Mecz pomiędzy Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa a Betard Spartą Wrocław, który odbył się w ostatni weekend, miał być sportowym widowiskiem na najwyższym poziomie. Zakończył się jednak przedwcześnie, a jego echa wciąż nie milkną. Problemy z torem, groźny upadek Macieja Janowskiego i skandaliczne sceny w parku maszyn sprawiły, iż to nie wynik (46:31 dla gospodarzy), a bezpieczeństwo i organizacja zawodów są dziś na ustach całej żużlowej Polski.
Tor w ogniu krytyki
Już przed rozpoczęciem meczu dało się słyszeć głosy zaniepokojenia. Podczas prób toru widoczne były problemy z nawierzchnią. Choć na stadionie przy ul. Olsztyńskiej prowadzono intensywne prace przed samym spotkaniem, tor wciąż nie spełniał oczekiwań. Luźny materiał zalegający na zewnętrznej części toru był ignorowany, a sędzia mimo to dopuścił zawody do rozegrania. Z każdym kolejnym wyścigiem uwagi na temat stanu toru tylko narastały.
Kulminacją był dramatyczny upadek Macieja Janowskiego w 14. biegu. Wrocławianin z impetem uderzył w tor i przez dłuższą chwilę nie podnosił się z nawierzchni. Wydarzenie to sprawiło, iż mecz został zakończony przed czasem, a atmosfera wokół spotkania – i toru w Częstochowie – zagęściła się jeszcze bardziej.
Skandal w parku maszyn
Po upadku doszło do eskalacji emocji. Jak wynika z oficjalnych dokumentów, mechanik Macieja Janowskiego miał naruszyć nietykalność osobistą Komisarza Toru oraz Kierownika Drużyny Gospodarzy. Sprawą zajmie się teraz Komisja Orzekająca Ligi (KOL). W sprawie wypowiedział się już prezes Ekstraligi Żużlowej Wojciech Stępniewski.
– Zarzucanie Komisarzowi Toru, iż stał nieopodal zawodnika, jest absurdalne. To właśnie w parku maszyn i na torze – w zależności od tego, gdzie dzieje się akurat „akcja” – musi być Komisarz. Zachowanie Macieja Janowskiego oraz jego mechanika, bo z oficjalnych dokumentów wynika, iż mechanik zawodnika nie tylko naruszył nietykalność osobistą Komisarza, ale także Kierownika Drużyny Gospodarzy – było skandaliczne. Tym zajmie się KOL. Tak samo jak postawą żużlowca w stosunku do Komisarza Toru. Mogę powiedzieć jasno – nie ma zgody na agresję – powiedział prezes na łamach portalu ekstraliga.pl.
Szerszy problem?
Wojciech Stępniewski odniósł się również do samego toru i sytuacji sportowych.
– Obwinianie Komisarza, iż ktoś komuś wjechał na plecy, jest absurdalne. W niedzielę, w Ostrowie, na normalnym torze mieliśmy kopię sytuacji z Częstochowy. Być może to umiejętności zawodników, a być może również sprzęt ma wpływ również na takie, a nie inne zachowania na torze. Notabene od kilku miesięcy, wspólnie z GKSŻ pracujemy nad twardszą oponą od sezonu 2026 i być może niedługo będziemy mogli coś więcej na ten temat powiedzieć – dodał Stępniewski.

