Z każdej z trzech imprez rangi mistrzowskiej przywieźli medal. Każdą z trzech edycji Ligi Narodów kończyli na podium. Reprezentacja Polski siatkarzy pod wodzą Nikoli Grbicia wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę i czwartym roku współpracy chciałaby tę imponującą serię kontynuować. Choć pod nogi spadają jej kolejne kłody. - W tym roku w większym stopniu niż kiedykolwiek mierzymy się z kłopotami zdrowotnymi i mają one wpływ na pewne wybory - mówi Sport.pl trener wicemistrzów olimpijskich z Paryża. Ale w tym sezonie mógł też liczyć na miłe niespodzianki w postaci świetnego wejścia do kadry dwóch debiutantów. Serba pytamy wprost o ich szanse na miejsce w składzie na mistrzostwa świata, a ten odpowiada i tłumaczy, czemu nie rozmawia o tym z samymi zainteresowanymi.
REKLAMA
Zobacz wideo Zbliża się nowy sezon PlusLigi. Prezes Artur Popko zapowiada
Agnieszka Niedziałek: W sobotę dowiedzieliśmy się, iż z powodu problemów z plecami z treningów wyłączony jest na pewien czas Bartosz Kurek. To bardziej prewencja czy może to być coś poważniejszego?
Nikola Grbić: Mogę potwierdzić to, co pojawiło się w komunikacie. "Kuraś" w poniedziałek podda się leczeniu i nie będzie go z nami do końca Ligi Narodów. Jak tylko będzie mógł, to wznowi treningi indywidualne, a potem dołączy do nas podczas przygotowań do mistrzostw świata. Oczywiście, o ile wszystko będzie w porządku fizycznie. W pierwszej kolejności chcę bowiem, by miał czystą głowę i wiedział, iż może znów normalnie trenować i dawać z siebie wszystko.
Problemy z plecami miał już w trakcie minionego sezonu klubowego. Pamiętamy też jego wcześniejsze kłopoty ze zdrowiem, choćby z sezonu kadrowego 2023. W tym kontekście obecna sytuacja mocno pana martwi?
Cóż, powiedzmy, iż nie należy do najmłodszych zawodników. To postawny gość, który przez całą dotychczasową karierę wykonał mnóstwo skoków. Nie chcę powiedzieć, iż jest wyeksploatowany, ale - co oczywiste - przez wiele lat jego ciało było mocno eksploatowane. Prędzej czy później płacisz za to cenę. To nie jest sytuacja taka jak np. ze skręceniem kostki, iż po dwóch tygodniach wracasz. Takie kłopoty, jakich doświadcza teraz "Kuraś", pojawiają się nagle po wielu latach grania. Dla mnie najważniejsze jest teraz jego zdrowie. Pod kątem naszych przygotowań musi być fizycznie sprawny i mam nadzieję, iż będzie. Liczę, iż po tej terapii będzie zdrowy, wróci do nas i będzie się przygotowywał do MŚ. Ale musimy mieć świadomość, iż w przypadku dowolnego zawodnika, który nie będzie fizycznie sprawny, nie można niczego wykluczyć. Cały czas monitorujemy sytuację.
Pamiętam, jak trudne dla Kurka - kapitana drużyny - było obserwowanie z boku kolegów podczas ostatnich mistrzostw Europy, gdy nie mógł im pomóc na boisku. Jak zareagował teraz na kolejne trudności zdrowotne?
Był oczywiście smutny i rozczarowany. Rozpoczął przygotowania prawie dwa miesiące temu. Zaczynasz treningi i przerwa, wznawiasz je i znów przerwa. To nie jest łatwa sytuacja dla nikogo, nie tylko dla niego. Ale to doświadczony facet, rozumie to wszystko. Podszedł do tego - moim zdaniem - w najlepszy możliwy sposób, czyli na zasadzie: "Ok, trzeba zrobić w ten sposób, więc tak zróbmy".
Co z sytuacją zdrowotną pozostałych zawodników? Pierwotnie chciał pan zabrać na drugi turniej LN Bartosza Bednorza, ale nie był jeszcze gotowy. Teraz już jest?
Wróciliśmy niedawno z USA i w piątek mieliśmy pierwszy trening w obecnym składzie. Bartek wyglądał dobrze. Oczywiście, to nie jest tak, iż wystarczy jeden trening i wszystko jest ok. Ale sądzę, iż zarówno on, jak i Bartek Bołądź będą mieli wystarczająco czasu w przygotowanie się i powrót do najlepszej dyspozycji. Oczywiście, to jest proces i nie jest on łatwy. Zaczynasz od punktu, w którym nie grałeś przez dłuższy okres czasu, a masz grać tak, jak pod koniec sezonu klubowego. Ale liczę, iż teraz już nie będą mieli żadnych problemów ze zdrowiem i będą gotowi zaprezentować swój najlepszy poziom wtedy, kiedy będzie to potrzebne.
A co z Norbertem Huberem? Z tego, co pamiętam, to w ostatnich dniach miał przejść operację przegrody nosowej.
Z powodu infekcji musiał ją przełożyć.
Przekładał ją już wcześniej z powodu urazu oka doznanego w półfinale Ligi Mistrzów. Już wtedy jego udział w MŚ stanął pod znakiem zapytania. Kolejne opóźnienie sprawia, iż staje się on niemal niemożliwy?
"Niemożliwy" to mocne słowo. W idealnym scenariuszu miałby odpowiednią ilość czasu w treningi z drużyną. Pod tym względem sytuacja nie jest perfekcyjna, bo podczas finałów LN my będziemy w Chinach, a on w tym czasie będzie mógł jedynie pracować nad przygotowaniem fizycznym. Zarówno w jego przypadku, jak i u "Kurasia" liczę na to, iż są klasowymi graczami i nie będą potrzebować ośmiu tygodni, by wrócić do formy. Jakość naszych treningów jest naprawdę wysoka i to też powinno im pomóc wrócić do formy szybciej niż tzw. normalnemu zawodnikowi.
Zamierza pan czekać do samego końca z decyzją dotyczącą udziału tej dwójki w docelowej imprezie tego sezonu?
W przypadku "Kurasia" musimy zaczekać na jego terapię, by zrozumieć w pełni sytuację. Mam nadzieję, iż wszystko będzie ok. W przypadku "Norbiego" muszę zobaczyć, czy będzie gotowy i w formie. Oby nie miał już żadnych kłopotów zdrowotnych. U niego będzie to więc jedynie kwestia braku idealnej ilości czasu w przygotowania. To zasadnicza różnica między nimi. Ale liczę na ich talent, dzięki którego uda się im wrócić do formy tak szybko, jak to tylko możliwe. W przypadku obu możemy mówić o grze na zwłokę. Musimy czekać, by zrozumieć sytuację i to, w jakim kierunku ona się rozwinie.
Gdybyśmy zorganizowali konkurs na zawodnika, który w tym sezonie najwięcej razy wywołał uśmiech na pana twarzy, to sądzę, iż mielibyśmy dwóch mocnych faworytów - Jakuba Nowaka i Maksymiliana Graniecznego.
Zdecydowanie tak.
Jakie wrażenie zrobili na panu ci dwaj 20-latkowie?
Uważam, iż są za dobrzy jak na swój wiek (śmiech). Nie, "za dobrzy" to nie jest oczywiście adekwatne określenie. Podoba mi się to, iż mają gdzieś to, kto jest po drugiej stronie siatki. I nie ma w tym nic negatywnego, bo tu nie chodzi o brak szacunku dla rywala. Po prostu nie ma u nich tego efektu "Wow, gram przeciwko tobie". Po prostu grają swoje i to mi się bardzo podoba.
Chwalił ich pan już po pierwszej fazie treningów w Spale. Ale czy po tym, co wtedy pokazali, spodziewał się pan, iż mogą grać aż tak dobrze przeciwko takim mocarzom jak Włosi czy Brazylijczycy? Czy tym pana zaskoczyli?
Wiedziałem wcześniej, iż są utalentowani. W trakcie sezonu klubowego obserwowałem już Maksa, oglądałem jego mecze. O Kubie wtedy słyszałem, ale nie wiedziałem, na co go do końca stać na boisku. W tym sensie obaj byli dużą i miłą niespodzianką, mając na uwadze to, co pokazali dotychczas w meczach. Podobała mi się ich gra i zachowanie w określonych sytuacjach. I właśnie tym wywoływali uśmiech na mojej twarzy.
Czy, o ile nie zdarzy się kontuzja lub inna nieprzewidziana sytuacja, to można już powiedzieć, iż obaj mają bardzo dużą szansę, by znaleźć się w składzie na MŚ?
Mam pewne pomysły w głowie. jeżeli Kuba i Maks pozostaną zdrowi i wszystko będzie ok, to mój pomysł zakłada ich obecność w tym składzie. Ale nie poruszam tego tematu z nimi, bo chcę, by byli gotowi, by ponownie dawać z siebie wszystko. Nie chcę dawać nikomu żadnej gwarancji czy poczucia spokoju pod kątem MŚ.
Ale powiedzmy, iż trener reprezentacji Polski U-21 Piotr Graban raczej nie powinien nadmiernie liczyć na to, iż odzyska ich tego lata.
Cóż, tak. Przepraszam Piotra, ale sądzę, iż najlepsze dla naszej drużyny i dla chłopaków jest, by zostali i przez cały czas z nami trenowali. Tak chyba to najlepiej ująć.
Rozmawiałam z Grabanem wcześniej i był tego świadomy.
Jak mówiłem, mam oczywiście pewne pomysły co do składu. Mamy teraz Jana Firleja i Marcina Komendę na rozegraniu oraz Jakuba Popiwczaka i Maksa na libero. Nie powiem, iż oni już na 100 procent są pewni miejsca w składzie, ale oczywistym jest, iż nie trenujemy już w 30-osobowej grupie, kiedy trudno cokolwiek przewidzieć. jeżeli więc wszystko pójdzie zgodnie z planem, to wspomniani zawodnicy będą w tym składzie. Ale nie sądzę, by rozsądnie było omawiać to dokładnie teraz.
Po pierwszym turnieju LN mnóstwo pochwał zbierał też Kewin Sasak, ale w drugim miał już sporo problemów, gdy przyszło do meczów przeciwko mocniejszym przeciwnikom. To pana zdaniem była bardziej kwestia braku doświadczenia w takiej rywalizacji czy czegoś innego?
Oczywiście, iż dał o sobie znać brak doświadczenia. On musi się odnaleźć w tym środowisku i dlatego właśnie takie mecze są dla niego ważne. Każdy zawodnik musi to przerobić na własnej skórze. Mogę o tym opowiadać i mówić co chcę, ale koniec końców jeżeli nie doświadczy tego sam na boisku, to trudno mu będzie się nauczyć, jak z takich sytuacji wychodzić, jedynie na podstawie rozmowy. Bardzo istotne jest więc to, iż Kewin doświadczył tego. Że grał przeciwko drużynom, które sprawiły mu trudność i dobrze radziły sobie w bloku i obronie przy preferowanych przez niego kierunkach. Ważne jest także, by zostawić potem takie trudne chwile za sobą - nie rozpamiętywać ich, a jedynie wyciągnąć z nich lekcję. Dlatego uważam, iż to było dobre doświadczenie dla Kewina, bo to cenniejsze niż 10 dobrych treningów, które zaliczy czy dobre mecze, które zagra.
W poprzednich MŚ zdecydował się pan na klasyczny skład - z czterema przyjmującymi i środkowymi oraz dwoma atakującymi. Rok później w mistrzostwach Europy postawił pan na dodatkowego przyjmującego kosztem środkowego, a podczas igrzysk w rezerwie był trzeci atakujący. Wiem, iż do mundialu jeszcze ponad dwa miesiące i różne rzeczy mogą się wydarzyć, ale na ten moment najbliższej panu do klasycznego wariantu czy bierze pan mocno pod uwagę też inny?
Wszystko będzie zależało od rozwoju sytuacji. Będę musiał podjąć pewne decyzje, które niekoniecznie będą efektem jakości gry. W tym roku w większym stopniu niż kiedykolwiek mierzymy się z kłopotami zdrowotnymi i mają one wpływ na pewne wybory. Mam nadzieję, iż kiedy nadejdzie moment na te finalne, to w mniejszym stopniu będę musiał kierować się tym aspektem, a w większym tym, iż jeden z chłopaków gra lepiej niż drugi. Na razie mogę jedynie w dalszym ciągu obserwować sytuację i potem reagować. Tak to wygląda.
Na koniec odejdźmy trochę od siatkówki. Jakiś czas temu odwiedził pan pacjentów Kliniki Onkologii i Chirurgii Onkologicznej Dzieci i Młodzieży w Warszawie. Nie wiem, czy to była dla pana pierwsza taka wizyta, ale chyba niezależnie od tego zawsze wywiera ona na człowieka wpływ.
To nie był dla mnie pierwszy raz. Jako trener reprezentacji Serbii odwiedziłem szpital w moim kraju. Wtedy nie był to oddział dla zmagających się z chorobą śmiertelną, ale pacjentami też były dzieci. Wszyscy mamy jakieś problemy i narzekamy na wiele rzeczy, ale jak pójdziesz do takiego miejsca i widzisz dzieci walczące o życie, to zdecydowanie doceniasz życie samo w sobie. Nie tylko szczęście, jakie mamy, wykonując pracę, którą kochamy, ale też to, iż możemy się cieszyć zdrowiem i życiem z naszymi rodzinami i przyjaciółmi. Powiedziałbym więc, iż ta wizyta pomogła mi ponownie docenić życie, które mam. Uważam, iż przy każdej nadarzającej się okazji powinniśmy odwiedzać te dzieci. Przez samą obecność tam możemy pokazać im, iż wiemy o nich. Dla nas to mały gest, a dla nich i ich rodziców to może być coś ważnego. Mam nadzieję, iż wszystkie te dzieci wrócą do zdrowia i będą mogły cieszyć się życiem w jego najczystszej postaci.
Czy któryś z małych pacjentów zaskoczył pana jakimś pytaniem?
Nie. Głównie pokazywali mi swoje prace itp. Zwykle są bardzo nieśmiali. Może przy niektórych zawodnikach byliby trochę bardziej otwarci. Może ja jestem dla nich zbyt poważny.
Pewnie obserwowali pana wcześniej głównie podczas meczów. Widząc np. szeroki uśmiech po bloku Jakuba Nowaka po ostatnim meczu z Brazylijczykami pewnie zrozumieli potem, iż nie jest pan aż tak groźny.
Możliwe.