano Huberta Łęgowika i zatrudniono w jego miejsce Adriana Gałę. Powiedzmy sobie szczerze, iż zimą każdy miał pewne przekonanie o nowym początku w karierze lokalnego zawodnika. Jednakże, pomimo sporego zaufania na początku sezonu, zabrakło czegoś i „Henio” został gwałtownie zdegradowany do roli „kevlara” dla Bastiana Pedersena. Należy oddać Adrianowi, iż jego występ w Daugavpils pomógł Ultrapur Startowi trzymać się w meczu przeciwko Łotyszom.
Jako drugiego obcokrajowca zatrudniono Adama Ellisa. Z perspektywy sezonu 2024 to był świetny ruch na rynku. Brytyjczyk urodzony w Marmande zaliczał się do grona czołowych zawodników Krajowej Ligi Żużlowej, co powinno rozwiązać problemy czerwono-czarnych pod tym kątem. Zawsze brakowało tego drugiego, uzupełniającego Sama Mastersa w innych biegach. Ostatecznie Ellis zakończył sezon ze średnią 1,985 i pojechał znacznie lepszą końcówkę sezonu, mając jednak problemy na swoim torze. Momentami naprawdę brakowało wsparcia ze strony IM Wielkiej Brytanii z 2021 roku, ale wtedy został uzupełniany przez najważniejszy transfer.
Świetny ruch transferowy
Tai Woffinden został wypożyczony do Startu Gniezno z Włókniarza Częstochowa w okresie 2011. Przyzwoity występ podczas Turnieju o Koronę Bolesława Chrobrego (8 punktów) i sytuacja kadrowa Włókniarza przekonały działaczy, aby zakontraktować Brytyjczyka. Ostatecznie zatrudnienie Woffindena było strzałem w dziesiątkę i otworzyło mu drzwi na transfer do Wrocławia. Bastian Pedersen przychodząc do Gniezna był o wiele młodszy, ale również chciał zaistnieć. Początek może nie należał do udanych, ale od dwunastu punktów w Landshut zaczęła się mania na Bastiana. Duńczyk imponował pasją do sportu, czerpiąc euforia z każdego wyniku. W słabszym momencie spotkania potrafił dosadnie wyrazić swoją irytacje, ukazując duszę wojownika. Nie ma co ukrywać, iż to właśnie bratanek Nickiego Pedersena dołączył do Sama Mastersa i starał się budować pozycję lidera gnieźnieńskiego zespołu. Niemoc Bastiana dało się zauważyć w półfinałowym meczu rewanżowym z Pronergy Polonią Piła, co potem miało przełożenie na U24 Ekstraligę z KS Toruń. Tutaj należy jednak powiedzieć, iż Pedersen jako transfer nie zawiódł, a choćby wlał żar w serca czerwono-czarnych kibiców.
Dwa oblicza Startu
Same mecze to zdecydowanie Doktor Jekyll i pan Hyde – początek zwykle dobry, aby w ostatnich momentach spotkania stracić przewagę bądź doprowadzić do zniwelowania przewagi. Trener Tomasz Fajfer podkreślał z kilka razy, iż niektórzy zawodnicy nie czytali toru, co potem rzutowało na ich wynikach. Najbardziej zabolało roztrwonienie dwudziestu punktów przewagi, wygrywając ostatecznie czterema punktami z Wybrzeżem Gdańsk. Przez większość sezonu to właśnie biegi 11 i 12 stanowiły spory problem dla czerwono-czarnych, podobnie jak nominowane. Przecież to Sam Masters i Adam Ellis zapewniali zwycięstwo w Opolu na inauguracje sezonu.
Dostaje po kościach
Sam Masters miał naprawdę dobry sezon, nie ma co tego negować. Kolejny sezon kończy jako czołowy zawodnik Krajowej Ligi Żużlowej, ale kibice zwykle pamiętają ostatnie występy. Na tapet rzucają się raptem dwa punkty w Pile, gdzie najbardziej liczono na wsparcie żużlowca z Australii. Na wierzch wychodzą oczywiście kolejne zaległości i pożyczka, przez co zawodnik solidnie obrywa. Słabsza forma Kevina Fajfera to również jedna z oznak sezonu. Polak nie powtórzył zeszłorocznych wyników, przez cały czas będąc jednak ważnym ogniwem składu. To jest niewielka strata względem sezonu 2024, ale momentami zabrakło Fajfera w kluczowych momentach. Na tapet przychodzi sytuacja z taśmą w rewanżowym półfinale i przegrany bieg dwóch na jednego z Villadsem Nagelem.
Co teraz?
Pawła Siwińskiego w klubie już nie ma, złożył rezygnacje po półfinale z Pronergy Polonią Piła. Włodarz wówczas nie szczędził gorzkich słów wobec kibiców, którzy zakłócali spotkanie po pewnym awansie gości do finału. Serpentyny, bojkotowanie dalszego rozgrywania spotkania, aż ostatecznie doszło do teatralnego wyjścia. Siwiński przyznał w lokalnych mediach, iż nie chce być prezesem dla takich kibiców, z których wychodzi frustracja. Wybory następcy trwają, a sezon transferowy już niedługo. Wychodzi światełko w tunelu, o ile chodzi o Start w okresie 2026. Prezes Tomasz Adamski dla sportowegniezno.pl potwierdził, iż zespół jest na dobrej drodze. Wydaje się jednak, iż to dopiero początek.
Potrzeba pomysłu, może choćby nowej wizji. Przede wszystkim Ultrapur Start Gniezno ma za sobą oddanych fanów, którzy oczekują jazdy w Metalkas 2. Ekstralidze. Przy odpowiedniej wizji i personie, wszystko może wrócić na należyte tory. Czy to czerwona kartka dla obecnego projektu? Najprawdopodobniej tak. Łatwo jednak nam to wszystko oceniać, na chłodno, po zakończeniu sezonu. Każdy z nas może wymieniać listy sposobów na obliczę gnieźnieńskiego działania. Potrzeba jednak zamienić słowa na czyny i ruszyć czerwono-czarnych ze stagnacji, w której znajdują się od sezonu 2023. Start Gniezno zasługuje na więcej.