Gortat nie dowierzał w to, co zrobił LeBron. "Ręce opadły"

15 godzin temu
Marcin Gortat jest jedynym Polakiem w historii, który zagrał w finale NBA. W nowym podcaście "A pamiętasz jak?" były koszykarz wspomnia mecz play-off z Cleveland Cavaliers z 2009 roku, kiedy na własnej skórze przekonał się o wielkości LeBrona Jamesa. Jednego z największych koszykarzy w historii tej dyscypliny.
Marcin Gortat w lutym tego roku skończył 41 lat i choć od zakończenia przez niego zawodowej kariery minęło już sporo czasu, to przez cały czas jest rozpoznawalną postacią. Nic dziwnego - łodzianin to jedyny Polak z taką karierę w NBA, który w CV ma także występ w finale NBA: w 2009 roku w barwach Orlando Magic przegrał z Los Angeles Lakers 1-4. W piątek Gortat był gościem podcastu "A pamiętasz jak?", w którym wrócił wspomnieniami do batalii z finału wschodu tamtego sezonu, kiedy rywalem Magic byli Cleveland Cavaliers z LeBronem Jamesem, jednym z największych koszykarzy w historii.


REKLAMA


Zobacz wideo


Gortat ujawnił. Krzyczał do kibica, a James zrobił to
- Na wszystkich pozycjach biliśmy Cleveland, oprócz LeBrona Jamesa. Wiedzieliśmy, iż zmieciemy Cleveland z powierzchni ziemi. Gdyby nie to, iż LeBron trafił w czwartym meczu w ostatniej sekundzie rzut, gdzie - znowu powtórzę historię - po time-oucie, tuż przed tym rzutem do kibica stojącego za ławką... - rozpoczął opowieść.


- Kibice coś do mnie krzyczeli, ja powiedziałem "Zamknij się człowieku, idź ryczeć, jedziesz do domu". Jeszcze pięć sekund i jedziesz do domu. "Zamknij się, nie chce mi się ciebie słuchać, głąbie" - wspominał Gortat. I dodał, iż dosłownie chwilę później LeBron James trafił do kosza i wprawił wszystkich w osłupienie.
- Ten moment, po prostu jak on to trafił, to ręce nam opadły - dodał. Rzut wpadł do kosza w ostatniej sekundzie, Cavaliers wygrali 96:95 i wyrównali stan rywalizacji na 1-1. - Czułeś wtedy wzrok tego kibica na swoich plecach? - dopytał prowadzący podcast Piotr Wesołowicz.


- Zaczęli mnie wyzywać, gwizdać. Ja oczywiście w śmiech, śmiech wewnętrznie, bo ja po prostu nie dowierzałem, co się dzieje. Tu powinno być szybkie 4-0 i momentalnie głowa w dół, obróciłem się, tylko żeby o nic się nie potknąć i szybciutko do szatni, bo nie dowierzaliśmy, co się stało. Stan [Van Gundy - trener Orlando Magic - red.] wszedł do szatni i powiedział: "Witajcie w NBA, w końcu gracie prawdopodobnie przeciwko jednemu z najlepszych koszykarzy w historii tej ligi. Wydawało się wam, iż to tak łatwo pójdzie. Wracamy do domu na piąty mecz, walimy ich w czapkę trzydziestoma i idziemy do finałów". No i tak było - przypomniał Gortat. Jego Magic finał wschodu wygrali 4-2.


Niestety dla drużyny Polaka, w finałowej serii jego zespół musiał uznać wyższość rywali. Koszykarze z Florydy przegrali z Los Angeles Lakers naszpikowanym gwiazdami takimi jak Kobe Bryant i Pau Gasol 1-4.
Idź do oryginalnego materiału